Strony
▼
sobota, 5 października 2013
Marina Mayoral "Jedno drzewo, jedno pożegnanie"
Tytuł oryginału: Un árbol, un adiós
Tłumaczenie: Elżbieta Komarnicka
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2006
Liczba stron: 88
Seria: Salsa - książki dla muzykalnych
"Jedno drzewo, jedno pożegnanie" to książka wydana w 1996 roku w Hiszpanii. Autorka osiem lat później opublikowała "W cieniu magnolii", czyli niejako uzupełnienie, punkt widzenia drugiej strony, mężczyzny. Muszę przyznać, że to już mój drugi - w ostatnim czasie - "pierwszy raz", kiedy to czytam pierwszą książkę autora, o którym do tej pory tylko czytałam czy słyszałam.
Laura to pięćdziesięciolatka, wychowana na wsi przez ojca oraz nianię, ponieważ jej matka zmarła podczas porodu. Kobieta opuściła rodzinne strony dla męża, z którym zamieszkała w stolicy. Fernando nie dał jej chyba jednak pełni szczęścia, ponieważ kobieta wracając do starego dworu nie do męża się zwraca snując swoje przemyślenia. Laura chce pozostawić po sobie nie tylko napisaną książkę, dzieci, ale również drzewo. I to dość oryginalnie wybrane, ponieważ będzie to nie dąb czy orzech a magnolia. Bohaterka chce ponadto zasadzić drzewko całkowicie samodzielnie.
Książka jest napisana w formie monologu bohaterki. Laura peroruje do swojego ukochanego z młodych lat - Paco, którego pozostawiła dla Fernanda. Wciąż nie potrafi zrozumieć swojej decyzji i zastanawia się jakby potoczyło się ich życie, gdyby jednak została w rodzinnym domu. Drugą osobą, do której swe słowa kieruje kobieta jest stara piastunka - Nana, która zastępowała jej matkę. Jednak najwięcej emocji Laura wkłada w wypowiedzi kierowane do ojca, którego kochała miłością ogromną i który był dla niej autorytetem. To jemu zawsze mogła się zwierzyć a wszystko to co mu powierzyła starał się rozumieć.
Mam wrażenie, że autorka miała początkowo inny zamysł tworząc tą książkę. Czuję jakby wielu elementów tu brakowało. Bohaterka opowiada o swoim życiu i wyborach bardzo chaotycznie. Nie sposób tak naprawdę pojąć i wyłuskać z toku wypowiedzi o co tak naprawdę chodzi Laurze. Czy przyjechała na wieś pożegnać się tylko ze smakami, zapachami i ludźmi z dzieciństwa czy też może chce oczyścić się przed odejściem z tego świata (kobieta wspomina coś o chorobie). Zabrakło mi w książce emocji, myślę że gdyby tak krótką formę rozwinąć, mogłaby naprawdę zainteresować wielu czytelników. Ponadto Laura strasznie przeskakuje pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami, co utrudnia jeszcze bardziej zrozumienie "co autor miał na myśli".
Jedyną puentą jaką wyłuskałam z lektury jest to, że należy tak żyć, by potem nie żałować podjętych decyzji. Mają one bowiem wpływ nie tylko na nasze życie, ale i bliskich nam osób. Mnie osobiście książka się nie podobała, może "W cieniu magnolii" uratuje honor autorki, bowiem zamierzam dać jej jeszcze jedną szansę.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Od A do Z, Book z nami (0,5 cm), W prezencie, 52 książki
Puenta w sumie najważniejsza i warto się do niej zastosować:)
OdpowiedzUsuńLaura wpadła na dość ciekawy pomysł z tym drzewem - bardziej to się jednak kojarzy z mężczyzną i tym powiedzeniem o domu, synu i drzewie właśnie :-)
OdpowiedzUsuńA magnolia jest taka piękna
mnie też się to z mężczyznami skojarzyło...
UsuńRecenzja dodana do Wyzwania od A do Z ;)
OdpowiedzUsuńTej ksiązki nie przeczytam, ale czekam na twoją recenzje :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że autorka lepiej nie poprowadziła tak ciekawego zamysłu i motywu :)
OdpowiedzUsuń