Strony

środa, 12 lutego 2014

Teresa Oleś-Owczarkowa "Mrówki w płonącym ognisku"



Autor: Teresa Oleś-Owczarkowa
Wydawnictwo: M
Data wydania: 2013
Liczba stron: 252












Podczas Targów Książki w Krakowie w 2013 roku miałam okazję spotkać się z Teresą Oleś-Owczarkową - autorką książki o przewrotnym tytule "Mrówki w płonącym ognisku". Dosyć ciekawa rozmowa skierowała nas na temat aspektów mieszkania na wsi, choć tak naprawdę nie wiedziałam wtedy czego powieść dotyczy. Jednak autorka przestrzegła mnie, iż nie jest to tradycyjna obyczajówka a książka często jest niewłaściwie odbierana przez czytelników. Dlaczego? Może kierują się książką, którą pisarka zadebiutowała na polskim rynku wydawniczym, czyli "Rauską"? Niestety ja porównać nie potrafię, gdyż nie znam tego debiutu dotyczącego wspomnień z okresu II wojny światowej. Może kiedyś...

Jednak wracając do głównych rozważań dotyczących wsi, chciałabym spróbować zagłębić się w temat i odpowiedzieć na pytanie "Kto mieszka na wsi - kiedyś i dziś". Dawniej mieszkanie na wsi wiązało się z hodowlą zwierząt, uprawą roli i rzadko kto miał szansę wyrwać się z tej rodzinnej wręcz tradycji. Gospodarstwo przechodziło na dzieci, liczył się dobry ożenek z wianem, ziemią czy odpowiednimi koneksjami. Ambitniejsi i majętni młodzi ludzie uciekali ze wsi do miasta, by tam pobierać nauki. Później nastąpiły czasy, gdy na wieś wyjeżdżało się na weekend i zabierało do miasta płody rolne. A teraz w modzie jest posiadanie takiej wiejskiej rezydencji na dłuższe pobyty, dzięki czemu miejskie powietrze wdychamy jedynie podczas miesięcy wytężonej pracy. Wszystko to za sprawą pieniędzy - im większy pęd cywilizacyjny, im większe pragnienie posiadania, tym bardziej zmieniają się ludziom priorytety.

I taki świat ludzi ze wsi sprzed sześćdziesięciu lat opisała autorka zderzając go z obecną wizją świata i ludzi. Teresa Oleś-Owczarkowa przenosi nas do Blanowic, wsi w której spędziła wiele lat swojego dzieciństwa a która obecnie jest dzielnicą Zawiercia. Poznajemy życie mieszkańców wsi, dzięki wspomnieniom małej Tereski uzupełnionym o opowieści innych. Codzienność w Blanowicach wyglądała dosyć szaro, obowiązki kobiet i mężczyzn były jasno określone. Kobiety mają zająć się gotowaniem, praniem, szyciem, sprzątaniem i wychowaniem dzieci, a nierzadko również pomocą w pracach polowych. Najdłuższe i najbardziej podobne do siebie były zimowe wieczory, kiedy to mężczyźni zbierali się i grając w karty popijali napoje rozgrzewające. Kobiety musiały to znosić, bo przecież najważniejsze jest to, by mąż był pracowity a nieskory do krzywdzenia rodziny.
Tereskę w prawdziwe życie wprowadza babcia z Blanowic, gdyż rodzice zajęci pracą podrzucali swoją pociechę na wychowanie do seniorki. To ona udziela dziecku ważnych rad, które do tego stopnia wbijają się w myśli dziewczynki, iż uważa ona za lepszy materiał watolinę niż jedwab, bo przecież cieplejszy i milszy dla ciała. Autorka z uwielbieniem wspomina smaki z dzieciństwa: chleb cioci Róży oraz gotowaną kapustę.

Opowieść nie jest podzielona na rozdziały, nie ma nawet kolejności chronologicznej. Wspomnienia nie są w żaden sposób uporządkowane co chwilami utrudniało mi czytanie, jednak nie ma to większego wpływu na odbiór książki. Wieś, którą mamy okazję poznawać, próbuje z czasem dostosować się do nowoczesności miasta. Pojawiają się tematy dotyczące mody, środków czystości, lepszego wyposażenia większych domów. Czasy, kiedy to rodzice wybierali dzieciom małżonków mijają i kiedy wszelkie niesnaski rozwiązywało się w pojedynkach na pięści. Autorka opisuje nam jak wyglądały wiejskie potańcówki, na jakim poziomie kształtowała się religijność mieszkańców, a także jak radzono sobie z ubóstwem czy zacofaniem.

W powieści często pojawiają się teksty pieśni, piosenek i przyśpiewek, które niewątpliwie przydają książce dodatkowego uroku. A dialogi napisane gwarą śląską sprawiają, że czytelnik przenosi się, choć wirtualnie, w tamten czas i tamto miejsce. Wspomnienia są tym bardziej realne, iż wiele z nich dotyczy samej autorki, tego czego doświadczyła podczas pobytów u babci, jej smutków, radości i spostrzeżeń.
Książka jest napisana lekkim gawędziarskim stylem, jednak nie każdemu czytelnikowi może się ona podobać. Sporo jest tu bowiem fragmentów, które odnoszą się do zagadnień filozofii czy religii i kilkakrotnie powracają w treści tej pozycji. Dodatkowym minusem jest chyba brak jakiegokolwiek uporządkowania przemyśleń autorki (pisałam o tym wcześniej), chaos panujący w lekturze może odstraszyć wielu, którzy nieświadomie po nią sięgną.

A dlaczego mrówki? Już w słowach autorki podczas naszego spotkania znalazłam odpowiedź: mrówki mają być metaforą ludzi, natomiast płonące ognisko to przede wszystkim świat i jego zmiany, wieś i jej przemiany, czyli w moim rozumieniu - jak zachowują się ludzie, kiedy dokonują się nieuchronne zmiany i jak sobie z nimi radzą. Jak oceniam książkę? To trudne pytanie w tym konkretnym przypadku, ponieważ z jednej strony lektura wnosi sporo ciekawych informacji o życiu ludzi na wsi kilka dziesięcioleci temu, jednak z drugiej strony są elementy (o których pisałam wcześniej) sprawiające, że moja ocena zostaje obniżona. Moja rada? Dobrze przemyślcie czy jest to odpowiednia lektura dla Was, zanim po nią sięgniecie. W moim odczuciu trzeba po prostu odnaleźć się w takiej tematyce i metaforze.




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, Trójka e-pik, Polacy nie gęsi II, 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo Pani Dorocie 

17 komentarzy:

  1. Interesująca książka o intrygującym tytule. Planuję ją zdobyć już od dawna, ale cały czas coś stoi mi na drodze. Mam nadzieję, że Teresa Oleś-Owczarkowa pojawi się na majowych targach książki w Warszawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy się pojawi, ale jak chcesz to mogę podpytać Autorkę :)

      Usuń
  2. Tym razem mogę napisać, że mam książkę i będę czytać.
    I jestem jej ciekawa, gdyż wiele dobrego o niej czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie akurat ta książka nie zachwyciła, szczegóły tutaj: http://agnestariusz.blogspot.com/2013/09/kijek-w-mrowisko.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie zachwyciła, jest ot taka sobie, choć moje zdanie nie wszystkim się podoba.

      Usuń
  4. Ja zdecydowanie się nie odnalazłam w fabule tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fabuła jeszcze nie najgorzej, ciekawe informacje są, życie ludzi na wsi czy wstawki z przyśpiewkami itp. ale minusy o których pisałam... nie mój gust jednak

      Usuń
  5. Spotkałam różne opinie na jej temat i tym bardziej jestem jej ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że ta lektura może przypaść mi do gustu... Rozejrzę się za nią. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to Twój gust - to może Ci się spodobać :)

      Usuń
  7. Sama nie wiem, czy to są tzw. moje klimaty. Nie w sensie, że wieś, bo większość mojego życia jest z nią związana :) Musiałabym się zastanowić, a jeszcze lepiej - przeczytać chociaż parę stron.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to ujęłaś, wieś jest ok, tu jest fajnie ukazana jak to tam się żyje, ale formuła książki, chaotyczność i filozofia... mnie nie urzekły

      Usuń
  8. Jakiś czas temu się nad nią zastanawiałam, ale ostatecznie nie wzięłam jej do czytania. Nie jestem pewna czy to pozycja dla mnie i czy bym sie odnalazła w tej nieco chaotycznej formie.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie odnalazłam, dlatego napisałam w recenzji że nad jej wyborem trzeba się zastanowić

      Usuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.