Strony

poniedziałek, 7 października 2019

Renata Kosin "Bluszcz prowincjonalny"






Autor: Renata Kosin
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2018
Liczba stron: 480






"Cisza bywa kojąca, ale tylko przez chwilę, bo nie jest w stanie zagłuszyć bólu i wściekłości."*

Pierwsze wydanie powieści Renaty Kosin "Bluszcz prowincjonalny" prześladowało mnie od 2012 roku. Wielokrotnie słyszałam doskonałe opinie, ale mimo tego, że bardzo lubię twórczość autorki... nie było mi po drodze z tym tytułem. Wreszcie się udało! Czy warto było umieścić tę powieść w grafiku września?

Anna Radecka nie może się otrząsnąć po odejściu męża. Na domiar złego zaniedbuje dwójkę swoich dzieci. Choć wspiera ją starsza siostra Magda, to widok pustej połowy łóżka i szafy tylko wznieca w niej żal i poczucie pustki. Za namową Magdaleny postanawia wyjechać na Podlasie, by u rodziców zregenerować siły i postarać się wrócić do normalnego życia.

Jednak w Bujanach wcale nie czeka na nią sielankowy czas, z błogim lenistwem pod jabłonką. Owszem, ukochana mama Maria zajmie się - jak zawsze - praniem, gotowaniem, wysłuchiwaniem trosk, ale nie jest w stanie zmienić myślenia Anki. Nie może zdecydować za nią, jaką drogę obrać na przyszłość. Na szczęście życie samo znajdzie jej zajęcia, by nie zadręczała się wciąż tymi samymi problemami. Los podrzuci jej przyjaźnie z młodości wraz z problemami przyjaciółek, dawne zauroczenie, odrzucone i skazane na samotność zwierzęta, wakacyjne zajęcia z dziećmi aż wreszcie troskę o zdrowie kilkuletniego wnuczka sąsiadów. Nie wspominając już o potrzebie poświęcenia uwagi własnym dzieciakom oraz odkryciu ważnych rodzinnych tajemnic. Co rodzice ukrywali przed Anką?

"Świat się zmienia, cały czas pędzi naprzód. 
I jeśli człowiek stanie w miejscu, to inni go rozdepczą." **
 
Autorka oczarowała mnie swoją historią o Annie, mam wrażenie iż nawet bardziej niż późniejszymi książkami. "Bluszcz prowincjonalny" dotyka wielu problemów, z którymi zmagamy się we współczesnym świecie: zdrada, alkoholizm, adopcja, choroba dziecka, romanse, depresje, problemy z laktacją, przemoc w rodzinie, samotność czy emigracje zarobkowe. Nie zabrakło również tematyki zwierząt, działalności charytatywnej, pasji młodych ludzi oraz dużego nacisku na zdrowie - trzeba o nie dbać pod każdym względem, w każdym wieku i niezależne od miejsca zamieszkania.

Renata Kosin w bardzo szczególny sposób pokazała czytelnikowi Podlasie, z jego tradycjami, potrawami, jajkami kupowanymi parami czy Świętem Bujan, charakteryzującym się obsypywaniem obejścia kwiatami. Na przykładzie rodzinnego domu Anki, zwraca również naszą uwagę na to, że przez długie lata nic się w nim nie zmienia, dlatego przy każdej wizycie zalewa nas fala wspomnień. Zwłaszcza, gdy otworzymy skrzynki z przedmiotami sprzed lat, które kryją różne drobiazgi czy zdjęcia. Wielokrotnie czuć ducha historii, unosi się nad bohaterami niosąc pomysły, wzruszenia, plany na kolejne dni.

Poruszająca, wielowątkowa, ponadczasowa, urokliwa i pełna tajemnic wymieszanych z niespodziankami - taka jest książka, która musiała tak długo na mnie czekać. Mój śmiech mieszał się ze łzami, pozytywne wspomnienia przeganiały te mroczne a bohaterowie zaskakiwali, szokowali i rozbawiali, choć zdarzało się, że musiałam za ich losy zaciskać kciuki.

"Pora wreszcie stanąć na własnych nogach, włożyć swoje buty, nawet jeśli na początku trzeba będzie je trochę rozchodzić, żeby nie uwierały." ***


Podsumowując - "Bluszcz prowincjonalny" jest powieścią, w której przeplatają się przeszłość, teraźniejszość oraz myśli o przyszłości. Jest to historia o potrzebie odwagi, nabieraniu dystansu, Europejskiej Wsi Bocianowej, scrapbookingu, wiejskich rozrywkach oraz psich i kocich rozbitkach. Każda strona jest naelektryzowana humorem, tragediami, traumami czy żalem po utracie bliskiej osoby lub w przypadku rozłąki rodzin. Dziecięcy bohaterowie zadbali o rozweselenie czytelnika po lekturze trudniejszych wątków, można też skorzystać z opisanych pomysłów na pozbycie się negatywnych emocji. Gorąco polecam, jeśli na Waszej półce stoi ta powieść, nie zwlekajcie z jej przeczytaniem.




* R. Kosin, "Bluszcz prowincjonalny", Filia, Poznań 2018, s. 9
* Tamże, s. 341
*** Tamże, s. 434




Książka przeczytana w ramach wrześniowych wyzwań: Pod hasłem, Mini czelendż, 52 książki





Za książkę dziękuję

8 komentarzy:

  1. Ha! Wiedziałam, że Ci się spodoba! To, obok "Mimo wszystko Wiktoria", moja ulubiona powieść Renaty Kosin :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano tak... I Ty i Magdalenardo twierdziłyście, że mi się spodoba :) Zatem wreszcie zmienicie tytuł, do którego będziecie mnie namawiać hihi
      Nie będę honorować miejscami, ale naprawdę Bluszcz plasuje się wysoko :)

      Usuń
  2. Chętnie przeczytam, tym bardziej, że nie czytałam jeszcze żadnej książki autorki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja gorąco polecam, jest kilka fajnych tytułów :)

      Usuń
  3. Udało Ci się skusić mnie na lekturę kolejnej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy, zwłaszcza że wiesz, iż nie czytam (i nie polecam) byle czego :)

      Usuń
  4. Właśnie ją kupiłam /dopiero teraz/...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej późno niż wcale, ja sięgnęłam dopiero po drugie wydanie i też nie od razu...
      Teraz żałuję, że tyle czekałam

      Usuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.