Strony

niedziela, 2 grudnia 2012

Pierwszy konkurs u Ejotka!

Z okazji niedawnych mini-urodzin blogu (pół roczku) i Mikołaja (przecież wszyscy w niego wierzymy, prawda?) postanowiłam zorganizować konkurs.
Zresztą niedługo blogowi stuknie 3333 wyświetleń :)

Nagrodą będzie książka - "Fotografia" Penelope Lively. Książki nie będę polecać, ponieważ nie udało mi się jej przeczytać. Nie czuję tej tajemnicy i dlatego chętnie przekażę ją komuś, kto z chęcią odda się lekturze.

O książce:    /źródło lubimyczytac.pl/
Glyn Peters, autor popularnego programu telewizyjnego i szanowany wykładowca, przegląda starą szafę. Odkrywa fotografię, której nie zna. Jego nieżyjąca żona trzyma na niej dłoń jakiegoś mężczyzny. Peters szuka odpowiedzi na rodzące się pytania. On i jego znajomi zauważają, że obraz pięknej młodej kobiety, którą jak się zdawało znali, ulega metamorfozom, odsłaniając coraz bardziej niezwykłą i mroczną tajemnicę.

BANER:


 ZASADY:
  1. Organizatorką konkursu jest osoba prywatna, czyli ja, a książka pochodzi z mojej półki.
  2. Konkurs rozpoczyna się 02.12.2012 r. a kończy 04.01.2013 r. o godz. 23:59
  3. Wyniki ogłoszę w ciągu 3 dni.
  4. Zwycięzca zostanie poinformowany drogą mailową, będę czekać 3 dni na adres do wysyłki, w przeciwnym wypadku będzie druga tura wyboru zwycięzcy.
  5. W konkursie mogą wziąć udział tylko osoby zamieszkałe na terenie Polski.
  6. Zwycięzcę wybiorę ja, organizatorka konkursu, od wyboru nie będzie możliwości reklamacji, będzie on subiektywny.
  7. Co zrobić by wygrać? 
  • wpisz w komentarzu "zgłaszam się"
  • podaj adres e-mail
  • jeśli zechcesz obserwować bloga - będzie mi miło, ale nie jest to wymagane
  • umieść na swoim blogu podlinkowany do tej notki baner i napisz gdzie będzie się znajdował; osoby nieposiadające bloga też mogą wziąć udział w konkursie
  • ZADANIE KONKURSOWE: Uwielbiam kryminały, thillery, książki detektywistyczne. Napisz autorski fragment, na tyle ciekawy, bym chciała sięgnąć po całą książkę Twojego autorstwa. 

W przypadku świetnej twórczości przewidywana jest dodatkowa nagroda-niespodzianka.

Życzę wszystkim powodzenia i weny twórczej! :) 

P.S. jeśli ktoś prześle mi mailem licznik złapany na liczbie 3333 wyświetleń to też postaram się o jakąś fajną książeczkę :)

 

18 komentarzy:

  1. W konkursie udziału nie wezmę.bo już czytałam tą książkę ale banerek zamieszczam:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie... znowu zadanie konkursowe na kreatywność, czyli odpadam ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z tym mam też problem, bo mam wrażenie, że cokolwiek nie napiszę i tak znajdą się dużo fajniejsze i ciekawsze wypowiedzi od mojej. Ot, po prostu chyba nie wierzę w swoje możliwości i skreślam siebie w przedbiegach :)

      Konkurs fajny :) Pomyślę nad nim, ale nie wiem, czy coś ciekawego wymyślę.

      Usuń
    2. eee tam...
      trochę wiary w siebie dziewczyny :)
      mój pierwszy konkurs i nie będzie chętnych?

      Usuń
  3. No i jestem 3333. wyświetleniem :) Uśmiałam się, bo wyszło całkiem przypadkiem. Niewiele brakowało, żebym czytając bloga nie zauważyła tego konkursu, licznik by przeleciał dalej, a ja bym złościła się na siebie. Zrzut ekranu oczywiście zrobiłam. Potem wyślę, bo teraz obowiązki domowe wzywają. Chętnie poczytam też więcej z Twego bloga. Pozdrawiam i miłego wieczoru! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgłaszam się!
    kuba.fryziak@spoko.pl
    Baner na http://ksiazki-legera.blogspot.com/ - kolumna, strona główna

    cz. 1
    …Danny jednak nie chciał się obudzić. Ta cała krew, cierpienie, krzyki, które objawiały mu się we śnie, bardzo go podniecały. Niezwykły sześciolatek! Jednak osoba, która znałaby przyszłość nigdy by tego nie powiedziała.
    Młodemu bardzo się spodobał taki sen. Czuł się wyjątkowo, gdy opowiadał w szkole, jak widział nóż odcinający kobiecie głowę. W dodatku słodycz w jego głosie, gdy mówił o swych wizjach, na tyle któregoś dnia przeraziła nauczycielkę, że zalała się łzami i zadzwoniła po matkę chłopaka. Widok bezbronnej, słabej, płaczącej opiekunki, która ze strachem patrzyła na niego, tak bardzo mu się spodobał, że zapragnął do tego doprowadzić po raz drugi. Jednak coś pokrzyżowało mu plany. Główka sześciolatka stała się zagadką dla psychiatrów pracujących w Ośrodku Psychiatrycznym. Nie mieli wyjścia, musieli za wszelką cenę przywrócić dzieciakowi normalne życie, normalne sny…
    I tak chłopak dorastał. W miarę dojrzewania przyswoił sobie, że jeśli nie wspomni o swoich wizjach psychiatrom, oni mu odpuszczą. I stało się… Ukończywszy piętnaście lat, wyszedł. Powinien cieszyć się wolnością, ale cel, który postanowił sobie kilka lat temu był silniejszy niż cokolwiek innego. Musiał znowu wywołać strach w swej nauczycielce. Co miał zrobić? Nic prostszego. Udał się do przedszkola. Stał przez kilka godzin na dworze, w jednym miejscu, nie drgnął ani na moment. Wzrok utkwiony w brązowe, pozdzierane drzwi, para wydobywająca się z ust… Mrugał? Może… Ale rzadziej niż normalnie. I w końcu się doczekał. Zadźwięczał dzwonek, dzieci wybiegły z budynku, a potem wyszła ona. Tak, to była ona. Spowita w czarny płaszcz, w czarne buty, burą czapkę, bury szal i skórzane rękawiczki. A Danny patrzył na nią. Jego zimne niebieskoszare oczy wkręcały się w jej ciało. Patrzyła zdziwiona. Nie wiedziała, skąd zna tego młodzieńca. Jednak nie mogła skojarzyć go sobie z żadnym wychowankiem. W końcu z osłupienia wybawił ja wiatr. Zaczęła iść. Danny za nią. Kątem oka dostrzegła jego sylwetkę. Przyspieszyła. Chłopak za nią. W końcu się zatrzymała. Chciała wyjaśnić tę dziwną sprawę. Chciał się odwrócić…
    - Nie odwracaj się! – krzyknął Danny. W tej chwili wyczuł jej zapach. To był słodki zapach. Był oszołomiony. Pomyślał, że każde uczucie dopasowane jest do określonego zapachu. Te zależności są różne u każdego z nas. Dla niego strach był słodki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cz. 2
      - Kim jesteś? Czego chcesz?
      - Milcz! – wrzasnął. – Wczoraj coś widziałem. To byłaś ty. Biegłaś. Jednak on cię dogonił. Popchnął cię i upadłaś. Kopnął cię w twarz trzy razy. Wrzasnął. Wyzwał ciebie. Potem wziął cegłę i rzucił ją w twą głowę. Potem poleciała kolejna i siódma. Wtedy wziął twą torebkę. Nachylił się nad twoim uchem i coś szepnął. Umarłaś. Potem wyszedł z zaułka.
      Bała się. Serce waliło jak oszalałe, ale mimo to starała zachować się pozory normalności. Co jej zostało? Musi poczekać na idealny moment, kiedy się odwróci, gdy będzie na tyle zapatrzony w swoich myślach, że nie zwróci na nią uwagi.
      - Jednak to był sen, okropna wizja. Byłoby przykro, gdyby stała się rzeczywistością. Prawda? Może pamiętasz nasze ostatnie spotkanie? – Drgnęła. Teraz sobie uświadomiła. – A wiesz co? Zapomniałbym. Ta owa kobieta, której odrąbało łeb, to byłaś ty. I co boisz się?
      - Kogo? Ciebie? Marzenie – powiedziała sparaliżowana strachem.
      - Mój cel nie zostanie spełniony zwykłą gadaniną, prawda? Ale… miałem na to nadzieję – uśmiechnął się i odwrócił plecami. To był jej moment. Zaczęła biec.
      Biegła ile sił. Jednak nie bała się aż tak bardzo, gdyż znalazł chwile, na poprawienie swojej szarej czapki. Wbiegła w ślepy zaułek. On ją dogonił. Popchnął ją i upadła. Kopnął ja w twarz raz i drugi. Powstrzymał się, ale nie widział w jej oczach przerażenia. Może lęk? Ale nic więcej. Kopnął po raz trzeci.
      - Ty suko! Masz się mnie bać, rozumiesz? Wrzeszcz! Piszcz! Błagaj o życie!
      Obok niego był ułożony stos cegieł. Wziął jedną i cisnął w kobietę.
      - Teraz się mnie boisz? – krzyknął.
      I za każdym razem, gdy rzucał cegłę, zadawał jej to pytanie. Rzucił siedem razy. Nachylił się. Wziął jej torebkę z kałuży krwi. Nachylił się po raz drugi, tym razem tuż nad jej uchem.
      - Boisz się?
      Przytaknęła i zamknęła oczy.
      Wyszedł z zaułka.
      © by Jakub Fryziak
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Zgłaszam się!
    amycoll@tlen.pl
    banerek na : http://zzastronic.blogspot.com/ w kolumnie konkursy :)


    Prolog

    Miłość… to niby takie jedno małe słowo, a znaczeń tak wiele. Miłość rodzicielska, miłość braterska, miłość do przyrody czy też płatków czekoladowych.
    Ale, po co mi miłość, skoro moje imię brzmi Śmierć…


    Rok 1994
    Gdzieś w okolicach Czarnobylu

    Połamane drzewa… wszędzie pełno zielonkowatych obłoków gazu… rozwalone budynki… żadnej żywej istoty, po za kobietą i mężczyzną. Kobieta rodzi dziecko, a jej krzyk rozdziera wszechobecną ciszę.
    - Dziewczynka – mówi do niej mężczyzna. Kobieta uśmiech się, po czym zamyka oczy. Umiera. Mężczyzna potrząsa nią energicznie. Po chwili też upada z utraty sił. Opiera ręce na kolanach i ciężko oddycha.
    Nagle zrywa się porywisty wiatr, a razem z liśćmi porywa niemowlę. Drugi krzyk, lecz tym razem należący do mężczyzny, niesie się po skażonej ziemi. Wiatr jakby w proteście, zaczyna wiać jeszcze mocniej niosąc ze sobą kamienie i grzebiąc ostatnią żywą istotę, która mogłaby odebrać mu dziecko.
    kamienie i grzebiąc ostatnią żywą istotę, która mogłaby odebrać mu dziecko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fragment:

      Postać zdjęła okulary i wpatrzyła się w nią czarnymi jak noc oczami. Były one tak piękne i hipnotyzujące, że wprost nie mogły nie być złe. „Jeszcze jeden krok w tył… Jeszcze jeden... byle uciec od tego spojrzenia.” Wtem poczuła za plecami mur. Ciągnął się on w szerz uliczki odcinając jakąkolwiek drogę ucieczki. Zaklęła w myślach.
      Tajemnicza postać wciąż zmierzał w jej stronę. Odwróciła wzrok jakby dzięki zerwaniu kontaktu wzrokowego mogła się stać niewidoczna. Nagle coś się zmieniło. Katrin zaczęła brać płytkie oddechy. Czuła jak jej krew buzuje. Coś było nie tak. Kroki… Ustały.
      Spojrzała w kierunku cienia, który teraz stal się już trochę widoczna postacią. Był to na pewno osobnik płci męskiej. Wysoki. Ubrany na czarno. Wyglądał po prostu jak model. Mimo to zło, które od niego biło, było wprost namacalne. Przechylił głowę na bok i zaczął wprost natarczywie się w nią wpatrywać. Obejrzał ją dokładnie od stóp, po przez pas, zatrzymując się na chwile na piersiach, po czym wiercił się spojrzeniem w jej oczy. Katrin przejął mrożący chłód. „On chce mnie zgwałcić.” Zaczęła szybko oddychać, przez co jej klatka piersiowa zaczęła się rytmicznie unosić, co znów skierowało jego wzrok w dół. „Głupia, głupia, głupia.” Karciła się w myślach.
      Nieznajomy zaczął podnosić rękę, a ona przytuliła się jeszcze bliżej ściany. Bała się, że ją dotknie, chociaż stał jakieś 3 metry od niej. Uśmiechnął się złowieszczo na jej zachowanie, ale nie dotknął jej, tylko pokiwał na nią palcem. Chwilę minęło za nim zdołała okiełznać mętlik w głowie i zorientowała się, że jej prześladowca chce by do niego podeszła. Powoli odpowiedziała mu ruchem głowy. „Nie! Nie ma nawet mowy, żebym się do niego zbliżyła.” Jego uśmiech stał się szerszy. Przechylił głowę w drugą stronę, a jego oczy zaszkliły. Choć nie wiedziała, dlaczego. Wyglądał jak drapieżnik, który bawi się z ofiarą zanim ją zaatakuję. Po raz drugi kiwnął na nią palcem. „Jeżeli mam umrzeć, to przynajmniej nie bez walki. Nie wejdę w jego ramiona, w oczywistą…. Hmmm…” Zastanowiła się. Śmierć? Gwałt? Te słowa były dla niej synonimami. Spojrzała na niego spod łba i pokręciła głową z całą siłą, na jaką było ją stać.

      Usuń
  6. Co prawda sama udziału nie wezmę bo książka jakoś do mnie nie przemawia ale banerek wstawiłam i liczę na to, że pojawią się naprawdę ciekawe prace :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. dziękuję za pierwsze prace :)
    ogromnie się cieszę

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgłaszam się :)
    magdalenardo@gmail.com
    Banerek na www.biblioteczkamagdalenardo.blogspot.com

    Jeszcze bez tytułu...
    ...Był chłodny, październikowy wieczór, porucznik Moran wrócił do swojego mieszkania położonego w ubogiej dzielnicy Nowego Jorku, w której często było słychać kłótnie sąsiadów oraz krzyki ludzi przechodzących pod oknami starej kamienicy. Mieszkanie porucznika mieściło się na pierwszym piętrze, na które wchodziło się po starych drewnianych schodach z balustradą z kutego żelaza przypominającą parkan w starej posiadłości. Mieszkanie nie należało do najgorszych spelun tej dzielnicy, było duże i w miarę wygodne niestety ciemne i zimne. Z korytarza wchodziło się przez stare drzwi do długiego przedpokoju, w którym po prawej stronie były dwie pary drzwi do pokojów, na wprost było wejście do kuchni a po lewej stronie kolejne drzwi do małego pokoiku, z którego okno wychodziło na wąską uliczkę, w której można było spotkać, co najwyżej pijaka śpiącego przy kubłach na śmieci. Porucznik David Moran sam idealnie dopasował się do swojej dzielnicy, był trzydziestosześcioletnim gliniarzem z małego posterunku w Queens, z którego nie było szans na awans lub widok na lepszą posadę. Ale to mu w ogóle nie przeszkadzało David często zaglądał do butelki, a praca była jedyną rzeczą, która przypominała mu, że ciągle żyje. Stanął w drzwiach swojego mieszkania, zaświecił światło, promienie ze słabej żarówki oświetliło jego zarośniętą, niegoloną od kilku dni twarz, która prawie nigdy nie rozstawała się z papierosem. Był dosyć wysoki, więc cień, który rzucał swoim ciałem przysłaniał większość przedpokoju. Nie miał nadwagi za to skórzana brązowa kurtka z powycieranymi łokciami i wytartymi kawałkami przy kieszeniach robiła z niego dużego gościa. Jego rzadko czesane, czarne włosy wyglądały jakby były myte kilka tygodni wcześniej. Na nogach jeansowe powycierane spodnie i brązowe wysokie buty z długimi sznurówkami z przodu. Porucznik energicznie wszedł do przedpokoju i zatrzasnął drzwi. Szybkim krokiem ruszył w stronę kuchni gdzie ostatnio na parapecie małego okienka zostawił butelkę Jim Beam`a. Jego dalszy plan szybko wziął w łeb, gdy przy przekraczaniu progu kuchni usłyszał dzwonek telefonu, który znajdował się w pokoiku po lewej stronie, w którym była tylko mała szafka i lóżko wiecznie niezaścielone. David powoli odwrócił się w stronę pokoiku i wolny krokiem wszedł do środka, jakby miał nadzieję, że ktoś po drugiej stronie słuchawki odłoży ją zanim zdąży podejść do szafki, na której stał ów nieszczęsny telefon...

    OdpowiedzUsuń
  9. A mogę na maila? Bo mój fragment jest dosyć obszerny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgłaszam się,
    blog obserwuję.
    Nie mam bloga.
    Fragment wyślę na maila, bo jest obszerny :-)
    Pozdrawiam,
    kwiatusia1@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  11. dziękuję za wszystkie prace
    chętnych jeszcze zapraszam, macie czas do północy! :)

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałaś/-łeś to co napisałam, napisz co o tym myślisz, będzie mi miło :)

Zastrzegam sobie prawo do usuwania komentarzy anonimowych, obraźliwych i spamu.