Strony

środa, 31 maja 2017

Natalia Sońska "Kropla zazdrości, morze miłości"




Autor: Natalia Sońska
Wydawnictwo: IV Strona
Data wydania: marzec 2017
Liczba stron: 368




Losy głównych bohaterek są spójne z poprzednimi książkami, dlatego polecam czytanie we właściwej kolejności



"Kropla zazdrości, morze miłości" jest czwartą powieścią Natalii Sońskiej, którą miałam okazję poznać. Przygoda zaczęła się dla mnie od debiutu autorki ("Garść pierników, szczypta miłości") z przepiękną okładką a kiedy poznałam Hanię i Kingę, przyjaciółki z wydawnictwa o modzie, wiedziałam że muszę znać ich losy. Choć już z moją sympatią dla bohaterek różnie bywa... Ale o tym za chwilę...


Zrozpaczona Kinga w domowym zaciszu przeżywa żałobę. Nie chodzi do pracy, nie cieszy ją nic. Nie myśli o przyszłości i nie może sobie wybaczyć swojej postawy wobec sytuacji, którą podarował jej los. Gdyby wtedy inaczej zareagowała... Gdyby podjęła rozmowę... Może sprawy potoczyłyby się inaczej i nie musiałaby teraz cierpieć? Ta śmierć ją przygniotła...
W najgorszych momentach do Kingi przyjeżdża Hania - pociesza, sprząta i gotuje jednocześnie popadając w konflikty. Brakuje jej czasu na własną pracę a przede wszystkim rodzinę. Wiktor i dzieci powinni być dla niej najważniejsi a tymczasem oddalają się od siebie rzucając oskarżenia. Hania zaczyna tracić upragnione szczęście a później jeszcze pogarsza swoją sytuację pomaganiem innym. Czy dobre serce nie zaprowadzi jej na manowce? Czy robienie na złość popłaca? Czy uda się zmotywować Kingę do życia i powrotu do pracy? A w świecie magazynów o modzie dużo się dzieje, bowiem zbliża się gala półfinałowa konkursu a zwycięstwo przyniesie niewątpliwie prestiż.

Bardzo lubię powieści Natalii Sońskiej, gdyż są lekkie, ale nie brak w nich problemów życia codziennego szarego człowieka a na deser czekają zawsze niespodziewane rozstrzygnięcia w sprawach sensacyjnych. 
Tym razem autorka skupiła się na pokazaniu kontrastu między Hanią i Kingą. Upadek jednej i podniesienie się drugiej. Ambitna, pracowita i z gołębim sercem Hania zatraca się w pomocy Kindze a potem również koledze z redakcji. Nie widzi w tym niczego złego i zamiast wrócić do domu i poświęcić czas rodzinie, rzuca się w wir odgrywania na Wiktorze. Ich związek tego nie wytrzymuje i Hania podejmuje dość drastyczne decyzje a fotografie w "brukowcach" dolewają oliwy do ognia ich szczęścia. Czy da się to jeszcze odbudować? Hanka bardzo mnie irytowała w tej powieści i chyba dopiero teraz uświadomiłam sobie, że we wcześniejszych tytułach drażniła mnie, ale teraz przeszła samą siebie. Nie dostrzegała prawdy, nie widziała albo nie chciała widzieć właściwego celu swego życia. Wciąż podejmowała złe decyzje i brnęła w nowe problemy. Czym to się dla niej skończy? Czy szczęście nadal na nią czeka?

Roztrzepana, ale mądra i poukładana Kinga dzięki Hani i Mirze zaczyna wracać do życia. Stara się znaleźć pozytywne jego aspekty i małymi kroczkami oswaja się z trudną przeszłością. Cierniem jest dla niej jedynie osoba Kamila, któremu nie potrafi przebaczyć... Maleńkie życie doskonale motywuje ją do działań a za sprawą "Pearl" ma ich teraz sporo na głowie. Kinga nie byłaby sobą, gdyby - oczywiście przypadkiem - nie trafiła w sam środek sprawy kryminalnej. Rozpoczęła też prywatne śledztwo a wszystko wskazuje na to, że zna osobiście człowieka który stoi za tą aferą. Czy Kinga ma rację? Co na to policja? Jaka okaże się prawda?

Przysłowiowe "trzy grosze" dorzucają do powieści bohaterowie drugiego planu - próbująca scalać relacje Kingi z Kamilem - Mira; żerujący na dobrym sercu Hani kolega z redakcji - Artur, Wiktor ulegający wdziękom Magdy a przede wszystkim niezwykła starsza pani - babcia Kingi! Nie wyobrażam sobie tej książki bez niej! Tarot, humor i niezwykła życiowa mądrość to trzy fundamentalne określenia pani Janiny.

Podczas lektury można się uśmiechać, wzruszać, ale i obgryzać paznokcie ze strachu i zdenerwowania (choć to nie jest dobry sposób na odreagowanie). Bo kiedy wszystko już jest "pod kontrolą", kiedy już wiadomo kto jest winny, nagle telefon Kingi burzy dotychczasową wizję i nastaje niepewność...


"Kropla zazdrości, morze miłości" to opowieść o życiu. Dominują w niej problemy, z jakimi borykamy się codziennie - kariera kontra rodzina, utrata bliskich, oczekiwanie na narodziny nowego członka rodziny, miłość i zazdrość idące w parze ale przechylające szalę naprzemiennie na swoją korzyść. Jak je wyważyć, by nasze życie było harmonijne i szczęśliwe? W książce nie brakuje emocji - od smutku i rozpaczy poprzez pogodzenie się z rzeczywistością aż do radości czy euforii. Sprawa kryminalna podnosi adrenalinę a nie zawsze właściwe decyzje bohaterek powodują szybsze bicie serca i finalnie nie jest nam potrzebna kawa. Może jedynie coś na uspokojenie w chwilach, gdy postępują bardzo nieracjonalnie :)






"Garść pierników, szczypta miłości"
"Mniej złości, więcej miłości"
"Kropla zazdrości, morze miłości"



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Panu Piotrowi

Konkurs urodzinowy - wyniki zadania nr 9

Drodzy uczestnicy Urodzinowego Konkursu!
28 maja zakończył się o 23:59 czas nadsyłania zgłoszeń i zadań konkursowych.
Niezmiennie zadziwiają mnie osoby, które wysyłają zadania dokładnie o tej właśnie godzinie!

W konkursie wzięło udział 27 osób.

Tak jak wspominałam, nie będę Was trzymała w całkowitej niepewności przez tydzień... Wyniki poszczególnych zadań będę publikować o różnych godzinach - totalnie nieregularnie w zależności od tego kiedy uda mi się opracować kolejne zadania. Dlatego zerkajcie na bloga!


Do zadania numer 9 zgłosiły się tylko 3 osoby. Wnioskuję, że innych zakończenia nie wytrącają z równowagi... :)


Czytasz cudowną książkę, mocno Cię wciągnęła, ale zakończenie jest zupełnie nie po Twojej myśli i psuje Ci wizję całości. W której książce i w jaki sposób zmieniałabyś/-łbyś zakończenie?


A oto wypowiedzi:



Sylwia Waligóra
Uwielbiam czytać powieści mistrza grozy, horroru i, poniekąd, fantasy S. Kinga. Nie rozpieszcza on szczęśliwymi zakończeniami... Jednak poznając finał "Cujo" ryczałam ze złości, frustracji, gniewu i żalu nad losem małego chłopca, który zmarł z odwodnienia (uprażył się w samochodzie...) ukrywając się przed tytułowym wściekłym psem. Rany, co za niesprawiedliwość losu, jaki potworny ból dziecka w czasie kilkunastogodzinnej agonii, brak pomocy na czas! To zakończenie zmieniłabym z całą pewnością, ponieważ jako człowiek i matka nie mogłam się pogodzić ze śmiercią malucha, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie! Do dzisiaj serce mi krwawi na myśl o tej historii - chociaż wiem, że to tylko fikcja.... 
Pierwszy raz rzuciłam książką o ścianę przez cały pokój! (wybacz tę zbrodnię na książce)





Magdalena Woźniak
Najbardziej na myśl przychodzi mi trylogia Małgorzaty Gutowskiej - Adamczyk "Cukiernia pod Amorem". Historia dwóch rodzin jest pięknie opowiedziana, autorka przenosi nas w różne epoki, ale.... wszystko trzyma tajemniczy pierścień, który miała na palcu znaleziona podczas wykopalisk na rynku kobieta, a właściwie jej szkielet.  Ten pierścień miał szansę spiąć ze sobą historię dwóch rodzin, usatysfakcjonować czytelnika, który przez trzy tomy ciekaw był, na czym polega związek i kim jest tajemnicza postać, którą znaleziono. Tymczasem zakończenie rozmywa temat pierścienia. Sama autorka wypowiedziała się, że nie chciała, aby zakończenie było takie sztampowe, że jak ten pierścień się pojawił, jako ta "strzelba Czechowa", to musi w ostatniej scenie wypalić (strzelba, nie pierścień). A ja się poczułam rozczarowana, bo lubię tajemnice. Podobne książki tworzy pani Renata Kosin i zawsze daje czytelnikowi satysfakcję w zakończeniu.
Myślę, że można było współczesną bohaterkę połączyć z kobietą z pierścieniem w efektowny sposób, w książce było kilka możliwości, bo koligacje rodzinne nie zawsze przebiegały "po bożemu"
Powiem Ci, że zraziłam się i nie biegnę już tak po książki MGA jak po tę trylogię, na której każdy tom,  czekałam z utęsknieniem






Edyta Chmura
Klasyka jest nienaruszalna i nie zasługuje na krytykę, ale pozwolę sobie wyrazić rozczarowanie zakończeniem dzieła "Wierna rzeka" Żeromskiego ;) Napisałam własne, alternatywne zakończenie, a jak ;)

Po rozmowie z matką Józefa, Salomea czuła się okropnie. Nie dość, że zgodziła się namówić ukochanego do wyjazdu za granicę, to jeszcze w niewytłumaczalnym dla siebie odruchu, przyjęła sakiewkę z pieniędzmi, które były dla niej jak palący serce jad. Dała się przekupić! Nie mogła spać w nocy, zwłaszcza że była to ostatnia noc Józefa w Niezdołach. Moment wyjazdu zbliżał się nieubłaganie. Dziewczyna walczyła z targającymi ją wątpliwościami, czy pozwolić mu wyjechać, wiedząc że już nigdy do niej nie wróci czy usłuchać głosu rozsądku, który podpowiadał, że ślub księcia z ubogą dziewczyną jest tylko jej marzeniem, które nigdy się nie spełni?
Salomea z całych sił próbowała zachowywać się normalnie i robić, co do niej należało, ale tego dnia było to niezwykle trudne, wszystko leciało jej z rąk. Wreszcie nadszedł zmrok i nadjechała kareta. Nastąpił moment pożegnania. Józef nie krępując się wnikliwego spojrzenia matki przyciągnął do siebie swą wybawicielkę i mocno ją tulił i powiedział radośnie:
- Dlaczego drżysz? Nie bój się, niedługo wyzdrowieję, powstanie się skończy, a ja do Ciebie wrócę.
Salomea milczała, wielkie łzy spływały po jej policzkach
- Nie płacz, głuptasku - pocieszał ją
- Chodź, już wsiadaj, synu - z niepokojem ponaglała Odrowążowa
Józef puścił Salomeę i z wysiłkiem zaczął wsiadać do karety.
- Stój! Zostań! Nie zostawiaj mnie! - krzyknęła panna Brynicka - Wiem, że już nigdy się nie zobaczymy. Nawet jakbyś chciał, to Twoja matka nie pozwoli Ci wrócić do Polski. Spójrz, co mi dała, żebym namówiła Cię na wyjazd - podniosła do góry sakiewkę, po czym rzuciła ją pod koła pojazdu - Wolę umrzeć niż Cię stracić, a wraz ze mną umrze nasze dziecko! - i padła zrozpaczona na ziemię.
Książę patrzył to na nią, to na matkę z niedowierzaniem, myśli kłębiły mu się w głowie, nie wiedział co robić. Podszedł do dziewczyny i podniósł ją z klęczek
- Już dobrze, dlaczego wcześniej mi nie powiedziałaś, że jesteś w ciąży? Przecież nie planowałbym wyjazdu, gdybym wiedział - pocałował ją w czoło - Zaopiekuję się Tobą, ukochana!
- Możesz jechać sama, nie chcę Cię znać! - rzekł z pogardą i tłumioną złością do matki
Wszelkie tłumaczenia i prośby nie miały sensu. Odrowążowa wyjechała za granicę sama, licząc że kiedyś jeszcze pogodzi się z jedynym synem.
Marzenie skromnej dziewczyny spełniło się, wielu jej zazdrościło, wielu nadal doceniało jej dobroć, a najważniejsze, że ona była szczęśliwa i los nagrodził jej bezinteresowną i głęboką miłość.






To teraz czas na mój komentarz i ocenę.

Sylwia niewątpliwie popełniła zbrodnię... na książce rzucając nią o ścianę, jednak czy sama bym tak nie zrobiła?! Tak, to na pewno irytujące zakończenie...
Dzięki, że pokazałaś mi jak wyglądało ono pierwotnie, bowiem nie znam tej książki. Tylko niestety nie rozwinęłaś jak zmieniłabyś końcówkę tej książki...

Magda opisała finał trylogii, którą czytałam i bardzo mi się podobała. Sama czekałam na wyjaśnienie zagadki pierścienia i kiedy już wszystko zostało powiedziane, zrozumiałam zawiłości. Ale mały niedosyt pozostał...
Fajnie, że udowodniłaś, że nie tylko ja mam takie odczucia, jednak zabrakło mi tutaj szerszego "Twojego" zakończenia.

Edyta napisała świetne nowe zakończenie, ale... No właśnie - nie znam tej książki, zupełnie nie wiem jak się kończy, kim są wspomniani bohaterowie i w jaki sposób to zakończenie zostało zmienione w odniesieniu do pierwowzoru...


Punktacja tego zadania wygląda następująco:

Sylwia Waligóra - 2 pkt.
Magdalena Woźniak - 2 pkt.
Edyta Chmura - 2 pkt.

Gratuluję pierwszych punktów! :)

wtorek, 30 maja 2017

Krystyna Mirek "Miłość z jasnego nieba"




Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Feeria
Data wydania: 2014
Liczba stron: 264










Twórczość Krystyny Mirek doskonale znam, cenię i sięgam po każdą wychodzącą na rynku powieść. Jednak przyznawałam wiele razy, że nie przeczytałam jeszcze wszystkich wcześniej wydanych książek pióra podkrakowskiej pisarki. W ramach naprawienia tych niedociągnięć przeczytałam właśnie "Miłość z jasnego nieba". Jak odebrałam opowieść o dwojgu młodych ludzi, których nie powinno łączyć z pozoru nic poza pracą?


Zapraszam Was do Krakowa, gdzie swoją firmę informatyczną prowadzi Daniel. Ma kochających rodziców, choć może nieco zbyt opiekuńczych oraz przyjemne wspomnienia z dzieciństwa. W jego mieszkaniu w kamienicy przy rynku żadna kobieta nie zagrzewa zbyt długo miejsca a na pocieszenie pozostają jej bursztyny. Dla Daniela priorytetem jest praca a kobiety...? Jakoś żadna nie urzekła go na tyle, by chciał codziennie budzić się obok albo przedstawić rodzicom. Cały wolny czas poświęca kolejnym kontraktom oraz przyjacielowi a zarazem współpracownikowi - Mateuszowi.

Wszystko zmieni się - o czym nasz bohater jeszcze nie wie - z chwilą, gdy koła samolotu z Monachium dotkną płyty lotniska w Balicach. Z ogromnym bagażem życiowym - i nie tylko - wysiądzie z niego Angelika Niemirska, która została oddelegowana do podpisania ważnego dla swojej firmy kontraktu. Jeśli to zadanie nie zostanie wykonane zostanie zwolniona... Tylko jak to zrobić skoro umowa jest bardzo niekorzystna dla polskiej firmy? Dziewczyna musi stawić czoło ogromnie trudnym zadaniom w Krakowie. Wszelkimi dostępnymi sposobami będzie próbowała zdobyć upragniony podpis na swojej wersji umowy jednocześnie walcząc z ogarniającą paniką i wzruszeniem na myśl o przeszłości. Jej dzieciństwo nie było cukierkowe. Właściwie to uciekła do Niemiec zostawiając matkę i rodzeństwo na dwanaście lat bez jakiegokolwiek kontaktu. Dlaczego? Co sprawiło, że podjęła taką decyzję? Kiedy dotarłam do fragmentów o życiu Angeliki sprzed wyjazdu do Niemiec zrozumiałam, dlaczego unika kontaktu z mężczyznami. Pomyślałam również, że to chyba historia kogoś innego a nie pewnej siebie kobiety z początku tej powieści!


Zarówno Angelika, jak i Daniel pragnie podpisać ważną dla swojego dalszego życia umowę. Żadne nie chce się ugiąć. Żadne nie przyjmuje do wiadomości porażki. Każde z nich zamierza walczyć za wszelką cenę, by pokonać przeciwnika i uważa, że poradzi sobie bez trudu. Podobnie jak z uporządkowaniem życia prywatnego... Jaki będzie finał ich historii? Jak zakończy się sprawa umowy? Nic nie powiem :) Zachęcam jedynie do poznania tej niebanalnej powieści o miłości, która potrafi spaść na ludzi w najmniej spodziewanym momencie jak tytułowy grom z jasnego nieba. Czy Walentynki okażą się idealnym momentem na miłość czy na podpisanie umowy? Czy los, który odebrał Angelice tak wiele teraz będzie próbował to naprawić?

Dwie jakże różne osoby, odmiennie wychowane, oczekujące czegoś innego od życia w stworzonym przez siebie pancerzu. Z pozoru nie powinno ich połączyć nic prócz tej nieszczęsnej umowy, ale... Przecież w życiu wszystko jest możliwe... Co przekaże żonie tajemniczy pan z dziurą wyciętą w gazecie? Czy Daniel znów pomniejszy kolekcję atłasowych pudełeczek znajdujących się w szufladzie? A może to Angelika uświadomi sobie miłość ma ogromną siłę, ale wymaga też zaufania? Czy zdobędzie się na milowy krok w odbudowaniu relacji z rodziną?

Ta powieść to jednak nie tylko umowa dzieląca głównych bohaterów czy uczucie rodzące się między nimi. Bardzo ważnym tematem, który poruszyła autorka jest tajemnica Mateusza wobec Daniela. Niby przyjaciele mówią sobie wszystko i spieszą z pomocą, jednak nie zawsze to co mówią okazuje się być prawdą... Co zrobi Daniel, gdy ją odkryje? Po której stronie stanie? Ogromnie kibicowałam tej sprawie!



"Miłość z jasnego nieba" to piękna, choć prosta historia o najważniejszym uczuciu w życiu człowieka. Uświadamia, że potrafi przybyć nagle i znikąd a nasze serca zabiją w innym rytmie burząc nasze dotychczasowe życie. Miłość potrafi pokonać wszystko, nawet groźbę utraty pracy czy znacznych dochodów. Jest w stanie zburzyć mur, którym oddzielamy się od porzuconej kiedyś przeszłości, tak bez słowa, bez wyjaśnienia... Może i nie będzie łatwo odbudować na nowo te relacje, ale warto podjąć walkę.

Lekko napisana historia o trudnych sprawach, które od pierwszych stron nie pozwalają na chwilę wytchnienia. Zostałam wręcz pochłonięta przez opisane tutaj losy Angeliki i Daniela. Niby banalnie, ale z dreszczykiem emocji, zaciskaniem kciuków i łzami wzruszenia, co spowodowało, że spędziłam z książką bardzo przyjemny czas. Owszem, najnowsze powieści autorki są lepsze, dojrzalsze literacko, ale "Miłość z jasnego nieba" w niczym nie jest gorsza - zawiera ogrom prawd i mądrości o zwyczajnym życiu, w którym wytyczanie ścieżek musimy nadzorować samodzielnie... A wszystko to w moim pięknym Krakowie... :)




Książka przeczytana w ramach wyzwań: Pod hasłem, 52 książki

poniedziałek, 29 maja 2017

Magdalena Kordel "Córka wiatrów" - przedpremierowo




Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: planowana na 14 czerwca 2017
Liczba stron: 400
Seria: Wilczy dwór tom 1









Lecznicza książka, ale nie medyczna? Powieść podnosząca na duchu, ale nie religijna? Lektura z humorem i autoironią, ale jednocześnie o przyziemnych problemach? Fabuła osadzona w klimatycznym miejscu, ale z dala od dużego miasta?
Dotychczas to seria Malownicze, ze współczesnym nam czasem akcji była idealną odpowiedzią na postawione powyżej pytania a jej autorka - Magdalena Kordel - spełniała wszystkie moje marzenia w zakresie zawartości odprężającej lektury. Dlatego poziom mojego zainteresowania osiągnął bardzo wysoki poziom, gdy dowiedziałam się, że "Córka wiatrów" to będzie coś innego! Magda napisała historię, która znacznie odbiega od dotychczasowej twórczości ... Ale... Ale jak to? Co to takiego? To najprawdopodobniej najbardziej wilcza powieść z jaką mieliście się okazję spotkać w dziedzinie powieści obyczajowych :)


W przeszłości
Katarzyna i Zbigniew wraz z garstką ludzi uciekają konno przed Kozakami. Jednak zarówno ludzie jak i konie muszą odpocząć a zwłaszcza ciężarna Katarzyna. By nie narażać się na bezpośrednie niebezpieczeństwo kobieta chowa się w głębi lasu, tuż obok jaskini. W środku wilczyca właśnie rodzi młode... Kobieta jakby wiedziona tym widokiem, również zaczyna wydawać na świat dziecko, ale Kozacy docierają i tutaj... Pomocy kobiecie udziela basior, sam odnosząc liczne rany... W hołdzie bohaterskiemu zwierzęciu Katarzyna i Zbigniew budują nieopodal dwór i nazywają go "Wilczym Dworem".



Obecnie (czyli w czasie niedalekim po powstaniu listopadowym) we dworze mieszka Konstancja, kobieta silna, konkretna, stanowcza i zdecydowana. Dwanaście lat wcześniej straciła męża - Tadeusza i teraz pustkę w życiu wypełnia jej syn a poradami służy "wszystkowiedząca" (raczej wszystko podsłuchująca) Pelasia, starsza już ochmistrzyni, służąca we dworze od pokoleń. Kiedy jeszcze żył Tadeusz, Konstancja była raczej spokojna, miękka i łagodna, jednak drastycznie zmienione warunki życia zmusiły ją do innych zachowań.

Niespodziewanie po kilkunastu latach w Wilczym Dworze pojawia się Jan Jastrzębski, którego kiedyś łączyły cieplejsze relacje z Konstancją. Była jego niespełnioną miłością... Nie widzieli się jedenaście lat, nie mieli o sobie żadnych wiadomości... Czy to możliwe, że Jan przybył czysto towarzysko? Co go sprowadza? Po zachowaniu mężczyzny widać, że coś ukrywa. Że mimo dawnej zażyłości i wspólnych wspomnień, nie jest mu łatwo wyznać gospodyni prawdę o przyczynie swego przyjazdu. A jeszcze okazuje się, że czeka go pojedynek z dzierżawcą Sępińskim, który niejedno nieszczęście ma na sumieniu. Czy Jan wyjdzie zwycięsko z tej potyczki? Jak zareaguje na jego rewelacje Konstancja? Wszak będzie musiała podjąć ważne decyzje i zmierzyć się ze śmiercią... Jak to zniesie? Czy będzie potrafiła zyskać zaufanie tytułowej córki wiatrów? Czy odnajdzie "kreta"? Kim jest zamaskowany dobroczyńca? Odpowiedzi na te pytania musicie odszukać już osobiście!


Konstancja to kobieta o niezwykle dobrym sercu, która pomaga służbie, prowadzi ochronkę a ludzi stara się do siebie przekonać a nie zrazić czy też uczynić wrogami. Każdy konflikt chce rozwiązać pokojowo a osoby ze swojego otoczenia wnikliwie analizuje. Dzięki temu czytelnik może szczegółowo wyobrazić sobie wygląd oraz charakter Dionizego, poznać rywalizujące ze sobą Martę i Jadwigę, które mają odmienne zdanie choćby na złość sobie oraz tajemniczą zielarkę. Nie zabraknie też wilków, które z ukrycia w sobie tylko znany sposób mają baczenie na dwór i jego mieszkańców.


Powieść kryje wiele tajemnic, niespodzianek i barwnych postaci, jednak nie wszystkie karty autorka przed nami odkryła! Wszak to dopiero pierwszy tom i z szybszym biciem serca należy oczekiwać na kolejne... Bardzo intryguje mnie błękitny salonik znajdujący się w Wilczym Dworze - wiszą tam portrety przodków - niby nic nadzwyczajnego, ale sami bohaterowie czują niepokój w sercu na myśl o niewyjaśnionych zjawiskach odnotowanych w tym miejscu. Pragnęłabym też nieco więcej informacji o marzycielu Adamie, synu Konstancji czy też broni służącej do pojedynków. Kilka zagadek się wyjaśnia, na inne musimy poczekać, ale mam wrażenie, że nawet tam, gdzie nie spodziewamy się niczego niezwykłego pojawi się dla nas zaskoczenie w przyszłych tomach.

Magda Kordel rzuciła sobie - a w następstwie również i czytelnikom - nie lada wyzwanie. Nie dość, że opuściła bezpieczne progi Malowniczego i przeniosła akcję w inne miejsce to jeszcze zrezygnowała ze współczesności. Jednak poradziła sobie doskonale w dziewiętnastowiecznej opowieści. Inne realia, stroje, pojazdy i zależności dzierżawcy od pana a także samotnie żyjąca kobieta, która musi liczyć na siebie. Skok w nową epokę pozwala nam inaczej spojrzeć na twórczość autorki, na rozwój warsztatu i poszerzenie horyzontów. Czuję, że ta historia od dawna tkwiła gdzieś głęboko na dnie serca pisarki i tylko czekała na szansę ujawnienia. Tradycyjnie, jak przystało na twórczość Kordel, również i w tej powieści nie zabrakło charakterystycznego dla niej humoru, nawet w chwilach pełnych smutku i grozy.



Zupełnie nowe oblicze Magdaleny Kordel, która tym razem intryguje barwną historią rozgrywającą się tuż po powstaniu listopadowym. "Córka wiatrów" to niezwykła powieść o tajemnicach z przeszłości i sile kobiet. Piękna historia o przyjaźni, zaufaniu, utracie, miłości oraz kruchości życia. A w tle porywczy mężczyźni dążący do przelewu krwi. Polecam!





Książka przeczytana w ramach kwietniowych wyzwań: 52 książki


Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Pani Katarzynie


niedziela, 28 maja 2017

Uwaga! Zostało już tylko 12 godzin - KONKURS


Kochani,

konkurs urodzinowy zbliża się do linii mety!
Jeszcze tylko 12 godzin do zakończenia!

Wciąż jeszcze macie szansę wygrania cudnych książek - czeka ich ponad 40!

Wystarczy przysłać odpowiedzi na 3 zadania konkursowe - wszystkie szczegóły znajdziecie TUTAJ

Bardzo proszę o właściwe tytułowanie maili, gdyż w przeciwnym wypadku trafiają do ogólnej skrzynki odbiorczej a przy dużej ilości maili, które dostaję mogą się po prostu zagubić.

Będzie mi niezmiernie miło jeśli będzie obserwować, lajkować i udostępniać, bowiem na kilka tytułów, wciąż brak chętnych! Możecie jeszcze dopisać coś do list na "tak" pod swoimi zgłoszeniami a im bardziej szczegółowe tym lepiej będzie mi przydzielać nagrody.

A przypominam jakie są te nagrody :)



pakiety:

pakiet Malowniczego od Znaku




pojedyncze tytuły (kolejność przypadkowa):


1 egz. od Znaku

1 egz. od Znaku

1 egz. od Filia Mroczna Strona i Alka Rogozińskiego

1 egz. od Swoboda PR i Edipresse

1 egz. od Book senso

1 egz. od Znaku


1 egz. od Znaku


1 egz. od IV Strony

1 egz.od Prószyńskiego

1 egz. od Filii

1 egz. od Prószyńskiego

1 egz. od Repliki


1 egz. od Prószyńskiego

1 egz. od Naszej Księgarni
1 egz. od Swoboda PR i Edipresse

1 egz. od Naszej Księgarni

1 egz. od Prószyńskiego
1 egz. od Swoboda PR i Edipresse

1 egz. od Naszej Księgarni

1 egz. od Znaku
1 egz. od Swoboda PR i Edipresse

1 egz. od Prószyńskiego

2 egz. od Borgis

1 egz. od Znaku
2 egz. od Muzy

2 egz. od Muzy

2 egz. od Muzy

3 egz. od Znaku
1 egz. od Adamady

1 egz. od Znaku
1 egz. od Novae Res

1 egz. od Novae Res

1 egz. od Novae Res
1 egz. od Feerii

1 egz. od Feerii

1 egz. od Feerii





Koniec :)



SPONSORZY: