Tytuł oryginału: Dead Letters
Tłumaczenie: Adrian Tomczyk
Wydawnictwo: Filia Mroczna Strona
Data wydania: sierpień 2017
Liczba stron: 424
Wielokrotnie przyznawałam się do fascynacji tematyką bliźniąt i ich wzajemnych relacji. Intryguje mnie to w życiu, w programach telewizyjnych oraz książkach. Wczoraj widziałam informację, iż jednojajowe amerykańskie bliźniaczki urodziły niemal w tym samym czasie, mimo że wyznaczone im daty porodu były dość rozbieżne a i miejsca zamieszkania oddalone... Czy sprawiła to magia bliźniaczej więzi?
Dlatego właśnie już pierwsze zdanie opisu z okładki książki Catie Dolan-Leach sprawiło, że poczułam intrygującą lekturę i wiedziałam, że muszę poznać ten debiut.
2016
Ava Antipova od dwóch lat mieszka w Paryżu. Wyjechała - a właściwie uciekła tutaj - ze Stanów Zjednoczonych już po ukończeniu studiów. Bezpośrednim powodem było spięcie z bliźniaczką Zeldą, dotyczące... uczuć. Ava przez wszystkie miesiące poza domem udawała, że nie brakuje jej siostry, matki czy rodzinnych stron. Jej francuska codzienność jest dość ustabilizowana a kolejne dni mijają spokojnie. Aż do 21 czerwca...
...kiedy Ava dostaje szokującego maila od matki - w wyniku pożaru, jej beztroska i leniwa siostra zginęła. Nie ma wyjścia - odpowiedzialna bliźniaczka pakuje walizkę i wraca do domu. Czy pożar stodoły był wynikiem zaprószenia ognia podczas pijackiej imprezy? A może to samobójstwo? Jednak z uwagi na pewne szczegóły, nawet policja ma wątpliwości... Ava próbuje dowiedzieć się czy Zelda nie zostawiła jej jakichkolwiek informacji w przyczepie, gdzie pomieszkiwała, ale udaje jej się odnaleźć jedynie telefon. To właśnie na niego przychodzi e-mail z zaświatów... wiadomość została przesłana z i na konto Zeldy, ale jest skierowana do Avy...
Zaczyna się zabawa w kotka i myszkę...
By rozwiązać zagadkę zniknięcia siostry, Ava musi grać według zasad Zeldy - iść śladami pozostawionymi jej na przykład w wiadomościach, ale część wskazówek i informacji musi odnaleźć sama. Ava nie lubi przegrywać i dlatego podejmie się zabawy w detektywa, tylko do czego zaprowadzi ją ta gra? Jaką wiedzę o siostrze, sobie i rodzinie posiądzie podczas tych podchodów? Czy będzie jej się żyło łatwiej? Co czeka na nią na końcu drogi?
Początkowe strony tej książki nie mają mocy przyciągania - piszę o tym, byście mieli świadomość, że trzeba cierpliwości, bo debiut Catie Dolan-Leach zrobił z Was alfabetycznych niewolników. Później akcja nabiera tempa, jak z czarodziejskiego rękawa sypią się kolejne wydarzenia, wskazówki i wątpliwości... Czy Zelda żyje, choć dowody policji temu przeczą? Dlaczego Ava została wplątana a wręcz wmanipulowana w idealnie dopracowaną gierkę? Zadawałam sobie te pytania wielokrotnie i za każdym razem udzielałam innych odpowiedzi. Tu nic nie jest jednoznaczne, jasne czy oczywiste.
Jedyne pytanie, na które sama udzieliłam sobie poprawnej odpowiedzi brzmiało - dlaczego Ava nie podzieliła się z bliskimi swoimi podejrzeniami i otrzymywanymi mailami oraz listami... Ponieważ ta książka obfituje w alkohol. Na własne nieszczęście rodzina Antipovów ma winnicę i swój zapas przeróżnych win - niezależnie od tego czy jest okazja czy jej nie ma - wyciągają butelkę! W alkoholach topią smutki, alkoholem wznoszą toasty na wesoło, alkohol działa też uspokajająco... Pod tym względem nie można powiedzieć, by ta książka dawała nieletnim dobry wzór do naśladowania.
Dlatego Ava nie może liczyć, że ktokolwiek pod wpływem wypitych w dużych ilościach napojów obfitych w procenty będzie rozumiał trudne kwestie przekazywane przez Zeldę. Tylko dlaczego nie zdradziła nic policji? Dlaczego walczyła niemal sama?
Na przykładzie rodziny Antipovów oraz Darlingów autorka pokazała doskonały kontrast - błyszczące od dbałości, ale pozbawione uczuć wnętrze kontra naturalny bałagan i rodzinna atmosfera. Ava bardzo zazdrości rodzinie Wyatt'a takiego zwyczajnego życia. Czytelnik może sam przekonać się jak bardzo życie bliźniaczek różniło się od ich wymarzonego, bowiem poznajemy nie tylko teraźniejszość... Przy okazji gry Zeldy opisane zostały liczne wspomnienia z dzieciństwa dziewczynek.
Dolan-Leach stworzyła niezwykły debiut. Akcja nabiera tempa jak rozpędzający się pociąg i wraz z każdym przebytym kilometrem jest coraz ciekawiej - czytelnik ogląda "krajobrazy', czyli ciekawych, barwnych choć czasami dość oryginalnych i myślących inaczej bohaterów; akcję rodem z najlepszych detektywistycznych dzieł znanych pisarzy oraz zagadkę na miarę hitu! Tu każda strona jest niespodzianką, zagadką i niezwykłą przygodą. A finał... No cóż, jakby to ująć - doznałam zaskoczenia co świadczy chyba tylko o tym, że to wyśmienita uczta literacka. W książce sporo miejsca poświęcono snującej się od lat rodzinnej tajemnicy oraz prawdy, która... zabija.
Podsumowując - "Martwe listy" to świetny thriller psychologiczny, który pozwala pobawić się w detektywa, który skrupulatnie i z niepokojem odkrywa kolejne elementy układanki stworzonej przez przestraszoną swą niepewną przyszłością dziewczynę. Od czasu lektury inaczej już patrzę na alfabet...
Książka przeczytana w ramach wrześniowych wyzwań: Pod hasłem, Wspomnienia z wakacji, 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
Intrygująca recenzja :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł na fabułę :) Czuję się zachęcona :)
OdpowiedzUsuńTak, bardzo oryginalny :) Dzięki :)
UsuńW tym miesiącu prawdopodobnie przeczytam trzy thrillery - to więcej niż przeczytałam do tej pory w przeciągu całego roku. Mam nadzieję, że będą lepsze niż te, które mam za sobą, bo możliwe, iż dzięki temu zacznę sięgać po nie częściej. Kto wie, może nadejdzie czas także na "Martwe listy".
OdpowiedzUsuńChętnie pobawię się w detektywa, lubię tropic razem z głównym bohaterem:)
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji mam ochotę od razu kupić "Martwe listy"
OdpowiedzUsuńDzięki :) Daj znać po lekturze!
Usuń