W ekspresowym tempie kolejne osoba dołączyła do grona tych, którzy ukończyli pozytywnie moje Indywidualne wyzwanie czytelnicze.
Gratuluję! :)
Pasjonatka przeczytała "4.50 z Paddington" Agathy Christie, a że nie ma bloga w komentarzu pod postem wyzwaniowym umieściła swoją krótką opinię.
Pozwolę sobie skopiować:
Wybór książki, mimo bogatego dorobku autorki, nie był dla mnie problemem
(-: Wiesz, że uwielbiam twórczość Moniki Szwai i właśnie za sprawą jej
powieści („Gosposia prawie do wszystkiego”) do realizacji wyzwania
wybrałam tytuł „4.50 z Paddington”. Fabuła powieści rozpoczyna się w
momencie, gdy Elspeth McGillicuddy, jadąc pociągiem w odwiedziny do
swojej przyjaciółki Jane Marple, jest świadkiem morderstwa popełnionego
w pociągu jadącym sąsiednim torem. Zgłasza to konduktorowi, który
przyjmuje rewelacje starszej pani z dużym sceptycyzmem. Następnego dnia
po przybyciu do panny Marple obie panie udają się na miejscowy
posterunek. Policja wszczyna śledztwo, ale bez rezultatów – trupa brak,
tożsamość ofiary nieznana, zabójca widziany tylko z tyłu. Jane Marple
dochodzi do wniosku, że skoro zwłok nie odnaleziono, muszą być one
gdzieś ukryte. Najlepszym do tego miejscem, przez sąsiedztwo z torami
kolejowymi, jest posiadłość Rutheford Hall. Zamieszkuje ją Luther
Crackenthorpe wraz ze swoją córką Emmą. Panna Marple prosi Lucy
Eyelesbarrow, aby zatrudniła się w majątku jako pomoc domowa i zajęła
poszukiwaniem zwłok. Kiedy jej się to udaje, do akcji wkracza miejscowa
policja oraz inspektor Craddock ze Scotland Yardu. Trwają poszukiwania
zabójcy, tożsamości ofiary oraz motywu zbrodni. Poszlaki wskazują, iż
ofiarą mogła być Francuzka Martine potencjalna lub niedoszła żona
Edmunda Crackenthorpe – najstarszego syna Luthera. Smaczku całej
historii dodaje fakt, że Luther został pozbawiony przez swojego
nieżyjącego już ojca prawa do majątku, jest jedynie jego zarządcą. Po
jego śmierci majątek zostanie podzielony między dzieci: Cedryka,
Harolda, Alfreda, Emmę i syna nieżyjącej już córki Edyty – Aleksandra, a
rezydencja przypadnie najstarszemu żyjącemu synowi lub jego potomkowi. W
związku z tym wszystkim synom bardzo zależy na rychłej śmierci Luthera
Crackenthorpe. Rodzinny obiad dla jednego z nich – Alfreda kończy się
śmiercią na skutek zatrucia żywności arszenikiem. Wydaje się, że każdy z
członków rodziny może na tym skorzystać, bo powiększa się należna mu
część spadku. Trop Martine okazuje się fałszywy, tożsamość pierwszej
ofiary nadal pozostaje nieznana. W niedługim czasie na skutek zażycia
zatrutych tabletek umiera kolejny Crackenthorpe. Spadkobierców pozostaje
dwóch, do grona podejrzanych dołącza Bryan Eastley - zięć Luthera,
który nie ukrywa, że chętnie zamieszkałby z synem na terenie
posiadłości. Oczywiście nie zdradzę, kto okazał się zabójcą (bo może
ktoś jeszcze nie czytał), ja podejrzewałam kogoś innego (-:
Intryga powieści jest naprawdę skomplikowana, jak przystało na mistrzynię kryminału.
Chętnie
poznam inną książkę autorki, tym razem z detektywem Poirotem w roli
głównej (-: Ale to dopiero jak zmniejszą się moje stosiki (a to może być
nieprędko, bo ciągle coś do nich dokładam) (-:
Brawa, brawa! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńPS "Potomek Tudorów" dziś dotarł! :)
Cieszę się, choć jestem zdziwiona szybkością poczty :) Miłej lektury
UsuńZważywszy, że to z jednego końca kraju na drugi!
UsuńTo tym bardziej :)
UsuńJa również gratuluję ;)
OdpowiedzUsuńBRAWO - Gratuję bardzo :-)
OdpowiedzUsuńBrawo, brawo!!!
OdpowiedzUsuńSuper gratulacje :)
OdpowiedzUsuńBrawo! ;)
OdpowiedzUsuńMoje gratulacje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za wsparcie i gratulacje (-:
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuń