Zanim zniknęłam blogowo na cały weekend przekazałam Wam jeszcze informację o tym, że jestem szczęściarą :) Niespodziewanie (z powodu rezygnacji jednej uczestniczki) w czwartkowy wieczór otrzymałam maila o szansie na spędzenie dwóch godzin podczas specjalnie zorganizowanego dla dziesięciu blogerek śniadania z Cecelią Ahern - irlandzką autorką "P.S. Kocham cię", "Sto imion", "Love, Rosie" czy "Kiedy cię poznałam".
Po burzy mózgu z mężem zapadła decyzja - jadę i to na cały weekend!
Kiedy dotarłam do Pijalni Czekolady Wedel Cecelia już tam była. Roześmiana, naturalna, sympatyczna i rozwiewająca nasze stresy. To dla nas blogerek niesamowite doświadczenie. Nie chcę pisać za wszystkich ,ale ja szara myszka miałam niepowtarzalną okazję, która zapewne już nigdy się nie powtórzy. Na szczęście na spotkaniu była obecna Marta - tłumaczka, która bardzo fajnie pomagała nam w porozumiewaniu się z Cecelią. Nie było to tłumaczenie "sztywniackie" i dopiero po fragmencie wypowiedzi autorki, co dodatkowo dawała szansę na samodzielne zrozumienie choć części rozmowy.
Na początku toczyły się luźne rozmowy między blogerkami, autorką i przedstawicielką Business & Culture, dzięki której to spotkanie zostało zorganizowane (Daria dziękuję!). Wtedy to zostaliśmy uraczeni słodkimi, słonymi lub mieszanymi wersjami śniadań. Ja w wersji słonej miałam bagietkę oraz mozarellę z pomidorkami - pychotka.
Kiedy zaspokoiliśmy pierwszy głód ciała Cecelia wraz z Martą rozpoczęły rozmowy w podgrupach po 2 lub 4 blogerki.
Oto moja czwórka rozmawiająca z autorką:
W tym czasie mogłyśmy zadawać swoje pytania a Cecelia opowiedziała nam o swoim pobycie w Polsce, że jest tutaj po raz pierwszy, ale nie zdążyła jeszcze zwiedzić Warszawy, gdyż poprzedni dzień zajmowały jej wywiady. Dopiero po wizycie na Targach Książki zamierza poznać nieco naszą stolicę.
Zapytałyśmy o wrażenia po zekranizowaniu "P.S. Kocham cię" oraz "Love, Rosie" - Cecelii bardzo podobają się filmy. To dość niesamowite, kiedy ogląda się napisaną przez siebie historię w wersji zinterpretowanej przez kogoś innego.
Ja zadałam moje "żelazne" pytanie do autorów - czy pisząc książkę wie, jaki
będzie jej koniec. Cecelia odpowiedziała, że tak. Zna początek, środek i koniec. Natomiast wszelakie przygody bohaterów mogą ulegać zmianie w porównaniu do jej planów i zamierzeń względem nich.
Podczas dyskusji o książkach już napisanych i tych, które dopiero się piszą padła propozycja od blogerek a mianowicie prosiłyśmy o kontynuację "Love, Rosie". Zadziwiło to autorkę, bowiem dotychczas była namawiana jedynie do napisania kontynuacji swojego debiutu. No cóż, polskie czytelniczki mają swoje własne pragnienia :) A Cecelia ma sprawę przemyśleć.
Autorka wspominała też chwile, kiedy jeszcze mieszkając u rodziców napisała swoją debiutancką powieść. Miała wtedy 21 lat i nie spodziewała się takiego sukcesu. Za pierwsze pieniądze kupiła sobie... laptopa.
Zdradziła też swoje najbliższe plany wydawnicze. Jej kolejna książka jest już napisana a premiera w Irlandii jeszcze w tym roku, w październiku. Powieść ta ma dotyczyć relacji między ojcem a córką oraz .... kulek, które od razu skojarzyły mi się z moimi ulubionymi grami na tablecie. Cecelia nie miała pojęcia, że takie istnieją. Zaś w przygotowaniu jest dwutomowa opowieść dla nastolatków, której bohaterką będzie siedemnastolatka. Jednak więcej nie zdradzę :)
Kiedy już poszczególne podgrupy zadały swoje pytania, śniadanie zostało zjedzone a nieubłagany czas zmierzał ku godzinie 13-stej przyszedł czas na indywidualne chwile z Cecelią, czyli zdjęcia i autografy. To był moment, by zadać jeszcze zapomniane pytanie, wyrazić swoją radość ze spotkania czy uściskać lub zostać uściskanym przez autorkę. Zresztą na pożegnanie Cecelia dziękowała każdej z nas za niecodzienne spotkanie, nasze pytania i obdarzyła swoim uśmiechem i uściskiem. Zapamiętam ten dzień na długo, licząc że jeszcze gdzieś, kiedyś może uda mi się spotkać tę sympatyczną, uśmiechniętą i pełną radości kobietę.
^^^^^^^^^^^^^^^^
Już niebawem zapraszam na urodzinowy konkurs oraz relację z Warszawskich Targów Książki - przystanek Stadion Narodowy :)
Ewelinko, cieszę się Twoją radością ze spotkania i z ogromną przyjemnością stwierdzam, ze po przeczytaniu powyższej relacji ta Twoja radość mnie też się udzieliła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę kolejnych ciekawych spotkań :-)
Dziękuję Asiu :)
UsuńJesteś szczęściarą- to na pewno ;) Cecelia to pisarka na topie, jej książki i też ekranizacje zna chyba każdy blogowicz ;) wspaniale, że miałaś okazję ją poznać.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :P Ogromnie się cieszę z tego spotkania!
UsuńO tak, jest na fali, ale na szczęście należy do ludzi, którym to głowy nie uderzyło :)
Ale Ci zazdroszczę takiego spotkania. Ja jedynie podpisałam dwie książki na targach ;)
OdpowiedzUsuńSama sobie zazdroszczę :) To i tak miałaś szczęście, że udało się odstać i zdążyć. Widziałam kolejkę a przez jej pryzmat nawet Cecelii nie dojrzałam, tak było gęsto...
UsuńByło wspaniale, również długo (nigdy!) tego nie zapomnę:) Tej naturalności, otwartości, serdeczności...:)
OdpowiedzUsuńTak, też myślę że nigdy. Chyba że będzie następne hihi :)
UsuńI fajnie, że mogłam i Ciebie spotkać.
Zazdroszczę, zazdroszczę, zazdrooooszczę! :)
OdpowiedzUsuń:) :) :):):)
UsuńPiękne wspomnienia będziesz miała już na zawsze!
OdpowiedzUsuńO tak! :)
UsuńChyba nigdy tego nie zapomnę i siłą woli powstrzymywałam łzy ;) a na pamiątkę mam zdjęcie z autorką. Jakie? Zapewne widziałaś ;) I teraz się zastanawiam, publikować czy nie ;)
OdpowiedzUsuńNie zgrałam jeszcze wszystkich fotek, bowiem moja córa ma rewolucje brzuszkowe i zgrałam tylko kilka, na szczęście siebie trafiłam :) Także do Twojego akura nie doszłam, stąd nie wiem czy publikować... Chyba nie jest źle?
UsuńCieszę się również ze spotkania z Tobą :)
Ale mi narobiłaś apetytu tymi informacjami na temat pisarskich planów Cecelii :). Zazdroszczę możliwości spotkania z autorką, niesamowite wspomnienia zostaną z tobą na zawsze :).
OdpowiedzUsuńTo coś zupełnie innego niż spotkanie na Targach, stąd moje radość :)
UsuńTaki był plan - narobić apetytu :)
Ciekawa relacja, bardzo obrazowo wszystko opisałaś :)
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście musiało być cudowne przeżycie, a świadomość, że w spotkaniu mogło uczestniczyć tylko 10 blogerek dodaje zdarzeniu powagi i "wielkości".
Cieszę się, że miałaś okazję przeżyć tak wspaniały weekend :)
Bardzo cudne! :) I wręcz elitarne :D Dzięki Madziu :)
UsuńByło cudownie! Ja nadal jestem naładowana pozytywną energią od Cecelii. Co za szczęście!
OdpowiedzUsuńMyślę, że nadłuższy czas nam wystarczy :)
UsuńAle fajnie! Chciałbym kiedyś uczestniczyć w czymś takim :)
OdpowiedzUsuńPolecam, wrażenia niesamowite :)
UsuńGratuluję (-: To musiało być niesamowite przeżycie! Ja po zebraniu kilku autografów i paru pamiątkowych zdjęciach od polskich autorów wróciłam uskrzydlona, a co dopiero takie spotkanie (-:
OdpowiedzUsuńO tak :) Szkoda że moje ogromne skrzydła musiały osiąść tak brutalnie na ziemi po powrocie...
UsuńFantastycznie! Gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńCoś cudownego, uwielbiam książki autorki.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tego spotkania :)
Ja uwielbiam 50% z dotychczas przeczytanych a przeczytałam 2.
UsuńTeż sobie zazdroszczę :)
Może i Tobie uda się kiedyś spotkać autorkę, podobno w Irlandii jest bardziej dostępna :)
Do tej pory autorki przeczytałam jedynie ,,Love, Rosie", ale już ją uwielbiam! Zazdroszczę spotkania, i gratuluję świetnych wspomnień, oby takich więcej! :))
OdpowiedzUsuńJa zaczyanałam właśnie od tej książki swoją przygodę z autorką i zakochałam się w niej (książce i autorce). Najnowsza mnie już tak nie zaczarowała, ale zamierzam sięgnać po inne :)
UsuńDziękuję :)
Spotkało Cię wspaniałe wyróżnienie :) Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńPowtórzę po raz enty - było magicznie. Czytając kolejną relację jestem coraz bardziej wzruszona, że mogłam dostąpić takiego zaszczytu. Marzenia się jednak spełniają! A Cecelia jest niesamowitą osobą - dostarczyła nam tyle uśmiechu, optymizmu, a zarazem spokoju duszy... Nadal trwam w oczarowaniu. Poznanie blogerek w realu też było dla mnie nie lada wydarzeniem. Dziękuję wszystkim za wszystko :) :)
OdpowiedzUsuńFrapująca fotorelacja.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobała Twoja opowieść o spotkaniu, którego Ci jeszcze raz gratuluję...
Z przyjemnością ją przeczytałam przy okazji poznając tę irlandzka, sympatyczną, pisarkę.