Strony

sobota, 22 czerwca 2024

"...w kryminałach od pytania „kto zabił?” ważniejsza wydaje mi się odpowiedź na pytanie „dlaczego ktoś to zrobił?” - wywiad z Rafałem Lewandowskim - wywiad #25

fot. Piotr Markiewicz
 
Miesiąc temu, czyli 22 maja 2024 roku swoją premierę miał kryminał Rafała Lewandowskiego "Sylwetka doskonała".
 
Ejotkowe postrzeganie świata objęło książkę patronatem medialnym a dziś zapraszam Was na wywiad z autorem. Będzie o pisaniu, pracy, marzeniach, fitnessie oraz zniknięciu. 10 pytań, 10 odpowiedzi.

 
 
 
 
 ejotek: Wydałeś kilka książek i zniknąłeś ze świata literackiego... na ile to lat?

Rafał Lewandowski: Poprzednią książkę wydałem w 2015 roku, więc minęło dziewięć lat. Licząc od ostatniej powieści, bo w międzyczasie, w opublikowanej w 2020 roku antologii „Stulecie kryminału”, znalazło się jedno moje opowiadanie.

 

ejotek: Co w tym czasie działo się w Twoim życiu? Nie tęskniłeś za pisaniem?

RL: Od 2016 roku pracuję w wydawnictwie. Z jednej strony można więc powiedzieć, że nie miałem okazji stęsknić się za pisaniem, bo zawodowo na co dzień zarówno poprawiam cudze teksty, jak i piszę własne. Z drugiej jednak takie typowo twórcze pisanie, to zupełnie coś innego i trochę mi tego brakowało.

 

ejotek: Czyli literki nadal towarzyszyły Ci w codzienności, ale dobrze odgadłam, że zatęskniłeś za napisaniem czegoś dłuższego…

RL: Tak właśnie było. Spory wpływ miał na to też fakt, że ludzie, których poznałem w tej pracy, po godzinach także zajmowali się czymś innym, mieli swoje pasje i jakoś potrafili wygospodarować na nie czas i siły po wyjściu z budynku firmy. To zmotywowało mnie do działania, uznałem, że też tak mogę, a co więcej, chcę. Może przy pracy na pełen etat pisanie powieści, a raczej znalezienie czasu na to, nie jest już tak łatwe jak w czasach studenckich, ale nadal możliwe.

 

ejotek: W jakich okolicznościach pomyślałeś o napisaniu „Sylwetki doskonałej”?

RL: Przyszedł mi on do głowy po tym, jak wybrałem się na zajęcia do klubu fitness. Poszedłem tam z ciekawości, bo trening prowadziła moja koleżanka. Poza tym, że byłem uczestnikiem jej zajęć, to usłyszałem też od niej sporo ciekawostek na temat funkcjonowania takich klubów. Myślę, że opowiadając mi to, nawet przez chwilę nie przypuszczała, że kiedyś wykorzystam to w książce. W „Sylwetce doskonałej” to właśnie instruktorka fitness pada ofiarą morderstwa, ale to już akurat nie ma żadnego związku z moją koleżanką. Jeśli myślicie, że pocąc się niemiłosiernie w trakcie jej treningu, czując, jak pieką mnie mięśnie, przychodziły mi do głowy jakieś mordercze myśli, to nie, to zupełnie nie tak, stanowczo zaprzeczam.

 

ejotek: Intryguje mnie jak długo pisałeś, bo przecież nie jest to „chudzinka” a do tego etat?

RL: Cóż, gdy zaczynałem pisać tę książkę, wiedziałem, co chcę w niej zawrzeć, mimo to nie przypuszczałem, że będzie aż tak długa. Wstępnie pracowałem nad nią pod roboczym tytułem „Fitkryminał”, co raczej nie przywodziło na myśl kilkusetstronicowego tomu, a coś zdecydowanie cieńszego. Samo pisanie książki to jakieś dwa lata – mniej więcej od początku 2020 roku do końca 2021 roku, oczywiście proces ten poprzedzała kilkumiesięczna praca koncepcyjna. Pod koniec 2021 roku powieść była już napisana, ale to wcale nie znaczy, że już mogłem ruszać z pracami wydawniczymi. Kolejne osiem miesięcy poświęciłem na samodzielne dopracowywanie tego tekstu, dopieszczanie go.

 

ejotek: A dlaczego akurat świat fitnessu stał się środowiskiem tego kryminału?

RL: Uznałem, że klub fitness będzie idealnym miejscem akcji ze względu na to, że mogą spotkać się tam rozmaite osoby, młodsze, starsze, z sylwetką mniej lub bardziej doskonałą, wykonujące różne zawody, mające różne cele, zarówno treningowe, jak i życiowe. Było to dla mnie szczególnie istotne, ponieważ w mojej książce przewija się cała galeria ciekawych postaci. Klub fitness dawał mi spore możliwości fabularne, a należy zdawać sobie sprawę, że żadna powieść tak naprawdę nie opiera się na jednym pomyśle. Owszem, zawsze jest jakiś główny zamysł, wiodący wątek, ale na całą książkę składają się tysiące małych pomysłów, tak właściwie każdy z bohaterów ma swoją historię. Poza tym świat fitnessu pasował mi do założeń tej powieści, która miała być przede wszystkim historią o akceptacji. W końcu tego rodzaju zajęcia kojarzą się z dbałością o sylwetkę, próbą zrzucenia zbędnych kilogramów, zmienienia czegoś w swoim życiu, a to z kolei stanowiło dobry punkt wyjścia do poruszenia w tej książce wielu ważnych tematów.

 

ejotek: Czy od początku wiedziałeś „kto zabił” czy może bohaterowie pomieszali Ci nieco szyki?

fot. Piotr Markiewicz
RL: Tak jak wcześniej wspominałem, ta książka powstawała przez kilka lat, sama praca koncepcyjna trwała parę miesięcy, więc zamysł na tę historię długo dojrzewał i w międzyczasie trochę ewoluował, ale jednak odkąd usiadłem już na poważnie do pisania, to trzymałem się wcześniej ustalonego planu. Mimo że książka ma ponad 600 stron i naprawdę bardzo wiele wątków, to jednak nad wszystkim panowałem, nie musiałem wynajmować prywatnego detektywa, żeby pomógł mi w wykryciu sprawcy. Poza tym w kryminałach od pytania „kto zabił?” ważniejsza wydaje mi się odpowiedź na pytanie „dlaczego ktoś to zrobił?”. Zarówno z perspektywy autora, jak i czytelnika tego typu powieści, to właśnie ten psychologiczny aspekt zbrodni interesuje mnie najbardziej. Lubię, gdy wyjaśnienie motywów postępowania sprawcy zaskakuje mnie bardziej niż same jego personalia. Mam nadzieję, że czytelników „Sylwetki doskonałej” także uda mi się pod tym względem zaskoczyć.

 

ejotek: Od premiery książki minął miesiąc, jak została przyjęta?

RL: Całkiem nieźle. Jak na razie docierają do mnie same pozytywne opinie, zarówno od zwykłych czytelników, jak i tych, którzy zajmują się literaturą na co dzień, czyli blogerów książkowych, bookstagramerów czy redaktorów. Myślę jednak, że czas na bardziej miarodajną ocenę przyjdzie później. Minął dopiero miesiąc, książka jest gruba, pewnie wiele osób jeszcze nie zdążyło jej przeczytać.

 

ejotek: Następna książka jest już w planach czy może nawet już się pisze?

RL: Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, kiedy i czy w ogóle ukaże się moja następna książka, bo w tej chwili jeszcze sam tego nie wiem. Oczywiście mam jakieś pomysły, ale czy którykolwiek z nich doczeka się realizacji, to naprawdę trudno mi powiedzieć, bo zależy to od bardzo wielu czynników. Nie jestem zawodowym powieściopisarzem, traktuję to pisanie jako hobby, pieniądze zarabiam gdzie indziej, więc nie muszę wydawać książki co roku, a tylko wtedy kiedy chcę. I jaką chcę. Pod względem marketingowym najlepiej byłoby teraz wydać kolejny kryminał z komisarz Czyż, ale raczej tego nie zrobię, kusi mnie, żeby pójść literacko w zupełnie innym kierunku. Niczego jednak nie obiecuję, ale też niczego nie wykluczam. Może coś nowego ode mnie pojawi się już w przyszłym roku, a może znowu zniknę na parę lat.

 

ejotek: A jakie są aktualnie Twoje marzenia i najbliższe plany?

RL: Jeśli chodzi o najbliższe plany, to póki co skupiam się na promocji „Sylwetki doskonałej”. Chciałbym, żeby ta książka dotarła do jak największej liczby odbiorców, jak pewnie każdy autor zresztą. Marzenia dzielę zwykle na te bardziej i mniej możliwe do spełnienia. Do tych pierwszych zaliczam wydanie kolejnej książki, najlepiej w jakimś dużym wydawnictwie, a jeśli mowa o tych drugich, to zawsze marzyła mi się ekranizacja jakiejś mojej powieści. Albo chociaż serial na jej podstawie. W sumie „Sylwetka doskonała” idealnie by się do tego nadawała.

 

ejotek: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę spełniania kolejnych marzeń oraz realizacji planów.

RL: Również dziękuję za wywiad, a także za zaangażowanie w promocję „Sylwetki doskonałej”.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.