Tytuł oryginału: Bridget Jones' Diary
Tłumaczenie: Zuzanna Naczyńska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2001
Liczba stron: 236
Chyba przy żadnej
książce tak się nie śmiałam jak przy „Dzienniku Bridget
Jones”.
Główna bohaterka jest
przesympatyczną kobietą, której los, jej wybory, kompleksy
sprawiają że jej życie jest dla czytelnika dużą dawką dobrego
humoru, a często również wzruszeń. Bridget opisuje swoje życie,
wszystko ze szczegółami nie pomijając swoich barwnych uwag, myśli.
Jej praca, życie miłosne, rozmowy z matką ( na marginesie powiem,
że też jest charakterystyczną, ciekawą postacią) walka z nadwagą
to wszystko i wiele więcej znajduje się na stronach prowadzonego
przez nią dziennika.
Helen Fielding
stworzyła unikat – kobietę uniwersalną - taką jak każda z nas,
a zarazem zupełnie inną, bo wszystkie się od siebie różnimy.
Możemy przeczytać i dowiedzieć się czy nasze życie jest podobne
– a może zupełnie inne do tytułowej bohaterki. Czy w czymś
przypominamy Bridget Jones?
Mężczyźni w tej
lekturze też znajdą coś dla siebie przede wszystkim dowiedzą się
wiele o kobietach :)
Jak jeszcze nie
czytałyście/czytaliście to nie ma na co czekać , bo w kolejce już
czeka kolejna część - „W pogoni za rozumem” i w niczym nie
odbiega od pierwowzoru ;)
Chodzą słuchy, że
powstanie 3 część - ma cichutką nadzieje, że tak się stanie! ;)
kwiatusia
Recenzja napisana w
ramach Wyzwania czytelniczego 2013 „Pod hasłem” - do stycznia
Literówka Ejotku - Bridet Jones, środek 2. akapitu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Bridget. Znam ją od... o, rany. Jakiś 10 lat. To jedna z niewielu książek, do których wracam co jakiś czas, czytam albo od początku, albo fragmentami - zawsze poprawia mi humor :) Zabawna, realna i prawdziwa. Sporo we mnie Bridget, choć ja nawet nie miałabym tyle determinacji, co ona w pisaniu dziennika :)
A o 3. części czytałam ostatnio w jakimś czasopiśmie (w poczekalni u weterynarza;)) - ma podobno wyjść w tym roku. Tym razem Bridget ma zamienić książki na czytnik, a cały pamiętnik - na blog lub twittera.
Prawdę mówiąc nie wiem, czy to dobry pomysł, zważywszy, że Bridget jest już paręnaście lat starsza. Chyba, że Fielding zatrzymała dla niej czas lub zagięła czasoprzestrzeń i Bridget będzie miała znów 30 kilka lat;) Pozdrawiam
U mnie też literówka. *jakichś 10 lat.
Usuńliterówka poprawiona :)
Usuńmnie też poprawia humor, tyle że wracam bardziej do filmu...bo książki nie mam.
3 część... nie słyszałam, ale chętnie - tyle że książkę poproszę :)
O matko, kiedy ja czytałam obie książki o przygodach Bridget :D Filmy oglądałam wielokrotnie i mogę nadal. Uwielbiam tę historię :)
OdpowiedzUsuńteż obie książki czytałam dawno temu, a potem to już tylko kolejne powtórki filmów :)
UsuńRaczej nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńRzadko kiedy film jest na równi z książką...Jeszcze rzadziej film jest lepszy od książki... Ale w tym wypadku, choć książki są bardzo optymistyczne - wolę filmy ;) Wracam do nich tak często, że znam je chyba na pamięć. Scena z piosenką "All by myself" - ją mam zawsze przed oczami jak pomyślę o Bridget ;)
OdpowiedzUsuńw tym przypadku ja chyba też wolę film - rzadkie u mnie, ale klimat filmu jest niezwykły
Usuńjak dla mnie w tym przypadku film i książka są na równym poziomie :) Tak jak TY eż często wracam do filmów i jak są kolejne powtórki w tv to z przyjemnością zasiadam przed telewizorem ;)
UsuńCzytalam ta ksiazke, ale nie spodobala mi sie tak bardzo jak tobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)