Strony

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Pasjonatka książek też zasługuje na brawa!

W ekspresowym tempie kolejne osoba dołączyła do grona tych, którzy ukończyli pozytywnie moje Indywidualne wyzwanie czytelnicze.

Gratuluję! :)



Pasjonatka przeczytała "4.50 z Paddington" Agathy Christie, a że nie ma bloga w komentarzu pod postem wyzwaniowym umieściła swoją krótką opinię.

Pozwolę sobie skopiować:
Wybór książki, mimo bogatego dorobku autorki, nie był dla mnie problemem (-: Wiesz, że uwielbiam twórczość Moniki Szwai i właśnie za sprawą jej powieści („Gosposia prawie do wszystkiego”) do realizacji wyzwania wybrałam tytuł „4.50 z Paddington”. Fabuła powieści rozpoczyna się w momencie, gdy Elspeth McGillicuddy, jadąc pociągiem w odwiedziny do swojej przyjaciółki Jane Marple, jest świadkiem morderstwa popełnionego w pociągu jadącym sąsiednim torem. Zgłasza to konduktorowi, który przyjmuje rewelacje starszej pani z dużym sceptycyzmem. Następnego dnia po przybyciu do panny Marple obie panie udają się na miejscowy posterunek. Policja wszczyna śledztwo, ale bez rezultatów – trupa brak, tożsamość ofiary nieznana, zabójca widziany tylko z tyłu. Jane Marple dochodzi do wniosku, że skoro zwłok nie odnaleziono, muszą być one gdzieś ukryte. Najlepszym do tego miejscem, przez sąsiedztwo z torami kolejowymi, jest posiadłość Rutheford Hall. Zamieszkuje ją Luther Crackenthorpe wraz ze swoją córką Emmą. Panna Marple prosi Lucy Eyelesbarrow, aby zatrudniła się w majątku jako pomoc domowa i zajęła poszukiwaniem zwłok. Kiedy jej się to udaje, do akcji wkracza miejscowa policja oraz inspektor Craddock ze Scotland Yardu. Trwają poszukiwania zabójcy, tożsamości ofiary oraz motywu zbrodni. Poszlaki wskazują, iż ofiarą mogła być Francuzka Martine potencjalna lub niedoszła żona Edmunda Crackenthorpe – najstarszego syna Luthera. Smaczku całej historii dodaje fakt, że Luther został pozbawiony przez swojego nieżyjącego już ojca prawa do majątku, jest jedynie jego zarządcą. Po jego śmierci majątek zostanie podzielony między dzieci: Cedryka, Harolda, Alfreda, Emmę i syna nieżyjącej już córki Edyty – Aleksandra, a rezydencja przypadnie najstarszemu żyjącemu synowi lub jego potomkowi. W związku z tym wszystkim synom bardzo zależy na rychłej śmierci Luthera Crackenthorpe. Rodzinny obiad dla jednego z nich – Alfreda kończy się śmiercią na skutek zatrucia żywności arszenikiem. Wydaje się, że każdy z członków rodziny może na tym skorzystać, bo powiększa się należna mu część spadku. Trop Martine okazuje się fałszywy, tożsamość pierwszej ofiary nadal pozostaje nieznana. W niedługim czasie na skutek zażycia zatrutych tabletek umiera kolejny Crackenthorpe. Spadkobierców pozostaje dwóch, do grona podejrzanych dołącza Bryan Eastley - zięć Luthera, który nie ukrywa, że chętnie zamieszkałby z synem na terenie posiadłości. Oczywiście nie zdradzę, kto okazał się zabójcą (bo może ktoś jeszcze nie czytał), ja podejrzewałam kogoś innego (-:
Intryga powieści jest naprawdę skomplikowana, jak przystało na mistrzynię kryminału.

Chętnie poznam inną książkę autorki, tym razem z detektywem Poirotem w roli głównej (-: Ale to dopiero jak zmniejszą się moje stosiki (a to może być nieprędko, bo ciągle coś do nich dokładam) (-:

13 komentarzy:

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.