Strony

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Ellen Brown, John Wiley Jr "Przeminęło z wiatrem. Od bestselleru do filmu wszechczasów"



Tytuł oryginału: Margaret Mitchell's Gone With the Wind: A Bestseller's Odyssey from Atlanta to Hollywood
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
Wydawnictwo: Aleja Róż
Data wydania: 5 listopada 2013 
Liczba stron: 478









Minęło już 75 lat od chwili, gdy po raz pierwszy wydano powieść "Przeminęło z wiatrem" Margaret Mitchell (1936), zaś film nakręcony na jej podstawie miał swoją polską premierę 50 lat temu. Tak pięknie układające się rocznice były jednym z czynników, który skusił mnie do przeczytania książki, w której autorzy dokonują analizy sukcesu amerykańskiej pisarki.

Margaret Mitchell napisała książkę niejako w wyniku choroby, kiedy to nie opuszczała łóżka. Pisanie ponad tysiącstronicowej historii trwało dziesięć lat a już w roku publikacji powieści, prawa do jej sfilmowania zostały sprzedane. Jak to się stało, że nieznana pisarka i jej niekompletny maszynopis podbili nowojorskie wydawnictwo a potem cały świat? Co sprawiło, że najpierw powieść a później film stały się wręcz ikonami literatury i filmu oraz zostały uhonorowane licznymi nagrodami? Odpowiedzi na te pytania spróbowali odnaleźć autorzy niniejszej publikacji, mając dostęp do korespondencji i
dokumentacji związanej z "Przeminęło z wiatrem".

W początkowych rozdziałach książki autorzy przybliżają czytelnikom osobę autorki. Dowiadujemy się sporo o jej rodzicach, bracie, pasjach z młodych lat, a także miłościach i małżeństwach. Napisania powieści Margaret nie planowała, jednak radość dawała jej wcześniej praca dziennikarska i to na papierze postanowiła umieścić swoje emocje i przemyślenia. Dzięki bardzo dokładnie zbadanym szczegółom dowiedziałam się skąd wziął się pomysł na akurat taką tematykę powieści (wojna secesyjna), a także - ciekawostka - że autorka pisała książkę od końca! Twierdziła, że dzięki temu zabiegowi pisało się łatwiej, ponieważ wiedziała do czego zmierza. W stadium tworzenia powieści główna bohaterka miała na imię Pansy i dopiero z końcem października 1935 roku jej imię zostało zmienione na Scarlett. Margaret starała się pisać jasno, rzeczowo i prostym językiem, by każdy czytelnik miał możliwość zrozumienia myśli autora. Tło historyczne opisywanego regionu i okresu znała z rodzinnych opowieści, dzięki czemu nie musiała tracić cennego czasu na poszukiwanie tych informacji. Jednak w chwili, gdy książka była przygotowywana do druku wszystkie powiązania, daty i wydarzenia musiały zostać sprawdzone i potwierdzone, by czytelnik miał przed sobą prawdziwy obraz tamtego okresu. Tak więc ta praca i tak musiała zostać wykonana...

Jedyną osobą wtajemniczoną w projekt pisania powieści był mąż Margaret. To on pomagał jej w pisaniu, sprawdzał, oceniał i komentował. Dobrą przyjaciółką pisarki była redaktorka Lois Cole, która rozpoczynając pracę w Wydawnictwie Macmillan czyniła liczne starania, by dzieło ukazało się drukiem. Lois twierdziła, że Margaret ma cechy idealnej pisarki, jednak nigdy
nie udało jej się otrzymać manuskryptu od przyjaciółki. Kiedy po wielu perypetiach i podchodach wydawnictwo stało się posiadaczem powieści okazało się, że potrzebny jest ogrom pracy przygotowawczej. Do Macmillana trafił bowiem stos nieopisanych kopert, z niekompletnymi rozdziałami, brakami w fabule i kiepskim rozdziałem pierwszym. Również podpisanie umowy z wydawnictwem było istną batalią, bowiem autorka miała liczne uwagi i wątpliwości. A jak wiadomo nie istniały wtedy tak powszechnie używane obecnie telefony czy Internet. W jaki sposób udało się Wydawnictwu otrzymać manuskrypt oraz jak przebiegał proces podpisywania umowy dowiecie się już z książki. Zaręczam, że przeżywałam te chwile równie emocjonująco, jak podczas czytania naprawdę dobrego kryminału.

W dalszej części lektury autorzy zebrali informacje dotyczące wybierania najlepszego tytułu, gorączkowych poprawek, dopisywania brakujących fragmentów, a także rozczarowania związane z wielokrotnym przesuwaniem terminu premiery. Pierwszy nakład został wydrukowany w kwietniu 1936 roku, jednak dopiero 30 czerwca książka została oficjalnie udostępniona czytelnikom. Dlaczego data premiery była wciąż opóźniana? Jak wyglądał proces sprzedaży praw do ekranizacji? Kto zajmował się prawami autorskimi oraz decyzjami dotyczącymi wydania powieści za granicami Stanów Zjednoczonych?

Jednak przecież ta historia nie kończy się na wydaniu wielostronicowej opowieści. Czytelnik poznaje jeszcze perypetie związane z powstawaniem filmu, doborem aktorów czy choćby rozstrzygnięcia problemu zrobienia filmu z tak długiej książki. Są też poruszane problemy dotyczące plagiatów, procesów sądowych i ciągłe pilnowanie naruszenia praw autorskich w innych krajach. Liczne opisy dotyczące zagranicznych wydań sprawiły, że udało mi się dowiedzieć, iż "Przeminęło z wiatrem", które oczarowało autorkę zostało opublikowane we Włoszech, zaś największe problemy z powieścią miały miejsce w Chile i Holandii.

I nagle w sierpniu 1949 roku Margaret niespodziewanie ponosi śmierć w wyniku potrącenia przez samochód. Jednak na tym historia się przecież nie kończy. Autorzy wkładając serce i ogromną pracę w opisanie fenomenu tego bestselleru, pozwalają nam nadal cieszyć się informacjami o spadkobiercach,
zarządzających prawami, tantiemach z kolejnych wydań czy choćby pięknymi zdjęciami autorki, wydawców, członków rodziny oraz okładek powieści - i nie tylko (była przecież wydawana również w innych formach literackich).

"Przeminęło z wiatrem", bo taki tytuł powieść ostatecznie otrzymała, było niewątpliwym hitem. Zarówno książka, jak i film odniosły sukces na całym świecie. Ludzie szczycili się znajomością losów Scarlett i Rhetta, a jeśli ktoś przyznał się do braku znajomości tematu, był wykluczany z rozmowy. Powieść była nazywana "bardzo silnym preparatem multiwitaminowym".

Znakomita literatura faktu, która została dopracowana z zegarmistrzowską precyzją jest doskonałym przykładem na to, że dzięki pracy wielu osób, przyszłe pokolenia mają szansę przeczytać nie tylko powieść, ale i jej historię powstawania. Książkę czyta się dobrze i jest na tyle ciekawa, że czytelnik wciągnięty w wydarzenia nie zauważa, kiedy zbliża się ku końcowi. Są jednak fragmenty, które śmiało można usunąć, gdyż bywają nużące, nie wnoszą nic znaczącego do opowieści a jedynie sprawiają, iż tworzy się bałagan informacyjny.

Po przeczytaniu książki dotyczącej tak naprawdę nie życia Margaret Mitchell, lecz historii jej książki, odniosłam wrażenie, że napisała ona powieść przez przypadek i potem tego wielokrotnie żałowała. Niezliczoną ilość razy w książce odnalazłam opisy mówiące o stresie, niechęci do współpracy z wydawnictwem czy studiem filmowym, problemach z podpisywaniem dokumentów, licznymi uwagami oraz lekceważeniem czytelników. Autorka bowiem nie pojawiała się odczytach, odmawiała udziału w spotkaniach, a z czasem miała coraz mniejszą chęć nawet do rozdawania autografów. Jako laik w tym temacie, byłam do tej pory przekonana, że autorka tak znanej powieści była z niej zadowolona, szczyciła się nią wręcz. Ale jak widać nie zawsze życie autora jest łatwe, proste i przyjemne. Dla niektórych jak widać sukces potrafi być uciążliwy. Warto poznać jego kulisy - polecam!




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Book z nami (3,8 cm), Od A do Z, 52 książki



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo Pani Kasi
z Wydawnictwa Aleja Róż

 

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam tę historię, ale co do książki miałam wątpliwości, jednak po Twojej recenzji jestem skłonna się skusić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc miałam wiele wątpliwości kiedy zgłaszałam chęć recenzowania... Historia ciekawa, jednak ile można napisać o powstaniu książki... Można i to dość interesująco, chwilami nie mogłam przerwać czytania jak przy dobrym kryminale

      Usuń
  2. I do dzisiaj bawi i wzrusza :)
    Z okazji Nowego Roku najserdeczniejsze życzenia, spełnienia wszystkich marzeń, a gdy one się już spełnią, garść nowych marzeń, bo tylko one nadają życiu sens…oraz dostrzegania piękna nawet w codziennych sytuacjach…a każda chwila żeby była dowodem na to, że życie jest naprawdę piękne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) I .... hmmm.... napiszę wzajemnie, bo tak to napisałaś pięknie że brak mi słów :)

      Usuń
  3. Z chęcią bym się z nią zapoznała:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie przeczytam tę książkę, ale dopiero po lekturze jej pierwowzoru;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajomość pierwowzrou nie jest tu konieczna, myślę że spokojnie nawet można przeczytać właściwą książkę po zapoznaniu się z jej historią

      Usuń
  5. Recenzja dodana do Wyzwania od A do Z ;) Rzeczywiście mi się nie nudziło :P Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.