Autor: Krzysztof Koziołek
Wydawnictwo: Manufaktura Tekstów
Data wydania: listopad 2017
Liczba stron: 334
Bardzo lubię czytać
kryminały, choć nie miałam dotychczas styczności z tymi
oferowanymi przez Krzysztofa Koziołka – w wersji retro. Dlatego
dałam się namówić na dziesiątą już książkę pisarza
(dlaczego ja wcześniej nie znałam tego autora??) - „Imię Pani”
i odbyłam podróż w czasie na Dolny Śląsk.
Jest grudzień 1934
roku.
Czterdziestoletni Gustav Dewart za namową wuja wyjeżdża do
Krzeszowa, gdzie w barokowym kościele klasztornym u benedyktynów ma
odzyskać spokój ducha po rodzinnym dramacie. Komisarz kryminalny
nie jest zbyt zadowolony z pobytu w gościnie u opata, ponieważ
strasznie się nudzi. Jednak osiemnastego dnia miesiąca, tuż po
uroczystej mszy na okoliczność Dnia Światła, los postanawia
uśmiechnąć się do komisarza – opat otrzymuje wiadomość, że
brat Bronisław nie żyje. Dzieło przypadku? Możliwe… Na miejscu
zdarzenia pojawia się komendant powiatowej żandarmerii – Felix
Walsleben, który od początku działa Gustawowi na nerwy. Brak
sympatii między przedstawicielami prawa jest coraz bardziej
widoczny, zwłaszcza że niebawem pojawiają się kolejne ciała…
Czy to nadal przypadki albo nieszczęśliwe wypadki?
Na prośbę opata
Dewart prowadzi własne śledztwo, choć widocznym jest, iż
jego pomysły wciąż komuś przeszkadzają. Z pozoru ofiary nic nie łączy
– ani wiek, ani płeć, ani zajęcie… Komisarz jednak wciąż
szuka, kombinuje, rozmawia i dopatruje się powiązań, co sprawia,
że powoli wyłaniają się pomysły co łączyło kolejne ofiary. A
dlaczego powoli? Bowiem w trakcie analizy kto jest winny śmierci
tylu osób, na drodze stanęły mu demony z przeszłości…
Wspomnienie osób, które już dawno chciałby usunąć ze swej
pamięci…
Krzysztof Koziołek
stworzył na pewno bardzo oryginalny kryminał – sam pomysł na
fabułę mnie zaskoczył i nijak nie mogłam wyprzedzić wydarzeń
swoimi przypuszczeniami. Morderca wszystkich wywiódł w pole i choć
przez chwilę podejrzewałam, kto jest winny zbrodni to niestety zbyt
szybko odrzuciłam ten pomysł. Zafascynowały mnie ukryte wyjścia z
klasztoru, tunele a także tajemnice skrywane przez skrytki z
przeszłości. Świetnie bawiłam się podczas utarczek słownych
między przedstawicielami prawa a z niepokojem śledziłam kolejne
kroki Gustawa w poszukiwaniu prawdy.
Autor doskonale
wpasował się w czas akcji – opowiedział historię opactwa,
moment konsekracji kościoła, opisał wydarzenia jakie miały
miejsce podczas rządów kolejnych opatów, jak wyglądał pochówek
zakonników. Tekst został wzbogacony legendami, analizą obrazów,
licznymi informacjami o wsiach, kopalniach, traktach i tkactwie,
którym trudniła się tamtejsza ludność. Jednak chwilami miałam
wrażenie, że jest tego za dużo. Że informacje z historycznego tła
przytłoczyły samą ‘morderczą fabułę’. Że są to informacje
bardzo przewodnikowe, zabrakło mi w tych fragmentach lekkości,
które bardziej by mnie wciągnęły a nie dotyczyły wciąż nowych
nazw, dat i nazwisk.
Książka jest
idealną lekturą dla osób lubujących się w kryminałach,
zwłaszcza retro oraz powieściach historycznych. Nie brakuje tutaj
różnorodności bohaterów, podstępów, śledzenia, zaskoczeń,
tajemnic oraz dedukcji. Pajęczyna podejrzeń zatacza coraz szersze
kręgi a komisarz próbuje wyłuskać z gąszczu zalewających go
informacji, te naprawdę ważne. Kto i dlaczego zabił tak wiele
niewinnych ludzi?
Podsumowując -
„Imię Pani” to kryminał, jakich… niewiele :) Mylenie tropów
podrzucanych powoli przez autora, zaskakujący finał z mężczyznami
w mundurach, postacie dostarczające kolejnych ‘smaczków’ oraz
demony z przeszłości, które pojawiają się, by zburzyć spokój.
Świetnie stworzona
intryga Koziołka, wzbogacona przez elementy historyczne i
opowiedziana nie tylko w małym miasteczku, ale przede wszystkim tuż
pod okiem mnichów, z pozoru istot religijnych, niewinnych i
skromnych. Jakie sekrety mogą kryć się w takim miejscu?
Jest intrygująco,
ekscytująco, zaskakująco i klimatycznie – naprawdę warto
przeczytać. Chętnie poznam inne książki Krzysztofa Koziołka.
Zdjęcia pochodzą z TEJ strony i zostały zrobione podczas uroczystej i niezwykle klimatycznej premiery książki - zapraszam do lektury
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Autorowi
Kolejny kryminał, coś dla mnie! Świetna recenzja, pozdrawiam i zapraszam do siebie Słońce, https://cleosevhome.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKryminał ogromnie oryginalny! Dzięki :)
UsuńIntrygująca książka :)
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie czytałam kryminału retro. Jestem go ciekawa.
OdpowiedzUsuńMój pierwszy raz za mną - polecam spróbować :)
UsuńMam tę książkę na swojej liście. :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, nawet bardzo chętnie.
OdpowiedzUsuńRetro, czyli nie dla mnie☺
OdpowiedzUsuńDlaczego? :)
UsuńDolny Śląsk do mnie przemawia jak najbardziej. O autorze jeszcze nie słyszałam będę miała na uwadze, gdy przyjdzie mi ochota na kryminał.
OdpowiedzUsuńSpróbuj, może akurat :)
UsuńZdecydowanie coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńNaprawdę byłam pod wrażeniem tej książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)