Tytuł oryginalny: Copycat
Tłumaczenie: Krzysztof Puławski
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 14 września 2016
Liczba stron: 480
Erica Spindler należy do grona moich ulubionych pisarek z gatunku thriller/kryminał/sensacja. Wprawdzie przeczytałam dopiero dwie jej książki, ale każda urzekła mnie tak bardzo, że w ciemno zamierzam sięgać po kolejne. "Stan zagrożenia" oraz "W milczeniu" charakteryzowały się wciągającą fabułą, zwrotami akcji i stylem, który w połączeniu z narastającymi emocjami sprawiał, że nie można się było oderwać. Czy tym razem również można zatracić się w lekturze?
Jest rok 2001. W Rockford w stanie Illinois seryjny zabójca zamordował trzy dziesięcioletnie dziewczynki. Wszystkie były blondynkami i zginęły w jednakowy sposób - we własnych łóżkach podczas snu. Sprawca, którego nazwano Mordercą Śpiących Aniołków nie zostawił śladów, poszlak, świadków. Był doskonale przygotowany i nieuchwytny. Porucznik Kitt Lundgren, która zajmowała się tą sprawą załamała się, kiedy dochodzenie zakończyło się klęską. Nie dość, że musiała pójść na dłuższy urlop spowodowany pracą to jeszcze straciła córkę i rozwiodła się z mężem. Czy inteligentna, rozsądna i dojrzała kobieta stanie na nogi? Czy pokona nałóg?
5 lat później dochodzi do kolejnej śmierci małej dziewczynki. Śledztwo prowadzi młoda i ambitna detektyw Mary Catherine Riggio (zwana M.C.), jednak przypadkowo o tym morderstwie dowiaduje się Kitt i zamierza wziąć czynny udział w sprawie. Chce udowodnić, że kilka lat temu zawiodła, gdyż zbyt wiele rzeczy ją przygniotło, jednak teraz doprowadzi do ujęcia i osądzenia sprawcy. Tylko czy Riggio oraz ich szef - Sal - się na to zgodzą? Nie ukrywają sceptycyzmu, uważają że Kitt nie jest gotowa na ponowną konfrontację z tą sprawą. Ich zdaniem wciąż jest niestabilna emocjonalnie, zbyt słaba i jeden zły krok może sprawić, że podobnie jak wtedy, znów nie złapią winowajcy.
Ale los sprzyja Kitt. Po pierwsze tylko ona dostrzega subtelne różnice dzielące sprawę aktualnego morderstwa ze zbrodnią sprzed lat co pozwala jej myśleć, że to nie Morderca Śpiących Aniołków a jego Naśladowca. A po drugie otrzymuje telefon od mordercy, który żąda wręcz, by to ona prowadziła sprawę. Informuje ją również, że ostatnie morderstwo nie jest jego dziełem. Dlaczego zadzwonił akurat o niej? Z jakiego powodu właśnie ona ma ponownie przewodniczyć tej sprawie? Czy to ma być rodzaj rehabilitacji? Jak ułoży się "współpraca" z mordercą?
To bardzo niecodzienny pomysł, by morderca sam wybrał sobie detektywa prowadzącego sprawę. Na dodatek zachowuje się bardzo ostrożnie, wie jak prowadzi się takie sprawy, ile może rozmawiać przez telefon, co podpowiedzieć, by niby pomóc, ale nie wpaść w ręce policji. Morderca bawi się z Kitt, podsuwa ślepe tropy albo takie, których znaczenia policjantki nie mogą się domyślić. Taka zabawa w kotka i myszkę sprawia, że giną kolejne dziewczynki a on jest nadal na wolności. Czy Kitt i M.C. zdołają przewidzieć jego posunięcia? Jakie fakty doprowadzą je do kluczowych wniosków? Jak będzie im się układała współpraca? A jaki wpływ na prowadzone śledztwo będzie miało prywatne życie obu pań?
Erica Spindler wie, jak napisać trzymający w napięciu kryminał czy też może bardziej thriller. Bohaterowie przez nią wykreowani są bardzo oryginalni, niejednoznaczni, doskonale scharakteryzowani. Nikomu nie można w pełni ufać, bo każdy ma wiele "za uszami". Niemal każdy ma coś na sumieniu, zrobił coś co stawia go w złym świetle przed stróżami prawa. "Naśladowca" jest niezwykłym kalejdoskopem podejrzanych bohaterów. Kiedy tylko czytelnik zaczyna kogoś lubić, przywiązywać się do jego życia, kibicować mu, zaraz okazuje się, że może niekoniecznie warto...
Autorka pokazała w tej książce, że tandem kobiet-policjantek może sobie świetnie radzić, ale może też nieźle iskrzyć między nimi. Udowodniła, że pomysłów na rozwiązanie jednej sprawy może być wiele, że tropy nie zawsze prowadzą we właściwym kierunku. Czasem trzeba kluczyć przez wiele dni, by dotrzeć do prawdy, choć hipotezy stawiane w międzyczasie okazywały się całkiem możliwe a pobudki kolejnych podejrzanych realne. Muszę przyznać, że finał okazał się dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Choć prawdziwe "ja" jednego z bohaterów odkryłam dość szybko i miałam rację, że brał udział w tej sprawie po niewłaściwej stronie barykady. Jestem z siebie tym bardziej dumna, że Spindler wielokrotnie burzyła moje tezy, całkowicie zmieniając bieg zdarzeń i wprowadzając nowe tropy.
Podsumowując ogromnie zachęcam Was do zapoznania się z "Naśladowcą" bowiem to książka z doskonałą intrygą, niezwykle interesującym pomysłem na fabułę oraz zaskakującym zakończeniem - czyli wszystko to co lubimy w literaturze z dreszczykiem. Książki nie można tak po prostu odłożyć, o niej się wciąż myśli i analizuje. Doskonały wątek kryminalny połączony z ciekawą sferą obyczajową. Tylko nie myślcie, że zbyt szybko rozwiążecie sprawę... Spindler doskonale potrafi wodzić czytelnika za nos...
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Gra w kolory II, Pod hasłem, 52 książki
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję
Sporo jej książek przed Tobą, skoro przeczytałaś dopiero trzy:)Ja niestety wszystkie oprócz ostatniej;p
OdpowiedzUsuńGosiu, sporo sporo, ale w tym przypadku to "sporo" mnie nie przeraża... Powiem inaczej - przeraża mnie brak czasu :) Bardzo lubię twórczość Spindler
UsuńŚwietna książka i ciekawa recenzja:)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Dzięki :)
UsuńAktualnie akurat nie mam zbyt wielkiej chęci na thriller, ale jak zmienię zdanie, to na pewno zabiorę się za Spindler! :)
OdpowiedzUsuńJeśli zapragniesz mocniejszych wrażeń niż dziecięce i obyczajówki to będziesz zadowolona :)
UsuńNie czytałam żadnej książki tej autorki, ale zaciekawiłaś mnie tą recenzją. Lubię takie kryminały, gdzie nie do końca możemy stwierdzić kto jest tym dobrym, a kto złym charakterem :) Nie lubię prostych wątków, bo po przeczytaniu już sporej ilości tego typu książek zwykle przy banalnej fabule w połowie czytania już znam zakończenie, a tego typu powieści kompletnie nie działają na moją wyobraźnię, a czas spędzony na lekturze uważam za zmarnowany.
OdpowiedzUsuńOsobiście mogę polecić z kryminalnych dzieł jakie ostatnio czytałam "Clovis La Fay. Magiczne Akta Scotland Yardu" to nietuzinkowe XIXw. połączenie kryminału i fantasy. Szczerze polecam, a pisarkę Ericę Spindler dopisuje do listy autorów, którym warto się przyjrzeć.
Ja też może nie kilkanaście, ale te 3 wystarczają, by je uwielbiać :)
UsuńOwszem, są książki gdzie szybko się czegoś domyślę, ale jeśli książka napisana jest tak, że do końca nie jestem pewna swoich podejrzeń to jest lepiej. Tutaj wszystko co chwilę się burzy i powstają nowe teorie... a czytelnik jak durnota podąża za tropem policjantek i potem musi się obejść smakiem...
Tyle ostatnio dobrych kryminałów... Ten gatunek chyba modny się zrobił ostatnio. Ale tak sobie myślę, że przeczytam. Kiedyś. WPisuję Ericę Spindler na listę autorów do poznania...
OdpowiedzUsuńNie wiem czy modny, ale cieszy mnie rozwój kryminałów i obyczajówek, bo to jednak 2 gatunki po które sięgam najczęściej. Są naprawdę coraz lepsze, żeby dogodzić czytelnikom. Koniecznie sięgnij po Spindler, jeśli nie znasz to również Alex Kava dobrze pisze książki z dreszczykiem
UsuńMiałam ją wybrać jako egz.recenzencki, jednak Dessen zwycięzyła. Teraz chyba nie odpuszczę!
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam nazwisko Spindler to nie miałam problemu z wyborem :) polecam
Usuń