Strony

wtorek, 6 września 2016

Liliana Fabisińska "Weranda na Czarcim Cyplu" - przedpremierowo!




Autor: Liliana Fabisińska
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 14 września 2016
Liczba stron: 472
Seria: Jak pies z kotem tom 2



Książkę obowiązkowo należy przeczytać po lekturze "Sanatorium pod Zegarem"




Po przeczytaniu "Sanatorium pod Zegarem" mój apetyt na poznanie dalszych losów Natalii i Niny był ogromny. Nie wiem czy będę w stanie słowami opisać Wam swoją przygodę z "Werandą na Czarcim Cyplu"... Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Co słychać u naszych bohaterek? Zajrzyjmy najpierw do Natalii, która wciąż prowadzi swój zakład fotograficzny na Helu i hoduje ziółka na parapecie. Od powrotu z Ciechocinka poprawił się nie tylko jej stan zdrowia, ale również ilość hormonu szczęścia uległa znacznemu wzrostowi. Wszystko to za przyczyną żeglarza, który bez chwili wahania się pakuje i wprowadza do mieszkanka nad "Mewą". Tylko czy zawartość lewej szuflady sekretarzyka nie jest przypadkiem mniej kłopotliwa? Czy problem liczby kołder nie okaże się banalny przy tym co dopiero się wydarzy? Dlaczego szczęście siedemdziesięciolatki zostanie okupione odrzuceniem przez społeczność? Jak dadzą temu wyraz?

Życie Niny "kręci się" wokół spraw SIS-4 - kontrakty, zlecenia, plany rozwoju firmy oraz szukanie nowych możliwości w segmencie sportowym. Dziwnym trafem i przez zupełny "przypadek" pojawiają się wciąż nowi kandydaci do jej ręki, mimo że ona nie jest tym zainteresowana. Nawet suknia ślubna z przeszłości zachowuje się jak bumerang i nie chce opuścić jej szafy na dłużej. Zresztą nie będzie nadużyciem jeśli napiszę, że przygody sukni mogłyby śmiało stać się odrębną opowieścią :)

I nagle niespodziewanie na warszawskim osiedlu Niny pojawia się Natalia, oczywiście z Maksem (który ma przyjąć jakże zaszczytną funkcję nauczyciela). Patrząc przez pryzmat "Sanatorium..." można śmiało przypuszczać, że tam gdzie nasze panny się spotkają tam pachnie nieszczęściem, policją i ... nieboszczykiem. Tak, każdy kto miał taką wizję, miał rację. Jakim cudem nasze bohaterki wplątały się w historię śmierci... pewnie zastanawiacie się kogo? Nie zdradzę! Napiszę tylko, że nie upatrywałam tak tragicznej w skutkach intrygi w okolicznościach konferencji dotyczącej holenderskich malarzy. Ani przez sekundę nie domyślałam się kto może odgrywać w tym tomie rolę ofiary ani jakim sposobem nasze bohaterki zostaną z tym powiązane. Zwłaszcza, że nie jest łatwo wytłumaczyć się w sytuacji, kiedy jest się podejrzewanym o morderstwo z premedytacją! Kto będzie im pomagał? Na kogo będą mogły naprawdę liczyć? Czy znajdzie się choć jedna osoba, która uwierzy w ich wersję? W jaki sposób historia śmierci prelegentki może zakończyć się w bajecznej scenerii z okładki - na Czarcim Cyplu?

Autorce udało się mnie zaskoczyć nie tylko z punktu widzenia powieści obyczajowej, ale i z pozycji wątku kryminalnego. Zawiłości śledztwa i niespodzianki z tym związane były genialnie poplątane, czułam się jak podczas czytania kryminałów - zresztą często wspominanej - Agathy Christie. Wszak nie tylko ja lubię jej książki... Które bohaterki zaczytywały się w jej twórczości a nawet robiły konkursy mające zwolnić zwyciężczynię z nielubianego obowiązku? Która książka Christie "pomogła" w rozwikłaniu śmierci  w warszawskim hotelu? Fabisińska działając dokładnie jak Królowa Kryminału myli tropy, zmienia tok myślenia, odwraca kierowane podejrzenia... Ciekawa jestem czy domyślicie się finału tej sprawy... Mnie się to nie udało!

Pierwszy tom historii dwóch kobiet, przyjaciółek z ciechocińskiego sanatorium, był tak wciągający i emocjonujący, że naprawdę wysoko postawiłam poprzeczkę "Werandzie...". Wszak powinno dziać się więcej, zaskakiwać bardziej, doprowadzać do łez, śmiechu i wściekłości... I to wszystko się Lilianie Fabisińskiej udało! A jakże! Podczas lektury świat zewnętrzny mógł dla mnie nie istnieć a ja zupełnie nie odczuwałam upływu czasu... Teraz nawet nie pamiętam kiedy przewracałam kolejne strony a przecież jest ich ponad czterysta pięćdziesiąt. Powinnam była zauważyć, prawda?

Autorka w żaden sposób nie pozwala czytelnikowi na nudę... Choćby poprzez wprowadzenie kilku nowych bohaterów - chimerycznej Adeli, szalonego Pompona, ekscentrycznych prawników czy zapłakanej Pauliny. Pojawiają się też osoby, które znamy z "Sanatorium pod Zegarem" a których ponownego pojawienia się zupełnie się nie spodziewałam. Zwłaszcza, że ich zachowanie tłumaczyłam sobie całkowicie mylnie... Przyznaję, że obaj mężczyźni, których teraz mam na myśli - zaskoczyli mnie swymi postawami. I to bardzo!

Posługując się osobą Natalii pisarka oprowadza nas po swoim ukochanym Helu, pokazuje ulubione miejsca, opowiada o kawiarniach, Domu Dusz, wydmach oraz sekretnych i znanych tylko sobie miejscach dających wytchnienie. Jednocześnie jak przystało na siedemdziesięcioletnią starą pannę Natalia Burska udowadnia nam - porównując miłość z przeszłości do obecnej - że w każdym wieku można czuć się szczęśliwym, spełnionym i kochanym. Że warto celebrować choćby najmniejsze miłe chwile jak filiżanka kawy codziennie o tej samej porze a kiedy nie ma obok kogoś, kto zadbałby o naszą satysfakcję to warto sięgnąć po odpowiednie gadżety.

Mam wrażenie, jakoby Fabisińska napisała niniejszą powieść zupełnie bez stresu i wysiłku - owszem widać tu ogromne przygotowanie autorki, ale chodzi mi o lekkość każdego zdania i każdej strony. Rozbawiły mnie sytuacje z psami, podejrzenie "marchewkowego kodu" czy wścibstwo mieszkańców Helu. A były przecież sprawy, które utrzymywały wysoki poziom adrenaliny...
Z jednej strony autorka musiała poznać nie tylko świat holenderskich malarzy, zagłębić się w intrygę kryminalną, by nie popełnić gafy w dziedzinie roślin trujących czy zasad prowadzenia przesłuchań i obowiązków policji czy zatrzymanych to z drugiej - lektura ta stanowi dla czytelnika ogromną przyjemność. Mimo nieznajomości niektórych tematów, nie można nie rozumieć o co chodziło, co autorka miała na myśli czy poczuć się jak laik, bo wszystko zostało wyjaśnione i na równi z bohaterami można podążać tropem morderstwa. Tylko czy na pewno wszystko jest tylko czarne i białe? Czy dowody są jednoznaczne?

Jaką genezę ma królewski dryg panien Drop? Gdzie podziewał się ojciec Natalii? Co oznaczają słowa Stefana skierowane w podziękowaniach dla Natalii? W jaki sposób Wiktor zdobył piękny bursztyn? W którym momencie zdarzył się "wypadek" z projektem Niny?  - to tylko niektóre z pytań, które mnie dręczą...

Jeśli jednak oczekujecie, że zagadki się wyjaśnią a Wy otrzymacie odpowiedzi na pytania to muszę Was rozczarować - musimy poczekać do chwili, gdy dane nam będzie wziąć do rąk "Zielarnię nad Sekwaną". Dopiero w niej wyjaśnienia i odpowiedzi wybuchną jak fajerwerki - nie mogę się doczekać tego faktu, bowiem w mojej głowie kłębią się liczne teorie na temat tego, jak autorka rozwikła pewne sprawy. Ciekawe czy będę miała rację...

Mogłabym jeszcze długo pisać o książce... Jednak nie kierujcie się tym, że recenzja jest długa czyli zdradziłam zbyt wiele lub opisałam za dużo wydarzeń... Nic bardziej mylnego, co potwierdzicie kiedy przeczytacie książkę. Napisałam tu niewiele ponad to, co zostało zawarte na okładce powieści oraz całą masę wątpliwości i pytań :) Z całego serca polecam Wam "Werandę na Czarcim Cyplu"!


"Sanatorium pod Zegarem"
"Weranda na Czarcim Cyplu"
"Zielarnia nad Sekwaną"

Książka przeczytana w ramach sierpniowych wyzwań: Grunt to okładka, Pod hasłem, 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Justynie 


21 komentarzy:

  1. Mnie się tom pierwszy bardzo podobał i z dużym oczekiwaniem na dniach sięgnę po drugą część. :) Mam nadzieję, że będę tak samo zadowolona, jak Ty. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro pierwszy podobał Ci się bardzo, to nie opcji Asiu, żeby drugi nie... Jest jeszcze bardziej tajemniczy i zaskakujący :) Miłej lektury!

      Usuń
  2. Podoba mi się bardzo nazwa "Czarci Cypel". Muszę koniecznie przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie sięgnij, bo ja nie zdradzę skąd ta czarcia nazwa :)

      Usuń
  3. Przeczytałam tylko początek i koniec recenzji, przyznaję bez bicia:) Niedawno czytałam Sanatorium i nie ma opcji, żebym nie sięgnęła po kontynuację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za takie wybiórcze czytanie z uwagi na to, że ktoś lada chwila chce czytać książkę - nie biję :) Jedynie brawo biję! Miłej lektury Gosiu :)

      Usuń
  4. Nie znam tomu pierwszego, ale może kiedyś poznam oba, bo chyba warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem warto i to bardzo warto! :) Ale oczywiście komuś może się nie podobać... Ci którzy mają gust podobny do mojego będą zachwyceni!

      Usuń
  5. Nie czytałam pierwszej części tego cyklu, jednak po lekturze recenzji "Werandy na Czarcim Cyplu" wiem, że pochłonę serię w kilka dni :) Uwielbiam takie książki, od których nie można się oderwać, a ponadto jestem wielką fanką powieści Liliany Fabisińskiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem Iwono, to idealna książka dla Ciebie, tylko obowiązkowo we właściwej kolejności :) Gwarantuję, że się nie oderwiesz!

      Usuń
  6. Wiesz już, jak niecierpliwie czekam (-:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem wiem! coś mi się wydaje, że się nie wyśpisz jak dostaniesz w swoje łapki :)

      Usuń
  7. Nie czytałam jeszcze pierwszej części, więc i o tej nawet nie myślę. Mooooże kiedyś, ale na razie mam zdecydowanie zbyt wiele książek do przeczytania na JUŻ. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że to właśnie TA seria powinna być na Już :) Jest świetna :)

      Usuń
  8. Powiadasz, że pachnie... nieboszczykiem. Dobre! Jednk ja wpierw zacznę od "Sanatorium...".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, pachnie pachnie... [uwielbiam Twoje teksty :D]
      Zacznij w sanatorium od Sanatorium, tylko weź od razu Werandę :)

      Usuń
    2. hahaha ;) Jeśli się za nią zabiorę to na pewno zacznę od początku ;)

      Usuń
  9. Omijałam niektóre akapity, aby za dużo nie wiedzieć i smakować każdą stronę jak już będę miała ją w rękach.

    Czy wiadomo kiedy będzie kolejna część?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna część będzie w pierwszym kwartale 2017 roku...autorka na swoim FB pisała że zimą, na różnych portalach jest to marzec... Więc pewnie tak jakoś :)
      Powiem szczerze, że tak starałam się napisać recenzję, żeby nie ujawnić dużo więcej niż na okładce... Nie chcę Wam zepsuć czytania, jakie sama miałam :D

      Usuń
  10. Muszę zacząć od pierwszego tomu, oba zbierają same dobre recenzje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie polecam, ja jestem rozkochana w stylu, fabule, pomysłach,zaskoczeniach :)

      Usuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.