Strony

środa, 20 kwietnia 2016

Elżbieta Wardęszkiewicz "Bez czci i bez wiary"




Autor: Elżbieta Wardęszkiewicz
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: listopad 2015
Liczba stron: 534




Choć jak zawsze polecam czytanie tomów w kolejności, czyli najpierw "Klucza", to tym razem można sięgnąć odrębnie, ponieważ autorka sporo faktów przypomina i czytelnik nie czuje się niedoinformowany





Ilu z nas, dorosłych, zadaje sobie pytanie odnośnie zależności między dzieciństwem, wychowaniem w młodych latach a tym jak nasze życie ułożyło się później? Na ile fakt, że Melania Molska była bita i poniżana od małego (możecie o tym przeczytać w recenzji "Klucza"), wpłynął na jej przyszłość? Nieudane związki, problemy zdrowotne oraz z wychowaniem córki Joli... Czy Mela upatruje tu wpływów ciężkiej ręki ojca i zahukanej matki? Sprawdziłam jak potoczyło się jej dalsze życie...

Życie dorosłej już - i po przejściach - Meli kręci się wokół trzech aspektów. Pierwszy to poszukiwanie takiej pracy, która będzie pozwalała jej na zarabianie z jednoczesną satysfakcją iż działa w dziedzinie medycyny. Wszak w wyniku choroby została pozbawiona szansy na pracę w swojej specjalizacji - onkologii. Jednak nie jest łatwo podjąć takie zatrudnienie, które będzie spełniało wszystkie konieczne kryteria, włącznie ze wspólną ideą z szefem... Wiele stron tej książki zostało poświęconych medycynie w szczegółach - kilka miejsc pracy, stykanie się z różnymi chorobami, metodami leczenia (akupunktura, ozonoterapia), traktowanie współpracowników i pacjentów, umowy, łapówki... Jednocześnie ciągną się sprawy sądowe Meli o odszkodowanie za utratę zdrowia - to dopiero jest niezły cyrk! Nie dziwne, że kobieta często musi być hospitalizowana... Czy wywalczy wszystkie należne jej przywileje osoby niepełnosprawnej?

Odskocznią Meli od roszczeń i problemów zdrowotnych są podróże (to drugi aspekt powieści). Jakże cudownie było odwiedzić (lub powspominać, bowiem w wielu z tych miejsc miałam okazję być) wraz z nią (lub z Jolą) Francję, Włochy, Izrael, Dominikanę, Szwecję czy Kanadę. Zwłaszcza, że autorka każde z tych miejsc opisuje oddając ich urok i klimat, wskazując co warto zwiedzić, co i gdzie zjeść, czego unikać. Wielokrotnie podróże te stały się okazją dla bohaterki, by poznać nowych, sympatycznych ludzi i zacieśnić z nimi więzy przyjaźni, które jakże przydają się w planowaniu przyszłych wojaży.

Szkoda tylko, że dla Melanii podróżowanie jest często ważniejsze, niż Jola. Zwłaszcza kiedy córka była mniejsza to relacje z nią powinny być dla Meli priorytetem. Nie były jednak, wolała wyjazdy, które czasami przeciągały się do miesiąca. Nie potrafię tego pojąć! Dlatego o ile denerwowało mnie wzajemne traktowanie się Meli i Joli to bardziej rozumiem tę drugą. Jej agresję, lekceważenie, obarczanie matki winami i niepowodzeniami. Czułam rozżalenie Joli, kiedy nie mogły znaleźć nici porozumienia podczas wspólnych chwil w domu czy w podróży. Ich wyjazdy zwykle kończyły się kłótniami, pretensjami a nawet niechęcią czy wrogością córki. Jola wielokrotnie zachowywała się jak chorągiewka na wietrze, miała sprzeczne oczekiwania w stosunku do matki - raz była słodka, miła i pomocna, by już za moment wszystko wybuchło z siłą wulkanicznej lawy. To chyba właśnie ten trzeci aspekt - rodzinny i matczyny, był dla mnie najbardziej emocjonującym w lekturze, jako że sama jestem matką. Może to dlatego większą uwagę zwracałam na postawę Meli, która wolała podróż zagraniczną niż ulepszanie relacji z córką.

Melania jest kobietą z pokiereszowaną psychiką. Sytuacja mająca miejsce w dzieciństwie mocno zmieniła jej poglądy na życie a na dodatek nic nie zmieniło się w tej kwestii - za wyjątkiem tego, że opuściła dom rodziców - bowiem ojciec wciąż źle traktuje matkę, nie pozwalając jej nawet na leczenie. Mela stara się nie tylko pomóc matce (choć jak dla mnie z marnym skutkiem), ale i ogarnąć swoje życie. Stara się poskładać rodzinę i mieć w niej oparcie. Chce być szczęśliwa z Marcinem, remontuje dom, dorabiają się samochodu a później nawet zwierzyńca. Bohaterka ma głowę na karku, daje się poznać jako pomysłowa, przedsiębiorcza, kreatywna, ale również potrzebująca wsparcia. Mąż daje jej poczucie bezpieczeństwa (choć ich wspólne pożycie to nie sielanka), towarzyszy na komisjach, w sądach, ale miewa też swoje humorki... Oj, nudzić się z bohaterami nie można...

Powieść jest bardzo bogata w treść, dialogi i język bez zarzutu a naprzemienne skupianie się na kolejnych aspektach sprawia wrażenie, jakbyśmy czytali trzy odrębne historie (i jest to jak najbardziej plus!). Żaden z wątków nie jest przesadzony, nadpisany czy zbyt rozbudowany a autorka bardzo umiejętnie żongluje tematyką. Widać też ogrom wiedzy i przygotowania jakie musiała poczynić, by zarówno wątek medyczny jak i podróżniczy, były wiarygodne. Dlatego napotkamy tutaj liczne problemy w kraju i za jego granicami, głównie dlatego że Mela jest człowiekiem przyciągającym wręcz niecodzienne zdarzenia.

Nie mogę pominąć minusów książki, które mnie rozpraszały. Przede wszystkim niejasno rozpoczynane akapity, gdy matka coś mówi do córki (lub córka do matki), tylko tak naprawdę w powieści jest kilka takich relacji i dopiero po kilka zdaniach można wywnioskować o kogo tym razem chodzi. Podobnie jak w "Kluczu" tak i tutaj nie każdy wątek został przez autorkę zakończony, niektóre wydarzenia pozostały zawieszone w próżni, jak na przykład narkotyczne upojenie Joli, które zupełnie nie ma ciągu dalszego...(szpital? lekarz?samo przeszło?).
W fabułę zostały też wplecione wiersze i opowiadania Marcina, które z jednej strony wzbogacają lekturę, wprowadzają coś nowego, innego. Zaś z drugiej nie do końca zrozumiałam ich ideę, zwłaszcza opowiadania były dla mnie niezrozumiałe, bo wiersze pisał adekwatnie do różnych stanów emocjonalnych, w których się znalazł w związku z różnymi wydarzeniami. Ale ja po prostu nie lubię, gdy bohaterowie tworzą na kartach powieści swoje teksty, może jestem w tym odosobniona.

Podsumowując - "Bez czci i bez wiary" to książka o prawdziwym życiu, jego trudach i niejednokrotnie o potrzebie umiejętnego spadania na "cztery łapy". O radzeniu sobie z traumą przeszłości, która choćby podświadomie wpływa na nas tu i teraz a trzeba przeć do przodu, choćby pod wiatr, by odnaleźć siebie i swój własny sposób na szczęście. Znajdziemy tu również świat medycyny, piękno otaczającego świata i rzeczywistość pełną problemów, śmierci bliskich, niespieszności sądów, łapówkarstwa, zazdrości czy nawet zawiści. Ale nie pominięto tych najważniejszych i pozytywnych jak miłość, przyjaźń i wsparcie. A co Ty odnajdziesz w tej książce dla siebie?


3 egzemplarze powieści do wygrania TUTAJ



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Dorocie z

10 komentarzy:

  1. A ja przeciwnie. Z chęcią przeczytam. Może uda mi się wygrać u Ciebie egzemplarz, to będę miała ułatwione zadanie :) Pozdrawiam.
    Masz może chętną do przeczytania "pewnej"książki? (Ty już wiesz o co chodzi)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I taka postawa mi się podoba :) A zgłosiłaś się już?
      W tej sprawie wysłałam Ci już maila.

      Usuń
  2. Chętnie bym przeczytała, ale jak na razie stos książek niepostrzeżenie się tak rozrósł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale na przyszłość będzie jak znalazł, zachęcam do udziału w konkursie :)

      Usuń
  3. Na razie nie byłabym w stanie nigdzie wcisnąć tej lektury, choć te opisy miejsc mnie kuszą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na półkę wciśniesz? Weź udział w konkursie a książka przemówi we właściwym czasie :)

      Usuń
  4. Wpływ doświadczeń z dzieciństwa ma przeogromny wpływ na nasze dalsze życie - często nie zdajemy sobie z tego sprawy, bagatelizując to. Książka wydaje się intrygująca. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U bohaterki widać to doskonale... Niestety, nie potrafiła wyzwolić się od tego bagażu doświadczeń...
      Jest intrygująca i dla Ciebie pod względem psychologicznym to doskonały materiał.

      Usuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.