Autor: Renata Kosin
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 25 października 2017
Liczba stron: 384
"Aleja Siódmego Anioła" przywołuje do siebie wyjątkową okładką oraz intrygującym tytułem. Znam twórczość Renaty Kosin i byłam ogromnie ciekawa jak podeszła do tematyki typowo zimowej, bowiem dotychczasowe książki skupiały się na tajemnicach, zagadkach i nie były tak ukierunkowane na porę roku.
Główną bohaterką powieści jest Julia, młoda kobieta na życiowym zakręcie. Uciekła od dotychczasowej codzienności i schroniła się w małym i ascetycznym mieszkanku na jedenastym piętrze, które jest obecnie jej jedyną, bezpieczną ostoją. W obcym mieście cieszy ją anonimowość, samotność i bycie bezimienną. Nie chce zostać rozpoznana - ani z zawodu ani jako bohaterka gazet sprzed dwóch lat... Tamte wydarzenia skutecznie odseparowały ją od ludzi, z którymi powinna spędzać ten przedświąteczny czas... Jednak nadal nie jest gotowa. Cierpi i nie potrafi sobie wybaczyć. Jej rozgoryczenie i ból podsycają tajemnicze koperty, które odbiera z pocztowej skrytki na początku każdego miesiąca... Kto i co jej wysyła? Co wydarzyło się dwa lata temu? Czy naprawdę nie może żyć jak dawniej? Może nie tylko ona cierpi a separowanie się od przeszłości nie ma sensu?
Kiedy z jedną walizką zjawiła się w obcym mieście zamierzała podjąć jakąś tymczasową choćby pracę, jednak los sprawił że zajęła się kreowaniem przestrzeni handlowej. Wbrew sobie udała się w miejsce, skąd zadzwonił ostatni potencjalny klient i odkryła park z aniołami. Magiczne alejki, postumenty goszczące anielskie postacie, zaginiony siódmy anioł oraz sekretarzyk kryjący tajemnicę sprzed lat... To właśnie elementy nowego życia, które niespodziewanie wdzierając się do umysłu Julii będą próbowały zmienić jej myślenie. Czy im się uda? Czy tajemniczy list małego chłopca, którego tropem uda się bohaterka ma szansę odmienić kilka ludzkich losów?
Julia bardzo długo jest skrytą i zagadkową postacią. Trzeba ogromnej cierpliwości, by zbierając jedynie okruchy dotyczące jej przeszłości stworzyć obraz przypuszczalnych zdarzeń. Co mogła zrobić ta kobieta, że teraz odmawia sobie marzeń, twierdząc że na nie nie zasługuje? Za co chce ponieść karę? Dlaczego odcięła się od tego kim była i uważa, że wspomnienia mają być pokutą?
Przyznaję, że w pewnym stopniu miałam rację próbując odgadnąć prawdę... Jednak nie udało mi się to całkowicie... Intuicja i drobniutkie elementy puzzli wskazały mi drogę, jednak trzeba cierpliwie poczekać na ogromnie wzruszające i przejmujące wyznanie Julii... Nie ukrywam, że nie jest łatwo je czytać...
Renata Kosin podobnie jak w swoich wcześniejszych powieściach poszła tropem zagadek i tajemnic, jednak tym razem w odmiennej oprawie. Dużo uwagi poświęciła uczuciom, przemianom wewnętrznym i przemyśleniom. Na przykładzie bohaterów pokazała, że w życiu najważniejsze jest to, by mieć cel, do którego dążymy i który wytycza nam drogę. Trzeba walczyć, by do niego dotrzeć, ale już samo dążenie pozwala nam lepiej żyć.
Każdy z nas popełnia w życiu błędy, jednak nie należy przesadnie ich rozpamiętywać. Trzeba odcierpieć, odpokutować a potem zebrać się w sobie, zadośćuczynić i próbować żyć na nowo. Bo przecież możliwe, że są jeszcze ludzie, którzy nas potrzebują. A wbrew pozorom - my ich również. Wyjątkowe znaczenie w tej powieści mają anioły, które dają namiastkę pamiętnika czy też konfesjonału - każdy może zwierzyć im się ze swoich trosk, bo przecież kiedy zrzucimy je z naszych ramion, jest nam lżej...
Autorka śnieżną bielą okrywającą ulice, soplami, mroźnym powietrzem i przepychającymi się w karmnikach ptakami dopełniła swą powieść o rozsypujących się rodzinach, zaszłościach rzutujących na kolejne pokolenia i wyrzutach sumienia, które nie pozwalają wrócić do zwyczajnych poranków czy wieczorów. Najnowsza książka Kosin skłania przede wszystkim do przemyśleń o życiu, naszej przeszłości oraz przyszłości i pokazuje, że zawsze jest szansa, by osiągnąć szczęście... Trzeba tylko zrobić pierwszy krok...
Podsumowując - "Aleja Siódmego Anioła" to nostalgiczna, refleksyjna i typowo zimowa opowieść o cierpieniu, odkupieniu i wybaczeniu. To nie jest - jak wydaje się w pierwszej chwili - powieść świąteczna. Nie znajdziecie w niej śpiewania kolęd czy pieczenia pierniczków. Jest za to niezwykły list do Świętego Mikołaja, który wywołuje łzy a gardło zawiązuje w supeł. To opowieść wzruszająca i przejmująca... zimnem, bólem i tęsknotą, która przywołuje wspomnienia ale i podnosi na duchu. Udowadnia również, jak wielkie znaczenie ma dziecięce marzenie...
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
Czuję się tą książka zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytam, czeka do grudnia (:
OdpowiedzUsuńA szkoda, miałabyś miasto :P
UsuńPodsumowanie bardzo zachęca.:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, bo naprawdę ogromnie się starałam dobrze podsumować powieść :)
UsuńA świąteczny czas coraz bliżej...
OdpowiedzUsuńJuż powoli nachodzi mnie nastrój na takie świąteczne książki. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Tajemnice Luizy Bein" i to była świetna przygoda czytelnicza. Tę książkę też chętnie przeczytam. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTa książka to zupełnie inna bajka w twórczości autorki...
UsuńNie znam autorki, aczkolwiek lubię "zimowe" książki :)
OdpowiedzUsuńNajwyższa pora zacząć :) Czytałam kilka powieści i jestem zadowolona z lektury :)
UsuńCzuję się skuszona, do zapoznania się z powieściami autorki.
OdpowiedzUsuńKoniecznie :) Wiesz, że ja raczej dobrze Ci polecam :D
UsuńZaintrygowałaś mnie na tyle, że na pewno rozejrzę się za tym tytułem. Wydaje się idealny na grudniowy czas.
OdpowiedzUsuńTak, pasuje idealnie i pokazuje wiele ważnych rzeczy :)
UsuńNo to teraz trzeba będzie przeczytać, żeby poznać zakończenie....
OdpowiedzUsuń