Strony

sobota, 21 grudnia 2013

Max Sinclair "W pół drogi do nieba"



Tytuł oryginału: Halfway to Heaven
Tłumaczenie: Mariusz Bereta
Wydawnictwo: M
Data wydania: 2011
Liczba stron: 232











Nasze codzienne życie niejednokrotnie stawia przed nami takie sytuacje, w których sprawdzamy siebie, bliskich czy nawet - metaforycznie ujmując - Boga. Bo przecież w trudnych chwilach stosujemy się do przysłowia "Jak trwoga to do Boga", prawda? Idąc ulicą, jadąc tramwajem, oglądając wiadomości czy słuchając radia doświadczamy istnienia wypadków samochodowych, w których nie tylko są ofiary śmiertelne, ale też ciężko ranni. Spory odsetek osób, które wypadek przeżyły, to osoby które w wyniku doznanych urazów słyszą "wyrok": wózek inwalidzki lub łóżko. Co pomaga im w walce o powrót do pełni sił? Jakie czynniki wpływają na chęć takiego człowieka do walki o zdrowie, jakim cieszyli się przed tragedią? Odpowiedzi na te pytania przedstawię Wam na podstawie książki "W pół drogi do nieba".

Max Sinclair i jego żona Susie to bardzo religijne małżeństwo z dziesięcioletnim stażem, trójką dzieci oraz psem. Po powrocie z Kenii do Anglii znaleźli swój wymarzony dom, Max świetną pracę niezwiązaną z księgowością i według nich wszystko to za sprawą Boga. To On tak kierował ich życiem, decyzjami i dawał znaki, by dać im ziemskie szczęście. Z okazji rocznicy ślubu Sinclairowie zostają zaproszeni przez szkolnego kolegę Max'a - Boba - do Devon na kolację. Starsze córki oddają pod opiekę sąsiadów a małego Bena zabierają ze sobą w podróż. Mają wrócić nazajutrz, jednak jeszcze nie wiedzą, że ten krótki wyjazd diametralnie zmieni ich życie. W drogę powrotną do domu wyruszają rankiem po udanej kolacji oraz przemiłym czasie spędzonym u Boba i Rachel. Zafascynowanie domem oraz zachowaniem gospodarza, jakby nie zmienił się przez minione lata sprawiają, że ogromnie żal im opuszczać to urokliwe miejsce, jednak przed nimi zakorkowana droga do domu, do córek.

Jednak w kilkanaście minut po rozpoczęciu podróży, zostaje ona brutalnie
przerwana przez wypadek samochodowy, któremu ulegają. Susie oraz mały Ben nie doznają większych obrażeń, jednak u Maxa lekarze stwierdzają częściowe uszkodzenie rdzenia kręgowego. Max początkowo jest zupełnie nieświadomy swojego stanu, mimo iż nie może poruszać nogami i rękami a głowa zostaje podpięta do wyciągu. Co dwie godziny jego pozycja musi zostać zmieniana, ponieważ ból spowodowany ciężarkami staje się nie do wytrzymania. Wizja takiego cierpienia, ryzyko odleżyn, całkowita zależność od innych osób, tęsknota za dotychczasowym życiem to tylko niektóre z problemów o jakich myśli sparaliżowany człowiek. Ale nie Max. Mimo niewyobrażalnego bólu, mężczyzna zawierza życie Bogu. To od Jego decyzji uzależnia swoje zdrowie i nie myśli o tym doświadczeniu jak o karze, ale czuje się wybrany. Zamierza całkowicie nie myśleć o tym, dlaczego to akurat jego spotkała taka tragedia a jedynie jak można dzięki niej pokazać innym ludziom dobroć Boga.

Z każdą chwilą przybliżającą Maxa do samodzielności, z każdym krokiem sprawiającym, iż chciał podejmować walkę ze swoim ciałem, czytelnik poznaje siłę wiary. Dlaczego Susie nie załamała się słysząc diagnozę a odwiedzając męża wnosiła w jego szpitalne życie dary łaski Boga? Ja to się działo, że każdy dzień, mimo iż trudny psychicznie i fizycznie dla osoby sparaliżowanej, stawał się kolejnym dniem nieustannej wiary w Boga? Czy stan zdrowia Maxa był całkowicie i nieodmiennie zależny od decyzji Stwórcy? Czy fizykoterapia, ćwiczenia pomogłyby mężczyźnie w takim samym stopniu, gdyby nie był osobą wierzącą? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce.

Historia jest autobiografią a co się z tym wiąże, zawiera prawdziwe myśli, emocje i zdarzenia, które autor-bohater postanowił spisać. Książka skłania do niesamowitej refleksji nad wiarą. Czyta się ją szybko, ponieważ czytelnik jest ogromnie ciekawy jak zakończy się walka Maxa o powrót do normalnego życia. W opowieści pojawia się bardzo wielu bohaterów drugiego planu: lekarze, pielęgniarki, pacjenci, rodzina, przyjaciele. Ludzie w różnym stopniu wierzący w Boga i z dość różnorodnym podejściem do wielomiesięcznej rehabilitacji. Książka udowadnia, że najważniejsze w życiu to mieć w kimś oparcie. Polecam każdej osobie, chcącej przeczytać świadectwo wiary.



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Book z nami (1,4 cm), Debiuty pisarskie, Od A do Z, 52 książki

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo Pani Dorocie 

7 komentarzy:

  1. Z pewnością ważna książka, może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znów zachęcasz skutecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To dość specyficzna książka - nie każdy lubi, ale warto

    OdpowiedzUsuń
  4. To niesamowite jak wiele wiary trzeba okazać w takie sytuacji. Książkę mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wierzę, że jest to piękna lektura, ale aktualnie nie mam ochoty na nią... Może kiedyś, kiedy natchnie mnie taka potrzeba. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Do tej książki trzeba mieć chwilę odpowiednią.

    OdpowiedzUsuń
  7. Recenzja dodana do Wyzwania od A do Z ;)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.