Wybaczcie, ale nie mam teraz jak wstawić fotki tegoż właśnie egzemplarza i wrzucam końcową wersję.
Moją recenzję książki możecie przeczytać TUTAJ
Konkurs jest szybki, nie ma banera, nie trzeba go reklamować nigdzie, przynajmniej nie jest to obowiązkiem. Ale żeby nie było, regulamin jest:
ZASADY:
- Organizatorką konkursu jest właścicielka bloga Ejotkowe postrzeganie świata, czyli ja - Ejotek a książka pochodzi z mojej biblioteczki
- Oświadczam, że nie odnoszę żadnych korzyści materialnych wynikających z organizacji konkursu
- Nagrodą w konkursie jest egzemplarz recenzyjny książki Sarah Jio widocznej powyżej
- Konkurs rozpoczyna się w chwili publikacji posta a kończy 8 marca 2015 roku o północy
- Wyniki ogłoszę w ciągu 5 dni.
- Jeśli zwycięzca w ciągu 2 dni od dnia publikacji posta z ogłoszeniem wyników nie poda adresu do wysyłki nagrody, wybiorę kolejną osobę.
- W konkursie mogą wziąć udział tylko osoby zamieszkałe na terenie Polski (lub adresem korespondencyjnym).
- Co zrobić by wygrać książkę?
Warunki dobrowolne:
- napisz o konkursie na swoim blogu, FB lub w innym miejscu
- jeśli zechcesz obserwować bloga - będzie mi miło
Warunki konieczne:
- wpisz w komentarzu "zgłaszam się"
- podaj swój e-mail
- Napisz, które tytuły książek autorki posiadasz i/lub przeczytałaś/-łeś.
- zadanie konkursowe: Odpowiedz na pytanie: Czy chciałabyś/-chciałbyś mieszkać na barce na jakimś akwenie wodnym? [Liczę na większą kreatywność a nie tylko odpowiedzi "tak" lub "nie"]
Powodzenia! :)
Zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńsubiektywnie.o.ksiazkach@gmail.com
Posiadam i przeczytałam: "Marcowe fiołki", "Kameliowy ogród' i "Dom na plaży"
Nie chciałabym mieszkać na barce na jakimś akwenie wodnym, gdyż bałabym się, że mój księgozbiór nie wytrzyma takich warunków, czyli wszechobecnej wilgoci. A tego bym nie przeżyła. Ale mogłabym założyć antykwariat na wodzie, to byłoby coś, a książki nie zdążyłyby zawilgotnieć, gdyż stale byłby kupowane hehe :)
OK, no to ja też; zgłąszam się ;)
OdpowiedzUsuńMój adres mailowy: artsonrisa@gmail.com
Co do książek Sarah Jio - nie czytałam jeszcze. Ale Twoja recenzja mnie przekonała, że warto po te książki siegnąć...
A co do mieszkania na barce czy w innym domu na wodzie. Hmmm... mieszkałam na żaglówce miesiąc. Podczas pełnomorskiego rejsu. Ale to przeciez nie to samo. Barka niby na wodzie, a jednak przy brzegu... Ale nie wiem... Do ciągłego bujania można się przyzwyczaić, choć mnie zazwyczaj zajmuje to dużo czasu. Ale dla mnie barka to taka trochę tymczasowość. Dom, z fundamentami, mocno stojący na gruncie daje poczucie stałości... Na pewno na barce bym pomieszkała. Przez jakiś czas. Ale nie całe życie...
zgłaszam sie :D
OdpowiedzUsuńkarka0912@o2.pl
Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale chetnie bym to zmieniła :D
Oczywiście, że chciałabym mieszkać na wodzie! Czy to nie było by niezwykłe? Zawsze lubiłam być inna niż wszyscy, odbiegać od schematu. A takich domów przecież nie ma na świecie zbyt dużo. Drugim plusem było by odosobnienie. Kocham czasem być sama i zaszyć sie w swoim własnym świecie. Oderwać sie od tego wszystkiego.Taki dom idealnie by mi to umożliwił. Woda by mnie kołysała i uspokajała. Nocą by był przepiekny widok. Miejsce idealne!
ZGŁASZAM SIĘ
OdpowiedzUsuńbookieciarnia@gmailcom
Przeczytałam tej autorki tylko jedną książkę pt. "Marcowe fiołki" i byłam nią zachwycona.
Czy chciałabym mieszkać na barce w jakimś akwenie wodnym? - to pytanie wraca do mnie jak bumerang, ponieważ przeczytałam już klika pozycji książkowych w których ten właśnie wątek mnie zachwycił.
Kiedy czytałam „Dom na Sekwanie” W.Whartona, byłam oczarowana pływającym mieszkaniem, potem pojawiła się ”Ostatnia podróż Valentiny” mojej ulubionej Santy Montefiore, no i oczywiście „Czekolada”, mojej ukochanej Joanne Haris z pływającymi barkami cyganów.
W każdej z tych książek zafascynowało mnie właśnie życie bohaterów na pływających domach, dosłownie czułam zapach przyrody, powiew wiatru i delikatną bryzę na twarzy. Widziałam to oczami wyobraźni i zawsze ja w tym wyobrażeniu byłam na brzegu. Dlatego moja odpowiedź brzmi - mieszkanie raczej nie, ale urocza kawiarenka z cudownie romantycznymi stoliczkami z bukiecikiem kwiatów i uroczą lampeczką, owszem tak. Zatem siebie widzę raczej w malutkim domku u brzegu rzeki, na której mam taką właśnie barkę.
Pozdrawiam Cię serdecznie
Joana
Udostępniłam, ale się nie zgłaszam, bo nigdy się nie wygrzebię z zaległości! :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńmelak@onet.eu
Niestety nie posiadam żadnej książki autorki :( , ale przeczytałam trzy :) - "Marcowe fiołki", "Dom na plaży" , "Jeżynowa zima"
Czy chciałabyś/-chciałbyś mieszkać na barce na jakimś akwenie wodnym?
NIE! NIE! NIE! NIE! NIE! (zamiast jednego nie - może być zdecydowane pięć nie:) ?
ale tak poważnie jak już widać wcześniej moja odpowiedź to zdecydowanie NIE - unikam i boję się wszelkich dużych połaci wody, tylko własna wanna - a najlepiej długi prysznic. Dlaczego - jak byłam w drugiej klasie podstawówki pojechałam na kolonię, tam byłam na basenie i siedziałam z innymi dziewczynami nad basenem i moczyłyśmy nogi, nagle ktoś od tyłu pchnął nas do wody - zachłysnęłam się wodą i poszłam na dno, potem tylko poczułam czyjeś ręce jak mnie wyciągały, od tamtej pory nigdy nie byłam nad żadną wodą i na pewno nie będę. Jak widzisz - barka odpada :)
Pozdrawiam :)
chciałam dodać że czytać o wodzie jak najbardziej mogę :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZgłaszam się; )
OdpowiedzUsuńares11.98@o2.pl
Bardzo lubię powieści tej autorki. Przeczytałam "Marcowe fiołki" oraz "Jeżynową zimę".
Z wodą mam złe wspomnienia. Kiedyś ktoś dla śmiechu wepchnął mnie do niej, ktoś inny utarował.
Teraz nie umiem się w niej zanurzyć, a oddech tracę kiedy wejdę po kolana. Strach mnie ogarnął, kiedy podróżowałam statkiem w czasie wakacji. Woda mi się śni....Jest duża i niebezpieczna, więc barka na wodzie to niemożliwe. Dodam, że mam kłopoty z błędnikiem :D, ale...nie mam kłopotów z czytaniem. O wodzie, pięknych lagunach mogę czytać nieustannie.
Pozdrawiam.
Zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńemilya[małpa]wp.pl
Odpowiedź na pytanie jest: NIE. Nie z moją hydrofobią, przecież dziecięciem będąc jak mnie do wody wkładali to ojciec i matka pospołu. A jak się woda na głowę lała, to pół bloku słyszało, że sobotnie mycie nadeszło. Będąc starszą trochę ochłonęłam, nawet się prawie pływać nauczyłam, basen uwielbiam. Ale mieszkać na barce? Jakby ją na brzeg wyciągnęli, postawili tak, żebym z tarasu miała ładny widok na szuwary to może bym się skusiła.
We Wrocławiu jest dom na wodzie i nie powiem, przyjemnie się na niego patrzy z brzegu :)
Zgłaszam się!
OdpowiedzUsuńczarneespresso@gmail.com
Jak do tej pory nie miałam przyjemności przeczytać żadnej książki tej pani. Również żadnej nie posiadam. Jednak wkrótce się to zmieni, gdyż będąc w bibliotece ujrzałam "Dom na plaży" tej autorki i ją przygarnęłam. Będę czytać :)
Przyznam szczerze, że nie umiem pływać i trochę boję się wody, więc mieszkanie na barce mogłoby być nieco uciążliwe. Lecz z drugiej strony może zmobilizowałoby mnie to do pokonania lęku i wreszcie nauczyłabym się pływać? Poza tym, wydaje mi się, że mieszkanie na wodzie ma w sobie coś szalenie romantycznego, a ja troszkę romantyczką jestem... Więc w zasadzie chętnie wypróbowałabym takie mieszkanie. Może nie na zawsze, ale na jakiś czas? O ile bym się odważyła (a jestem panikarą) :D
Zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńmagdalenardo@gmail.com
Posiadam i ... nie przeczytałam!: "Marcowe fiołki", "Kameliowy ogród', "Dom na plaży" i "Jeżynową zimę". ... właściwie to dopiero teraz to sobie uświadomiłam!
Czy chciałabym mieszkać na barce?
TAK! Dziwne prawda? Ja która nie umie pływać, która nie cierpi ruszać się z domu i we własnych czterech ścianach czuje się najlepiej. Mimo to odpowiedź brzmi TAK.
Jednak nie na stałe. Chciałabym na takiej barce spędzić miesiąc wakacji z rodziną. Cumowalibyśmy na noc zawsze blisko brzegu, więc nie bałabym się zatonięcia. To jednak ciekawa forma spędzenia urlopu - zwiedzanie, odpoczywanie, ciągłe przebywanie na świeżym powietrzu, a jednak w zaciszu domowym. Na takiej barce czułabym się właśnie jak w domu - wydzielona część sypialna, część jadalna, sanitariaty też chyba są do zrobienia, nie? Z Dawidem i Kornelią czułabym się bezpiecznie. Moglibyśmy cały czas spędzać razem. Dużo rozmawiać, grać w gry planszowe i w karty, łowić ryby i kąpać się w rzece. Kto wie, może nawet nauczyłabym się pływać? Wieczorami słuchalibyśmy cykady, podsłuchiwalibyśmy rozmów przechodniów, których głos niosłaby do nas woda. Ale najważniejsze, że bylibyśmy razem. W takim domku na wodzie, moglibyśmy łatwo przemieszczać się z miejsca w miejsce, uczyć się życia w polowych warunkach i czerpać radość z wzajemnej obecności. To na pewno byłoby ciekawe doświadczenie :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńkwiatusia1@gmail.com
Czytałam "Macowe fiołki" - oczarowała mnie ta książka :)
Czy chciałabym mieszkać na barce?
Zacznę od tego, że bardzo słabo pływam. Boję się głębokości. Nie jadam ryb - jeśli już to tylko łykam czasami tran :) Ale moja odpowiedź na pytanie brzmi tak. Chciałabym zobaczyć, poczuć i przede wszystkim sprawdzić, czy dałabym radę żyć "na wodzie", czyli w zupełnie mi do tej pory nieznanych warunkach.
Na pewno musiałabym przełamać swój strach, ale życie jest za krótkie - by przynajmniej nie spróbować - jeśli jest taka okazja. W najgorszym przypadku - jeśli po jakimś czasie stwierdziłabym, że jednak nie nadaję się do takiego życia to pakuję walizkę i wracam na stały ląd.
Byłabym jednak z siebie dumna, że się nie podałam, nie spanikowałam przezwyciężając swój lęk związany z wodą, ale również z tym że zostawiłam wszystko i zdecydowałam się na tak odważny krok.
Ale w głębi serca czuję, że pokochałbym tę moją barkę i nigdy bym jej nie opuściła. ;)