Tytuł oryginalny: Raze
Tłumaczenie: Katarzyna Agnieszka Dyrek
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: październik 2016
Liczba stron: 400
Seria: Poranione dusze tom 1
Przystojny, tajemniczy, silny, wytatuowany, ale skrywający wzrok... Taki jest na pierwszy rzut oka facet z okładki powieści Tillie Cole - "Raze". Książka dość długo stała na mojej półce, bo wiedząc, że będzie dość krwawa i emocjonalna jakoś nie czułam gotowości, by po nią sięgnąć. Bardzo słusznie zresztą, bo być może wtedy nie odczułabym czytelniczego spełnienia...
Początkowo akcja rozgrywa się w dwóch różnych miejscach Stanów Zjednoczonych.
Nowy Jork
Kisa Volkov ma dwadzieścia pięć lat. Jest córką wora rosyjskich Braci oraz narzeczoną Alika Durova, który będzie następnym worem, choć miało być inaczej... Alik jest facetem brutalnym, uwielbiającym seks, przemoc. Jest nienawistny i trenuje, by zabijać. Za każdym razem bierze dziewczynę ostro, agresywnie i w większości "za karę". Facet wie, że ma władzę i chętnie to wykorzystuje. To mu pomaga i daje siłę, choć tłumaczy się, iż bycie z Kisą go uspokaja. Normalnie rodzina powinna stanąć za dziewczyną i jej pomóc uwolnić się z toksycznego związku, ale... No właśnie... Jest pewne "ale". Rodzina Volkov już tak naprawdę nie istnieje...
Dwanaście lat temu doszło do tragedii. Bliźniak Kisy - Rodion - został zamordowany a dwa lata później zmarła ich matka. To jednak nie koniec... Wtedy gdy zginął Rodion, Kisa utraciła również miłość swojego życia... Wprawdzie miała tylko trzynaście lat, ale Luka był tym jedynym - wiedzieli o tym oni sami oraz ich rodziny. Ale nie wszyscy chcieli przyjąć to do wiadomości...
Cała czwórka (Kisa, Rodion, Luka i Alik) znała się od dziecka, wychowywali się razem a ich ojcowie rządzili rosyjską mafią. Teraz zaś ojciec Kisy udaje, że nie widzi co Alik robi z jego córką... Obaj sprawiają, że Kisa czuje się uwięziona.
Gdzieś na Alasce
Pewnej nocy w Gułagu (jak nazywali gruzińskie, specyficzne więzienie przetrzymywani tam chłopcy) wybuchł bunt. Więźniowie uciekli a strażnicy w większości zginęli - wreszcie zapłacili za swoje czyny.
Tak zakończył się koszmar trwający od lat. Do Gułagu byli przywożeni młodzi mężczyźni, właściwie chłopcy i pozbawieni kontaktu ze światem zewnętrznym, bez światła słonecznego, przetrzymywani w zatęchłej piwnicy byli trenowani do walk w klatce. Strażnicy w przeróżny sposób znęcali się nad nimi a kiedy dodać do tego świadomość, że aby przeżyć walkę trzeba zabić przeciwnika, można się tylko domyślić jak bardzo ich mózg był "wyprany" z emocji, wspomnień i przeszłości.
To właśnie tutaj poznajemy więźnia numer 818, który przez lata był maszyną do zabijania. Odarty z moralności, wolności i pozbawiony swojego życia. Wciąż pod wpływem zastrzyków sterydowych i narkotycznych, bez przeszłości, bez nadziei na inne życie. I jedynie imię wydrapane na ścianie wraz z miejscem zamieszkania i celem "zabić" wciąż tkwi w jego świadomości. Wciąż pomaga mu przetrwać z myślą, że kiedyś się zemści. Dzięki buntowi cel staje się realny.
Tych dwoje, poranionych na duszy i ciele, spotyka się w ciemnym zaułku Nowego Jorku. Ona roznosiła paczki dla ubogich i bezdomnych, bo tylko praca dla kościoła dawała jej namiastkę wolności. On był tam przypadkiem i uratował jej życie... Tak naprawdę nie wiadomo co popchnęło ich do siebie... Wdzięczność? W którym momencie przeskoczyła iskra, która sprawiła że Kisa pragnie kolejnego spotkania z człowiekiem skrywającym się w cieniu kaptura? Jak potoczą się ich losy? Do czego doprowadzi ta znajomość?
Autorka postarała się o naprawdę porządny kawałek literatury, który jednak nie powinien być określany jako literatura obyczajowa. Przerażające, mroczne i krwawe sceny wielokrotnie mną wstrząsnęły i to nie tylko te dotyczące walk, ale i zachowania Alika poza klatką. To było wręcz straszne! Ale i tak nie mogłam się oderwać, bo po prostu musiałam wiedzieć co będzie dalej. Komu będzie dane przeżyć? Czy bohaterowie będą mieli szansę na poznanie prawdy dotyczącej tragedii sprzed lat? Czy poranione dusze będą miały możliwość osiągnięcia szczęścia? Czy to w ogóle możliwe?
Jakie są atuty powieści? Mocno nakreśleni i dość oryginalni bohaterowie z jakże różnorodnymi cechami a nawet "czarny charakter", który nieustannie dba o wysoki poziom adrenaliny czytelnika. Niektóre postacie dadzą się lubić, inne wprost przeciwnie, ale wywołują sprzeczne odczucia - a przecież o to chodzi w doskonałej lekturze, prawda?
Wydarzenia nie pozwalają odpocząć, wciąż coś się dzieje a nawet jeśli autorka pozwala na chwilę oddechu to napięcie sięga zenitu. Często zaciskałam kciuki lub zagryzałam akcję słonymi paluszkami... Zwłaszcza, że każdy najmniejszy szczegół, każde zachowanie czy zdanie wypowiedziane przez bohaterów ma tutaj ogromne znaczenie. Nic nie zostaje zrobione ot tak... Wszystko ma znaczenie w przyszłości zarówno tych dobrych, jak i złych osób.
Koniecznie też postarałabym się o naklejkę "dozwolone tylko dla dorosłych", bowiem przedstawiony tu brutalny podziemny świat walk na śmierć i życie, sceny rodem z najlepszych thrillerów sprawiają, że po książkę nie powinni sięgać zbyt młodzi czytelnicy. To książka z gatunku "dark erotic" i już nawet nie o erotykę mi chodzi, a o krwawe, wręcz makabryczne sceny, których czytelnik jest świadkiem. Tillie Cole nie urywa takich scen, nie opisuje pobieżnie i dlatego nie każdy powinien wczytywać się w psychiczne i fizyczne znęcanie się nad słabszymi. Same walki w klatce nie należą do umilaczy popołudnia. Chwilami język autorki jest dość wulgarny (co zresztą idealnie oddaje klimat poszczególnych scen), co w połączeniu z lejącą się krwią, łzami i potem stanowi mieszankę wybuchową. Ta książka mocno zachwieje Waszym poczuciem sprawiedliwości, Waszą wrażliwością, Waszą empatią.
Jedyny prawdziwy minus tej książki to dla mnie przewidywalność. Szybko - zbyt szybko - odkryłam kim jest naprawdę Raze i jak potoczą się jego losy w Nowym Jorku oraz kogo i dlaczego dotyczy jego zemsta. Ale wiecie co? Zupełnie nie przeszkadzało mi to w wyśmienitej uczcie czytelniczej. Wszak odkryć to jedno a wyczekiwać jak autorka pokieruje losami bohaterów to drugie :)
"Raze" to ten rodzaj literatury, po którym zdajecie sobie sprawę jak ważna jest rodzina i przyjaciele. Jak bardzo trzeba kochać, by przezwyciężyć wszelkie zło, które odebrało człowiekowi duszę, pamięć i nadzieję. Takiej miłości warto kibicować.
Ta książka udowodni, że żarliwa miłość dzieciaków dużo może a dwie połówki duszy zawsze się odnajdą. Popatrzcie poprzez pryzmat uczuć, pomińcie seks, przemoc i zemstę a otrzymacie przepis na szczęście. Nie wierzycie? Zatem sami sprawdźcie!
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Grunt to okładka, 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
Sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńBrrrrr... przeraża mnie opis tej książki!
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę swoje "ciepłe" obyczajówki!
Myślę, że mimo wszystko by Ci się podobało :) Choć nie jest tu tak cieplutko... jak w naszych ukochanych obyczajówkach
UsuńNo nie wiem.... wiesz, że jeśli mam innych 100 tytułów do wyboru, to reszta zawsze będzie miała pierwszeństwo?!
UsuńTA książka powinna się znaleźć w tej setce :)
UsuńZbyt młodą czytelniczką nie jestem (szkoda :P), więc na pewno skuszę się na tę książkę, bo coś mnie do niej ciągnie. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale dzięki temu mogę Ci ją śmiało polecić :)
UsuńMuszę zerknąć na te pozycje bo moja rodzinna młodzież lubi książki. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńAsiu, jeśli młodzież za młoda to lepiej nie... Poczytaj o książce.
UsuńMimo przewidywalności, jestem ciekawa owej mroczności. No i nie ukrywam, ze też chcę być przerażona... trochę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje komentarze :)
UsuńMoże biblioteka zakupi? :P
Czytałam i ... ZAKOCHAŁAM SIĘ! <3 Uwielbiam tą książkę :D Jest doskonała w każdym calu :D Jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w minionym roku :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
W wolnej chwili zapraszam do mnie:
kochajacaksiazki.blogspot.com
Ja aż tak wysoko jej nie oceniam, ale może jak rok się skończy to stwierdzę, że jednak była taaaak dobra...
Usuń