Strony
▼
czwartek, 31 października 2013
Targi Książki w Krakowie 2013 - niedziela
Niedziela 27.10.2013
Mój plan na ten dzień targowy był nieco skromniejszy niż na dzień poprzedni. Czułam sobotę w nogach i w plecach... Poza tym chciałam spędzić więcej chwil z córcią, udało się wrócić do domu wcześniej o półtorej godziny. Choć najchętniej akurat w niedzielę zostałabym do końca, kiedy to ceny książek są mega obniżane... Jak to się mówi "inną razą" (pisownia celowa).
Dzień rozpoczęłam od stania w kolejce, która uformowała się dość szybko po otwarciu Targów - do Ewy Kasprzyk. Aktorka troszkę się spóźniła, oprócz niej był również współautor książki (Maciej Kędziak), potem pojawił się też podobno jeden z bohaterów... a potem to już sama nie wiem kto jeszcze obok niej siedział... Udało się zdobyć autograf i jakieś zdjęcie z boczku...
Z Katarzyną Mlek nie mogłyśmy się "nagadać" :) Bardzo miło nam się rozmawiało, miałam wrażenie jakbyśmy znały się wiele lat. Autorka stwierdziła nawet, że przy takiej ilości mojego mówienia to powinnam własną książkę napisać - co zresztą widać po dedykacji.
Kazimierz Kaczor, bohater książki widocznej na zdjęciu, przyćmił blaskiem autora niniejszej pozycji, który siedział z boczku i się uśmiechał... Ale zagadnięty przeze mnie opowiedział coś radosnego i z humorem a potem kiedy minęliśmy się przypadkiem w jednej z alejek, poznał mnie i uśmiechnął się ponownie. Chyba zapamiętał moją troskę o brak zajęć dla niego :D
Teresa Oleś-Owczarkowa swoją książkę podpisywała na stoisku Wydawnictwa M, a jako że współpracuję z nimi chwilę wcześniej książkę po prostu zdjęłam z półki :) Do chwili gdy przy autorce nie zrobiło się wolne miejsce porozmawiałam z p. Marylą, Dyrektor promocji, ależ to była genialna rozmowa! Od pierwszej chwili nawiązałyśmy nić porozumienia, jedynie szkoda nam było, że nie mogła pojawić się p. Dorota, z którą współpracuję. Zresztą rozmowa z autorką wyglądała podobnie, spędziłam z nią sporo czasu i tematów nam nie brakowało.
To było wyjątkowe spotkanie. Autorki nie znam z wyglądu, zresztą żadnej książki też jeszcze nie czytałam. Ale słyszałam sporo dobrego i postanowiłam autograf zdobyć. Jednak wspomniane powyżej rozmowy trwały na tyle długo, że nie znalazłam Agnieszki Turzynieckiej na stoisku. Nos detektywa pozwolił jednak wytropić autorkę podczas przerwy na papierosa - dziękuję za autograf w takich okolicznościach :)
Na spotkanie z Anną Ficner-Ogonowską zatargałam najcięższą, bo pierwszą część trylogii o szczęściu... Niestety na najnowszą książkę nie wystarczyło funduszy, ale obiecałam sobie że jak się uda i przeczytam trylogię to sobie kupię. Ważne było spotkanie z autorką.
To było jedyne miejsce, w którym zdziwienia nie wywołały moje słowa: "Trupa poproszę". Stoisko z najnowszą książką Saszy Hady :) Jakież było moje zaskoczenie, kiedy się okazało że nie ma... Skończył się. Ale rycerski pan poszedł dla mnie do samochodu i upolował mi książkę, jedynie autorka musiała na mnie czekać - dzięki :)
Kolejna autorka, kolejna miła rozmowa. Czemu takie spotkania nie mogą odbywać się częściej, dłużej. Maria Ulatowska z sympatią pozowała do zdjęć i wpisywała dedykacje. Jej Sosnówki były świetne, nie mogę doczekać się czym zaskoczą mnie inne jej książki... stoją na półce już od jakiegoś czasu...
Idąc na kolejne spotkanie spotkałam zupełnie przypadkiem Dorotę Gellner, autorką książeczek dla dzieci... Zgadnie ktoś co zrobiłam? Oczywiście że kupiłam córci... Pomyślałam też o bratanicach, ależ dziewczynki będą miały radochę z autografów... Oczywiście za jakiś czas... :)
W prezencie od Wydawnictwa dostałam też płyty:
Stanisław Mikulski - choć przypuszczalnie nikomu przedstawiać nie muszę...
Ewa Bukowska - to było ponownie niespodziewane spotkanie, trzy razy przechodziłam obok i dopiero za czwartym zrozumiałam "skąd ja znam tą panią". Bo na pewno nie z twórczości dla dzieci. Otóż z małej rólki w serialu "M jak miłość" :)
Anna Popek i Magdalena M. Krupa, czyli siostry również chętnie pozowały, wpisywały autografy, uśmiechały się i prowadziły krótkie pogawędki :)
Na spotkanie z Anną J. Szepielak czekałam ze swoim egzemplarzem "Młyna nad Czarnym Potokiem". W "Dworku..." mam autograf to czemu "Młyn..." ma być gorszy... Autorka pamięta znakomicie moją osóbkę z pierwszego spotkania i z cienia w tytułe :)
Teresa Lipowska - uśmiechnięta, energiczna, przesympatyczna i ciepła. Ale egzamin ze znajomości książki i tak mi zrobiła :) Dostałam też autograf dla mamy.
Kiedyś miałam okazję dostać do recenzji książkę Ilony Felicjańskiej wraz z autografem, ale wybrałam wtedy coś innego. Zatem autograf zdobyłam sobie podczas sama wraz ze zdjęciem i miłą rozmową w pakiecie :)
Robert Lewandowski był istnym objawieniem Targów. Nastolatki szalały, płeć męska też... Kolejka mnie przerosła. Ale kiedy piłkarz przygotowywał się do czytania "Lokomotywy" udało mi się pstryknąć mu całkiem piękne fotki :) Ochroniarze nawet mnie nie przegonili.
Na targach pojawiły się też inne postacie:
W ramach akcji "2. życie książki" przyniosłam do domu:
Nie napisałam na początku posta - wiecie jakie ultimatum postawiła mi córa kiedy wybierałam się na sobotnie i niedzielne Targi? Że przywiozę jej Frankliny i naklejki... Cóż było robić:
Frankliny są, to jeszcze naklejki... Cóż za radość z 50% zniżką w Debicie
I jeszcze bonus - po 3zł na stoisku poza terenem Targów, przy stacji benzynowej:
Szczęście dziecka ogromne!!! :)
Na cały rok musi mi wystarczyć ten szczególny weekend, te emocje, wrażenia, ilość książek w jednym miejscu... Mimo tłoku, zaduchu i ogromnej ilości ludzi, których często trzeba było omijać slalomem jest to czas szczególny. Przeprowadziłam dużo rozmów z zaproszonymi gośćmi, wydawcami, dystrybutorami, blogerką i innymi znajomymi i nieznajomymi... Dziękuję Wam wszystkim!
I mam nadzieję, że do zobaczenia za rok! :)
Ewelinko kolejna wspaniała relacja. Super spotkania!
OdpowiedzUsuńOj, super :) Za rok tu na Ciebie czekam :P
UsuńWidzę, że świetnie wykorzystałaś czas. :) Szkoda, że się nie widziałyśmy.
OdpowiedzUsuńTy też nie próżnowałaś :) Szkoda... ale tam takie zamieszanie, że jak się człowiek nie zna i nie umówi to ciężko...
UsuńIleż osób spotkałaś, super. A nabytki też świetne:)
OdpowiedzUsuńAleż udany był ten wyjazd. Spotkałaś tyle znakomitości! Pozazdrościć!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę zdjęć i autografów ;)
OdpowiedzUsuńOch, niedziela była dla ciebie chyba bardziej owocna w wrażenia, niż poprzednie dni!
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie wybrałam się na Targi również w niedzielę.
OdpowiedzUsuńA Gandalf był strasznie biedny...musiało mu być ogromnie gorąco w tym stroju :-)
Ależ zazdroszczę, cudowne przeżycia ;)
OdpowiedzUsuńDziewczyny! Zapraszam na Targi za rok! Będziemy razem przeżywać :)
OdpowiedzUsuń