Strony
▼
niedziela, 26 maja 2013
Franciszka Arnsztajowa "Bajka o niedźwiedziach, niedźwiedziątku i o małym złotowłosym dziewczątku"
Autor: Franciszka Arnsztajowa
Ilustrator: Zbigniew Lengren
Wydawnictwo: Lubelskie
Data wydania: 1980
Liczba stron: 16
Według rosyjskiej bajki ludowej
Jeszcze miesiąc temu nazwisko polskiej poetki, Franciszki Arsztajowej, kojarzyło mi się tylko i wyłącznie z książką "Malowany welon", którą napisał William Somerset Maugham, ponieważ to ona ją przetłumaczyła na język polski. Jednak kiedy wczytałam się w okładkę, kolejnej już książeczki z mojego dzieciństwa, nazwisko to ponownie pojawiło się w moich myślach.
Będąc dzieckiem uwielbiałam tę bajeczkę. Chyba ze względu na podobieństwo do złotowłosej bohaterki :) Wygląd książeczki a zwłaszcza okładki jest niestety niezbyt godny pochwalenia... Tak, jest mi wstyd, ale na swoje usprawiedliwie mam to, że małe dzieci nie zawsze rozumieją ideę "nie niszcz książki".
Autorka napisała historię o rodzinie niedźwiadków. Niedźwiedź-tata, Niedźwiedzica-mama i niedźwiedziątko-dzieciątko mieszkali w ogromnym lesie. Tata był bardzo duży, nosił kapelusz, chodził z laską i przynosił do domu miód. Mama zaś ubrana była w czepek, zapaskę i dbała to, by mogli zjeść owoce oraz chleb. W ich domku znajdowały się proporcjonalne do wzrostu trzy łóżka, trzy krzesła oraz stół. Każdy niedźwiedź miał też swoją miskę i łyżkę - też odpowiednio duże, średnie lub malutkie.
Niedaleko od niedźwiadków mieszkała Złotowłoska Pieszczotka, mała dziewczynka, która razu pewnego zabłądziła i trafiła do ich domku. Jakie spustoszenie i szkody poczyniła, grymasząc przy tym ogromnie i co się wydarzyło po powrocie niedźwiadków do domku? O tym przeczytacie w książeczce.
Ogromnie zachęcam do przeczytania jej dziecku. Historyjka napisana jest rymowanymi strofkami, zawiera sporą dawkę humoru oraz napięcie towarzyszące odkrywaniu przez niedźwiadki szkód wyrządzonych w ich domku przez dziewczynkę. Polecam!
Książeczka przeczytana w ramach wyzwań: Odnajdź w sobie dziecko, Z literą w tle, Polacy nie gęsi..., 52 książki
A ja jestem już stara koza, a sama chętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńto przeczytaj :) ja wprawiam się w genialny nastrój kiedy powracam do tych bajek czytając je córci...
UsuńOjej, pamiętam tę książeczkę! Nie tłumacz się z okładki, ja nie wiem co się stało z całą książeczką!
OdpowiedzUsuńno to faktycznie nie będę się więcej tłumaczyć... :P
UsuńNigdy nie słyszałam o tej książce. A widzę, że szkoda :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie jej poszukaj! dzieciakom podoba się bardzo :)
UsuńOch Ewelinko!
OdpowiedzUsuńPamiętam tę książeczkę :)
Często ją czytałam siedząc w mojej ukochanej bibliotece na wsi (o której zresztą pisałam w przedostatnim poście).
Aż mi się sam uśmiech ciśnie na twarz i nie chce zejść :)
cieszę się, że taki uśmiech wywołałam :)
UsuńNie będę oryginalna, ale zakrzyknę radośnie: Znam tę książkę.
OdpowiedzUsuńAch, te ilustracje od pana Lengrena. Od razu nasunął mi się na myśl profesor Filutek. :-)
rzeczywiście ilustracje są piękne :)
UsuńLubie takie stare bajki :)
OdpowiedzUsuńja też, ale mam ich mniej, niżbym chciała
UsuńJa to dobrze wrócić wspomnienia do opowieści z dzieciństwa ;) Akurat tej o niedźwiadkach nie czytałam i mi nie czytano, ale wydaje się ujmująca :)
OdpowiedzUsuńświetna jest ta bajeczka :) życzę każdemu dziecku by ją poznało
UsuńUwielbiam takie stare wydania książek!
UsuńZnam, miałam, nie mam i poszukuję. Jako dziecko bardzo lubiłam tę bajeczkę, ilustracje do dzisiaj pamiętam. :)
OdpowiedzUsuń