Tytuł oryginalny: The Empty Jar
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2017
Liczba stron: 336
"- Dobranoc, księżycu. Gwiazdki, dobranoc - szepczę, dotykając palcami niewielkiego okienka.
- Dobranoc, świetliki, przylećcie znów rano."
"Jesteś moim zawsze" to nie bajka. To baśń o pięknej i prawdziwej miłości. Historia jednocześnie dostarczająca cudownych uczuć, ale i niewyobrażalnego bólu. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym jej w swoim życiu nie przeczytać.
Lenę bardzo martwi podróż, którą wspólnie z mężem mają odbyć do Europy. Nate zrezygnował z pracy, by móc spędzić z ukochaną trzy miesiące, licząc, że ona będzie w stanie je przetrwać... Kobieta nawet przyjaciółce wyznała tylko część prawdy... Powiedziała o podróży, ale nie wspomniała o diagnozie!
A że lekarze nie dają żadnej nadziei jednocześnie twierdząc, że leczenie będzie piekłem, podjęła decyzję, że nie chce piekła...
Tyle, że los ma dla nich niespodziankę. Istny cud w ogromie dramatu - w Rzymie Lena odkrywa, że towarzyszące jej gorsze samopoczucie to nie wynik choroby... Jest w ciąży. Do czasu konsultacji ze specjalistami nikomu nic nie mówi, jednak za wszelką cenę chce ukochanemu mężowi pozostawić cząstkę siebie.
Ta powieść ma na bank swoje plusy i minusy. Ktoś powie, że jest zbyt idealna, bo wszyscy są cudowni, kochani, empatyczni, nie mają wad i wręcz czytają sobie w myślach uprzedzając zamiary drugiej osoby. Też uważam, że to dziwne, ale może faktycznie gdzieś i kiedyś żyło tak wspaniałe małżeństwo, bo przecież to opowieść wzorowana na prawdziwej historii. Pozostaje im zazdrościć.
Jednak skupiłam się nie na wyłapywaniu nierealności a na przeżywaniu ich każdego dnia z trudnymi decyzjami. Walkę o każdy dzień, tydzień, miesiąc razem. Czy Lenie uda się zrealizować zamierzony cel? Czy dotrwa? Czy zdąży zobaczyć swój cud?
Trudno się czytało tę książkę - owszem, szybko i z zainteresowaniem, ale towarzyszące temu emocje często mnie przygniatały. Dawno nie czytałam czegoś tak poruszającego. Dawno nie płakałam przez większość lektury.
Choć wiem, że to nie jest lektura dla każdego. Wizja śmierci, powolne umieranie, cierpienie osoby chorej oraz tej drugiej - z bezradności - nie są to lekkie tematy. Ale musicie wiedzieć, że na drugiej szali znajduje się miłość. I to jaka!
W tej miłości są chwile magiczne przetykane złym samopoczuciem.
Tak jak dobro i zło przeplatają się w życiu.
Słodycz z goryczą.
Biel z czernią.
Życie ze śmiercią.
Podsumowując - "Jesteś moim zawsze" to niezwykle poruszająca historia prawdziwej miłości, zmierzającej do kresu jednej z osób. Pokonują rozpacz, cierpienie, smutek; zdeterminowani i pełni nadziei desperacko pragną spędzić ze sobą jak najwięcej czasu, bo nie wiedzą, kiedy się skończy. W takiej sytuacji nie brakuje zdenerwowania, goryczy czy wyrzutów sumienia, ale przecież są jeszcze marzenia czy pragnienie bliskości. Gorąco polecam!
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Abecadło z pieca spadło, 52 książki
Czuję, że ta książka trafi wprost do mojego serca.
OdpowiedzUsuń