Strony

piątek, 30 sierpnia 2013

Druga część sierpniowego stosikowa

Koniec miesiąca już tuż tuż, więc dziś pokażę Wam co wzbogaciło moją biblioteczkę w drugiej połowie miesiąca. A jest tu sporo perełek :)
Książki, które opiszę jako zakupione w Emipku, będą to bowiem moje marzenia! Realizacja mogła mieć miejsce dzięki temu, że znane miejsce spotkań Krakowian, czyli Empik przy Rynku Głównym, jest likwidowany. Z tej okazji wszystkie książki 30% taniej... Żal było nie brać naręczy książek.

Ale za to wrzesień ogłaszam miesiącem wstrzemięźliwości, zresztą początek października też, bo... przecież w drugiej połowie października będą Targi Książki!!! Trzeba zaoszczędzić.

A oto i stosik:


Od dołu:
  1. "Pierścień Borgiów" - książkę kupiłam w nowohuckiej księgarni "Skarbnica" w Krakowie za zawrotną cenę 11,99zł
  2. "Radość do szpiku kości" - jw. cena 5zł
  3. "Prowincja pełna smaków" - zakupiona w Empiku
  4. "Chuliganka" - jw.
  5. "Szkoła żon" - jw.
  6. "Niechciana prawda" - jw.
  7. "Pojedynek uczuć" - jw.
  8. "Wzgórze dzikich kwiatów" - jw.
  9. "Magic Molly. Znikający króliczek" - jw.  recenzja
  10. "W imię miłości" - książka z autografem od samej Autorki, zdobyta w ramach konkursu na recenzję "Wiśniowego Dworku" i/lub "Bezdomnej" - znalazłam się w TOP23 Autorki - dziękuję :) A recenzja już na początku września - zapraszam
Przypominam, że mam drugi, nowiutki egzemplarz "W imię miłości" i mogę go odsprzedać lub wymienić.

Jak widać w moim stosiku króluje literatura polska :) Jak się zapatrujecie na te tytuły?

Jeśli ktoś będzie za mnie spał to przeczytam wszystkie we wrześniu.... A tak na poważnie to muszą czekać cierpliwie na swoją kolej, bo chciałabym nadgonić troszkę wyzwanie "Z półki".
Pamiętajcie też, że już 1 września mega podsumowanie wakacji! Oraz nowe hasełko :)

środa, 28 sierpnia 2013

Denise Kiernan "Dziewczyny atomowe"




Tytuł oryginału: The Girls of Atomic City. The Untold Story of the Women Who Helped Win World War II
Tłumaczenie: Mariusz Gądek
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 3 lipca 2013
Liczba stron: 440








Denise Kiernan to dziennikarka i pisarka mieszkająca w Karolinie Północnej. Opublikowała wcześniej dwie książki historyczne. Jej praca nad przygotowaniem "Dziewczyn Atomowych" trwała siedem lat. Przeprowadziła wiele rozmów, formalnych i nieformalnych, przejrzała ogrom dokumentów, fotografii, a także dotarła do relacji uczestników i świadków zdarzeń opisanych w książce. Pomocą służyli jej nie tylko ludzie, którzy pracowali w Oak Ridge, ale również pracownicy instytucji mających dostęp do potrzebnych jej informacji.

Miesiąc temu miałam okazję czytać "Gry szpiegów" Johna Altmana, dzięki której miałam już podstawowe wiadomości o okresie, którego dotyczą "Dziewczyny atomowe". Altman opisał życie w latach czterdziestych dwudziestego wieku, jakie prowadzili wojskowi, szpiedzy, ludzie nauki oraz zwykli obywatele. Skupił się jednak na szpiegostwie a szczegóły na temat tego, co działo się w Los Alamos, mieście położonym w Górach Skalistych Stanu Nowy Meksyk, pominął. Książka Denise Kiernan wypełniła tę lukę bardzo dokładnie.

W 1942 roku, na zlecenie amerykańskiego rządu powstał pomysł stworzenia  Projektu Manhattan. Miał on na celu przyspieszenie chwili zakończenia wojny z Niemcami i Japonią. Bazą dla tajnego projektu miało być miasto-widmo, o którym do tej pory nikt nie słyszał, ponieważ nigdy nie istniało na żadnej mapie. Oak Ridge powstało we wschodniej części stanu Tennessee, u podnóża Apallachów. W celu stworzenia tajnej bazy rząd potrzebował ponad trzysta kilometrów kwadratowych powierzchni. Któż odmówi nakazowi Departamentu Wojny, mówiącemu o opuszczeniu gospodarstwa, którego teren jest niezbędny dla celów wojennych? Mimo, iż nie każdego cieszyło to, że musi porzucić dorobek swojego życia, wyboru nie było. Tak oto z niczego powstało miasto. Postawiono ogrodzenie, liczne pociągi wciąż przywoziły wypełnione po brzegi wagony, w ekspresowym tempie budowano fabryki, bursy, biura, stołówki i wszystko to co było niezbędne do działania miasta.

Oak Ridge było miastem bez przeszłości a jego społeczność zjawiła się bardzo  niespodziewanie. Celia, Toni, Kattie, Dot, Helen, Jane, Virginia czy Colleen to tylko niektóre młode kobiety, które porzuciły swoje rodzinne domy i przybyły do miasta pełnego błota, by pomóc w zakończeniu wojny. Żadna z nich tak naprawdę nie wiedziała co będzie robić, na czym dokładnie polega praca, jaki będzie jej wynik ani w jaki sposób przyczyni się do ogłoszenia upragnionego pokoju.

Celia dzięki wstawiennictwu u matki swojego brata Eda, zgadza się na wyjazd w tajemnicze miejsce (do CEW), ponieważ chce się wyrwać spod władzy apodyktycznej matki. Kattie wraz z mężem opuszcza dom i dzieci, by zarobić większe pieniądze i zapewnić im godziwy byt. Toni mimo trudnej rozmowy kwalifikacyjnej otrzymuje pracę w Zamku na Wzgórzu, ale jest zbyt dumna, by przyjąć awans powodowany chęcią pokazania gościom jej lokalnego akcentu. Jane na początku pobytu w Oak Ridge pełni rolę nauczycielki, wykładając innym podstawy obsługi urządzeń a potem nadzoruje kobiety wprowadzjące dane liczbowe. Czarnoskóra Kattie sprząta ogromne powierzchnie fabryk a Colleen dba o szczelność rur. Jaki sens miały te wszystkie prace? Tak naprawdę to nikt nie znał prawdy, oprócz kilku osób na najwyższych stanowiskach. Mieszkańcy miasta mieli nakazaną bezwzględną dyskrecję, nie mogli rozmawiać na temat swojej pracy. Za każdym rogiem mógł czaić się szpieg, gotowy donieść, że łamane są zasady pracy i tajemnicy. Już przy rekrutacji do CEW każdy był dokładnie sprawdzany, rozpatywano o niego wśród rodziny i sąsiadów. Przyszli pracownicy musieli mieć bowiem nieposzlakowaną opinię.


Proste dziewczyny obsługiwały kalutrony szybciej niż naukowcy, bo nie próbowały nic przyspieszać i ulepszać, lecz pracowały bez zadawania pytań. Ich praca polegała głownie na obserwacji i kontrolowaniu wskaźników urządzeń. Ale tak naprawdę to ani one ani nadzorujący ich pracę kierownicy nie wiedzieli w czym biorą udział. Co znajdowało się w wielkich rurach? Czego dotyczyły liczby potrzebne do zestawień? Co było produkowane w fabrykach? Czemu terenu Oak Ridge nie opuszczał żaden pociąg? Jakież było zdziwienie tych ponad siedemdziesięciu tysięcy ludzi kiedy prawda wyszła na jaw, kiedy dowiedzieli się do czego była potrzebna ich praca.

Młode kobiety, wyzwolone spod władzy surowych rodziców, mogły swobodnie poruszać się po terenie bazy, umawiać na randki, do tej pory pod każdym względem były kontrolowane przez rodziców. Tutaj życie wyglądało inaczej i każda z nich musiała radzić sobie z problemami sama, nie tylko dbać o finanse, ale i o pranie czy zakupy. Czy w tym tajnym mieście miały szansę na miłość? Czy można było liczyć na prawdziwą przyjaźń pośród czających się szpiegów i wszechobecnych tajemnic?

W sierpniu 1945 roku bomby atomowe spadły na Japonię, najpierw na Hiroszimę a trzy dni później na Nagasaki. To właśnie w Oak Ridge powstał Produkt, czyli wzbogacony uran potrzebny jako paliwo do Gadżetu - bomby atomowej stworzonej w Los Alamos w Nowym Meksyku. Dzięki pracy tysięcy ludzi z całego kraju, Stany Zjednoczone mogły wreszcie cieszyć się pokojem. Choć radość była wielokrotnie przysłaniana liczbą ofiar bomb w Japonii.

Denise Kiernan poświęciła wiele czasu na to, by poznać również szczegóły techniczne prac nad rozszczepianiem atomów czy wzbogacaniem uranu. Poświęciła tym zagadnieniom kilkanaście stronic swojej książki. Mimo, iż temat ten do łatwych nie należy każdy czytelnik z łatwością zrozumie choć część eksperymentów i opisów z dziedziny fizyki.

"Dziewczyny atomowe" to trudna lektura. Po pierwsze dlatego, że dotyczy niełatwego okresu II wojny światowej, nalotów, bomb, problemów finansowych, racji żywnościowych i biedy. A drugim powodem jest właśnie cel, jaki postawiono przed mieszkańcami Oak Ridge - budowa bomby atomowej i techniczne aspekty pracy naukowców. Jednak jest to książka, która doskonale nadaje się, jako życiowa lekcja historii. Naprawdę warto ją przeczytać.


Książka przeczytana w ramach wyzwań: Book z nami (2,4 cm), Trójka e-pik, Pod hasłem, 52 książki



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo Pani Natalii z

wtorek, 27 sierpnia 2013

Ależ miałam szczęście...



Czasami jest taka chwila, gdy los się do nas uśmiecha. Wtedy jest nam naprawdę przyjemnie i zacierają się, choć na sekundkę, wszelkie problemy.



Podczytując blog autorki Pani Anny Szepielak, dowiedziałam się o konkursie "17 poniedziałków" - wzięłam udział i wygrałam! Przed chwilą odczytałam maila, że w 9 poniedziałek, czyli wczoraj, mój mail był 9 :) Ależ się cieszę!!!

Do wygrania był pakiet trzech książek-niespodzianek oraz oczywiście darmowa wejściówka na cztery targowe dni! :)

Ja wzięłam udział - weź i Ty! :)   ---> SZCZEGÓŁY

niedziela, 25 sierpnia 2013

Czy tylko ja widzę tu kwiatuszka? #10

Czy nie sądzicie, że dziś jest dobry dzień na poszukiwanie kwiatuszków w gąszczu literek na stronie książki "Cień tajnych służb" Doroty Kani? Ja stwierdziłam, że tak i postanowiłam Wam go pokazać:


Najbardziej rozbraja mnie w nim to, że znajduje się on na pierwszej stronie książki, we wstępie. Kto znalazł?

piątek, 23 sierpnia 2013

Hulk - na podstawie pamiętników Bruce'a Bannera



Tytuł oryginału: The Hulk. The Junior Novelization
Tłumaczenie: Andrzej Syrzycki
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2003
Liczba stron: 111










Zapewne sporo spośród Was, czytających te słowa, miało w swoim życiu styczność z ogromnym zielonym stworem. Nie, w żadnym wypadku nie na ulicy czy w tramwaju, ale w literaturze czy telewizji. Mam tutaj na myśli monstrum, nazwane HULK. Kojarzycie? Powstały o nim filmy kinowe, komiksy, serial telewizyjny i animowany. Gdzie człowiek nie spojrzał, widział zielonego siłacza... Ale jak to się stało, że powstał taki stwór? Dzięki motywacji wyzwania "Od A do Z" sięgnęłam po książkę z gatunku fantastyki, bo tylko taką znalazłam na swojej półce na literę "H", więc co nieco Wam opowiem.

Książka to fragmenty pamiętnika napisanego przez Bruce'a Bannera. Był wychowywany przez przybraną matkę i w pewnym okresie czasu nosił nazwisko Krenzler. Poznajemy małego chłopca, którego dręczą koszmary nocne, gdzie jawią mu się w snach rodzice podnoszący głos, a Bruce bawi się pluszakami. Malec nie pamięta swoich rodziców. W klasie maturalnej koledzy go poniżają, dręczą i śmieją się z niego. W takich chwilach chłopak wpada w gniew i odkrywa, że zawsze wtedy gdy się złości dzieje się z nim coś niezwykłego. W jego umyśle pojawia się też myśl, że nie powinien się złościć, bo wydarzy się coś złego.

Bruce zdobywa wykształcenie, po studiach rozpoczyna pracę w laboratorium w Kalifornii jako obiecujący fizyk. Prowadzi on badania z zakresu przyspieszania rozwoju komórek, poznaje piękną i inteligentną kobietę, która pracuje w tym samym laboratorium. Elizabeth Ross zajmuje się badaniami z dziedziny nanotechnologii. Jednak czy ich wzajemna fascynacja będzie miała szansę przerodzić się w coś więcej?
Na pewno będzie to trudne, bowiem pewnego dnia podczas kolejnych prac nad promieniowaniem gamma Banner uległ napromieniowaniu. Wyzwoliło ono w nim to, co od dawna mężczyzna tylko podświadomie wyczuwał... w chwilach gniewu przeobrażał się w Hulka. Ogromny i bardzo silny stwór musi teraz chronić niewinnych a walczyć z tymi, którzy chcą go ujarzmić i zamknąć.
Jakiej prawdy o sobie dowie się Bruce? Skąd biorą się w nim te przemiany? Jakie jest ich źródło? Czy mężczyzna ma szansę na normalne życie? Jeśli chcecie poznać historię tego człowieka zapraszam do przeczytania książki.

Książeczkę czyta się szybko, ma niewiele ponad 100 stron. Jest napisana prostym i zrozumiałym językiem. Nawet opis prac laboratoryjnych nie jest zbyt trudny dla kogoś, kto się tym tematem nie interesuje. Ale mimo, że jest to fantastyka, historia mnie zainteresowała. Żałuję jedynie, że zawiera tam mało szczegółów z życia Bruce'a oraz przygód jakie przeżył Hulk, byłaby bardziej wciągająca... Póki co - taka sobie ciekawa książeczka.



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Book z nami (0,8 cm), Od A do Z, Z półki, Pod hasłem, 52 książki

czwartek, 22 sierpnia 2013

Holly Webb "Magic Molly. Tajemniczy kucyk"



Tytuł oryginału: The Secret Pony
Tłumaczenie: Katarzyna Janusik
Ilustracje: Erica Jane Waters
Wydawnictwo: Znak emotikon
Data wydania: 2013
Liczba stron: 96
Seria: Magic Molly tom 4









Wielokrotnie w życiu spotykają nas sytuacje, w których znajomość języka zwierząt ogromnie by pomogła - i to nie tylko nam, ludziom, ale i zwierzętom. Wtedy szybko moglibyśmy się porozumieć, wyjaśnić, poprosić, przekonać. Niestety człowiek może się tylko domyślać co czuje i myśli zwierzę. Jednak siedmioletnia Molly posiada dar - potrafi podświadomie rozmawiać ze zwierzętami. Miałam okazję poznać już jej dwie przygody, teraz czas na trzecie
Holly Webb
spotkanie z sympatyczną dziewczynką.

Molly umówiła się z dziadkiem, kowalem, że pomoże mu podczas podkuwania dwóch koni. Kiedy dotarła na podwórko przed kuźnią usłyszała przerażające rżenie. Koń, który czekał na podkowy był wyraźnie zdenerwowany. Srebrzystobiały kucyk o imieniu Sopelek miał w oczach strach, potrząsał grzywą i stawał dęba. Za nic nie chciał dać się podkuć, co z kolei wprawiało w stan wzburzenia jego właścicielkę - panią James. Kobieta nie radziła sobie z utrzymaniem Sopelka na lonży. Kiedy Molly zaczęła uspokajać konika okazało się, że potrafi się z nim porozumieć i że to wcale nie jest kucyk tylko jednorożec. Sopelek wyznał dziewczynce, że pani James wcale nie jest jego właścicielką, że został on ukradziony a jeśli zostanie teraz podkuty to przestanie być jednorożcem. Molly obiecała mu pomóc w odnalezieniu domu i odwiedzeniu dziadka i pani James od podkucia go.

Molly na Sopelku
Sopelek odwiedził rankiem Molly i opowiedział jej o swoim domu daleko w górach, o córce pani James - Alice oraz o tym, jak sprawić, by mógł wrócić do swojego stada jednorożców. Jednak czy jego powrót do domu jest jedynym rozwiązaniem? Czy szczęście Sopelka zależy tylko od tego czy wróci w góry? Może uda się pogodzić marzenia jednorożca i małej dziewczynki, która chciałaby na nim pojeździć mimo przykrych zdarzeń z przeszłości?

Serdecznie polecam przeczytanie tej książeczki, która nie tylko pokazuje, że innym - czy to ludziom czy zwierzętom - należy pomagać, ale też uczy odpowiedzialności i poświęcenia. Czyta się ją bardzo szybko i aż żal, że to już koniec tej historyjki. Na pewno sięgnę po kolejne tomy tej serii o dziewczynce, która potrafi rozmawiać ze zwierzętami. Polecam!




Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Z literą w tle, Odnajdź w sobie dziecko, Book z nami (0,8 cm), Trójka e-pik, Pod hasłem, 52 książki


Wszystkie zdjęcia pochodzą z książki 

środa, 21 sierpnia 2013

Holly Webb "Magic Molly. Znikający króliczek"



Tytuł oryginału: The Invisible Bunny
Tłumaczenie: Katarzyna Janusik
Ilustracje: Erica Jane Waters
Wydawnictwo: Znak emotikon
Data wydania: 2013
Liczba stron: 96
Seria: Magic Molly tom 3









Najnowsza seria książeczek angielskiej autorki Holly Webb bardzo podoba się najmłodszym czytelnikom, ale nie tylko. Nawet wśród dorosłych słychać i widać pozytywny odbiór przygód małej Molly. Idąc więc "za ciosem" opowiem Wam dziś o trzecim spotkaniu siedmiolatki z magicznym zwierzątkiem.

Holly Webb
W dniu czwartych urodzin Kitty, siostrzyczki Molly, rodzice zorganizowali przyjęcie. Główną atrakcją dla zaproszonych gości oraz samej solenizantki był magik - Fantastyczny Feliks. Magik czarował, żonglował i jeździł na monocyklu, ale największą frajdą dla dzieciaków było wyciągnięcie króliczka z cylindra. Do sztuczki Fantastyczny Feliks zaprosił Kitty wraz z siostrą. Molly podczas wyciągania króliczka odkryła, że to magiczne zwierzątko, ponieważ króliczek zmienił kolor futerka. Kiedy dzieci poszły na podwieczorek, dziewczynka postanowiła porozmawiać ze zwierzątkiem. Śnieżek, bo tak miał na imię króliczek, okazał się być przemiłym stworzeniem i na dodatek żartował ze swoim właścicielem na temat zmieniania koloru podczas przyjęć urodzinowych.

Kilka dni po przyjęciu Kitty, Molly wciąż nie mogła przestać myśleć o Śnieżku, tak bardzo chciała znów się z nim spotkać. Jej marzenie spełniło się w piątek , kiedy to spotkała magika wraz z króliczkiem w klinice weterynaryjnej swojego taty. Okazało się, że zwierzątko dostało uporczywej czkawki, podczas której znika. Czy zwykłe kropelki na problemy żołądkowe pomogą? Czy Molly uda się
Molly i Śnieżek
dotrzymać obietnicy i dobrze zaopiekuje się króliczkiem podczas nieobecności Feliksa? Co zrobi Molly jeśli Śnieżek nadal będzie znikał?

Książeczka jest trzecim tomem przygód małej Molly, jednak poszczególne historie można czytać w dowolnej kolejności, nie przeszkadza to zupełnie w odbiorze danej historii. Przygody dziewczynki są opowiedziane w sposób idealny dla dziecka w wieku powyżej lat trzech. Autorka obok pouczającego morału i kilku ważnych informacji o życiu ludzi i zwierząt przekazuje czytelnikowi również trochę magii. "Znikający króliczek" to spory nacisk na odpowiedzialność, jaką ponosi dziecko chcące posiadać swojego zwierzaka. Serdecznie polecam kolejną magiczną książeczkę.



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Z literą w tle, Odnajdź w sobie dziecko, Book z nami (0,8 cm), Trójka e-pik, Pod hasłem, 52 książki


Wszystkie zdjęcia pochodzą z książki  

wtorek, 20 sierpnia 2013

Holly Webb "Magic Molly. Szczeniaczek spełniający życzenia"



Tytuł oryginału: The Wish Puppy
Tłumaczenie: Katarzyna Janusik
Ilustracje: Erica Jane Waters
Wydawnictwo: Znak emotikon
Data wydania: 2013
Liczba stron: 96
Seria: Magic Molly tom 2









Dwa dni temu przedstawiłam Wam siedmiolatkę, która potrafi porozumiewać się ze zwierzętami. Dzisiaj opowiem o drugiej przygodzie małej Molly. Chyba połknęłam bakcyla i pokochałam najnowszą serię książeczek Holly Webb.

Tydzień temu Molly pożegnała się z Iskierkiem - szarym, magicznym kociakiem, któremu pomogła odnaleźć dom. Dziewczynka tęskniła za kotkiem
Holly Webb
i przygodami, które razem przeżyli. Jednak życie nie kazało jej długo czekać i postawiło na jej drodze kolejne magiczne stworzenie - szczeniaczka. Malutki spaniel przyszedł do kliniki weterynaryjnej taty Molly wraz z nową właścicielką - starszą panią Hunter. Po zbadaniu okazało się, że maluch jest całkowicie zdrowy. Jednak wszyscy zauważyli, że Gwiazdka jest strasznie smutna... uszy zwieszone do podłogi, pyszczek ułożony w "podkówkę". Psiak był wyraźnie przestraszony i nieszczęśliwy.

Dziewczynka po raz drugi w swoim życiu odkryła, że oto na swojej drodze spotkała magicznego zwierzaka, słyszała przecież jego cichutką prośbę o pomoc. Pod odsłoną nocy postanowiła wymknąć się z domu i dowiedzieć co tak bardzo martwi Gwiazdkę. Okazało się, że spanielka jest smutna, ponieważ jest samotna.
Dlaczego? Przecież ma nową właścicielkę. Kogo brakuje w życiu szczeniaczka tak bardzo, że aż znika i traci swoją magiczną moc spełniania życzeń? I czy Molly uda się pomóc Gwiazdce? Tego dowiecie się już z lektury.

Gwiazdka i Stella
Zafascynowana tomem pierwszym o kotku Iskierku, szybko sięgnęłam po kolejną część przygód małej Molly. Nie zawiodłam się i teraz, historia o szczeniaczku jest równie pouczająca i ciekawa jak ta z poprzedniego tomu. "Szczeniaczek spełniający życzenia" przyciąga już samą okładką, na której widnieje piękny psiaczek z kudłatymi uszkami, małym noskiem i smutnymi oczkami - cała Gwiazdka. Książeczka doskonale nadaje się już dla dzieci trzyletnich, które z zainteresowaniem wysłuchają czytanej przez rodziców historii. Starsze pociechy same przeniosą się na farmę Molly, gdyż duża czcionka i świetna grafika zachęcą je do samodzielnego czytania.

Książeczka, mimo iż jest niewielkiej objętości ma w sobie niezwykły przekaz - pomoc innym zawsze powraca do nas podwójnie. Serdecznie zachęcam do czytania tej lektury dzieciom i wnukom.



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Z literą w tle, Odnajdź w sobie dziecko, Book z nami (0,8 cm), Trójka e-pik, Pod hasłem, 52 książki


Wszystkie zdjęcia pochodzą z książki 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Holly Webb "Magic Molly. Kotek czarownicy"



Tytuł oryginału: The Witch's Kitten
Tłumaczenie: Katarzyna Janusik
Ilustracje: Erica Jane Waters
Wydawnictwo: Znak emotikon
Data wydania: 2013
Liczba stron: 96
Seria: Magic Molly tom 1











Zapraszam Was do krainy dziecięcych marzeń i pięknych snów. Prawie każda książeczka dla młodych czytelników zawiera w sobie coś z baśni i przenosi nas w świat jakże nierealny dla dorosłych. Dziś zabiorę Was do miejsca, w którym poznamy dziewczynkę rozmawiającą ze zwierzętami. To nowa seria książeczek napisanych przez brytyjską pisarkę literatury dziecięcej - Holly Webb.

Molly Smith to siedmiolatka, która uwielbia zwierzęta. Swoją miłość okazuje
Holly Webb
najczęściej w klinice swoich rodziców, a jej tata jest w niej weterynarzem. Molly ma też młodszą siostrę - Kitty. Rodzina Smith mieszka na farmie Larkfield na skraju miasteczka. Codziennie po lekcjach Molly zjawiała się w klinice, by sprawdzić jakież to zwierzęta potrzebują tym razem pomocy. Zwłaszcza że siedmiolatka potrafi świetnie porozumieć się z cierpiącymi stworzeniami i przekazuje im słowa otuchy i pocieszenia. Jednak tego dnia poczekalnia była wyjątkowo pusta. Uwagę dziewczynki zwróciła kwiaciarka Sara, właścicielka trzech kotów, która tym razem nie przyszła z żadnym z nich. W transporterze Molly odkryła nowego kociaka - Iskierka. Mały Iskierek pojawił się pewnego dnia w ogrodzie Sary, ale jej koty nie darzą go sympatią i kwiaciarka musi znaleźć dla kociaka nowy dom.

Iskierek jest smutnym kotkiem, ponieważ bardzo chce wrócić do swojego domu. Jednak nie potrafi sam odnaleźć drogi powrotnej. Kiedy kotek zaczyna rozumieć, że tylko Molly potrafi odczytać jego prośbę postanawia udać się do jej domu. Po zbudzeniu dziewczynki Iskierek odkrywa, że ona faktycznie rozumie podawane przez niego wskazówki a zadawane mu pytania pomocnicze jego koci mózg doskonale odbiera. Nie ma to jak właściwy człowiek we właściwym czasie. Jednak kiedy już Molly udaje się odkryć gdzie wcześniej mieszkał Iskierek, wcale jej ta informacja nie napełnia radością. Dlaczego? Zachęcam do odkrycia tej tajemnicy w książeczce.

Iskierek i Molly
Opowieść Holly Webb to piękny przykład idealnej książki dla dzieci. Jest skierowana już do dzieci trzyletnich, bowiem podział na niezbyt długie rozdziały pozwala na kontynuowanie czytania podczas kolejnych wieczorów. Dziecko może poznać odważną dziewczynkę, na której może się wzorować. Molly może przekazać małemu czytelnikowi swoją miłość do zwierząt, a także nauczyć, że aby mieć swoje zwierzątko należy na nie zasłużyć. Poza jest to nie tylko przyjemność posiadania, ale i obowiązek, bo o zwierzątko trzeba dbać.

"Kotek czarownicy" to nie tylko morały. Dziecko zainteresuje się również przygodami głównej bohaterki oraz odrobiną magii, bo przecież koty na co dzień nie dają się zrozumieć. A i zakończenie jest idealne dla maluchów - dobre. Starsze dzieci mogą same bez problemu książeczkę przeczytać, jest bowiem wydrukowana dużą czcionką, a dla urozmaicenia zawiera piękne rysunki.

Książka najprawdopodobniej będzie też świetną lekturą dla dorosłych - bo któż z nas nie lubi czasem poczuć się dzieckiem...? Polecam!



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Z literą w tle, Odnajdź w sobie dziecko, Book z nami (0,8 cm), Trójka e-pik, Pod hasłem, 52 książki


Wszystkie zdjęcia pochodzą z książki

sobota, 17 sierpnia 2013

Małgorzata Gutowska-Adamczyk "Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich"




Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: październik 2012
Liczba stron: 480
Seria: Podróż do miasta świateł tom 1










Paryż jawi się wielu osobom jako miasto miłości. Któż nie marzy by stanąć na szczycie Wieży Eiffla? Kto nie ma ochoty na spacer wzdłuż Sekwany? Komu nie spodoba się Luwr, Wersal czy Notre Dame? Miałam to szczęście, że wszystkie te miejsca mogłam zobaczyć na własne oczy. Może i Paryż jest brudnym miastem, ale ma w sobie niepowtarzalny urok, który już w żadnym innym mieście nie jest taki sam. Spacerując po uliczkach, pijąc kawę przy maleńkich stolikach wzdłuż trotuarów czuć w powietrzu unoszący się swoisty klimat miasta świateł. To chyba dzięki tej wizycie łatwiej mi było zrozumieć tło książki i toczących się tam wydarzeń.

Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk przedstawiać Wam nie będę. To przecież polska pisarka, którą znamy przede wszystkim z trylogii "Cukiernia pod Amorem". Tym razem postanowiła przenieść swoich czytelników do dziewiętnastowiecznego Paryża, w którym to miejscu poznamy historię życia Róży Wolskiej, wspomnianej zresztą w pierwszym tomie Cukierni. Gotowi na podróż?

Krystyna Wolska, uboga szlachcianka, przyjeżdża do Paryża na zaproszenie wuja Izydora Ziółkowskiego. Celem wizyty było przede wszystkim leczenie kilkuletniej córki - Róży, bowiem stała się ona niemową. Uciekła w świat ciszy, kiedy jej ojca - Kazimierza skazano na piętnaście lat zsyłki na Sybir. Krystyna Wolska nie potrafiła sobie poradzić z tym ciężarem. Nie umiała żyć sama, bez męża a z trudną w wychowaniu Różą. Wuj starał się dbać o siostrzenicę i jej córkę, organizował im liczne wycieczki, które wprawdzie nie radowały Krystyny, ale dla Róży stanowiły zatarcie pierwszego, niezbyt przychylnego zdania o tym hałaśliwym i rozkopanym mieście. Róża jest wychowywana bardzo stanowczo, matka stosuje głównie zakazy i nakazy, ogrom stresu jakiemu poddana jest dziewczynka wcale nie pomaga w prowadzonej terapii.

Pewnego dnia Róża podczas wiązania bucika wpada w oko pewnemu francuskiemu malarzowi, który wystawia później swoje dzieło na Salonie. Róża fakt zauważenia obrazu pozostawiła sobie w tajemnicy, nie chcąc denerwować matki. Jakie konsekwencje życiowe będzie miał dla Róży ten obraz? Kim jest jego autor? Oraz czy dziewczynka odblokuje wreszcie swą psychikę i zacznie mówić? O tym wszystkim przeczytacie już w książce. By rozbudzić Waszą ciekawość dodam tylko, że jej życie będzie bogate w doświadczenia. I to zarówno na płaszczyźnie pracy jak i spotkań towarzyskich - damskich i męskich.

Typowym zjawiskiem dla książek Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk jest przenoszenie czytelnika w czasie. Tak jest i w tym przypadku. Autorka przeplata bowiem wydarzenia z dziewiętnastowiecznego Paryża z wydarzeniami mającymi miejsce w 2011 roku w Polsce.
Mamy przyjemność poznać trzydziestopięcioletnią Ninę Hirsch, która jest nauczycielem akademickim historii sztuki. Nina dostaje wiadomość SMS od matki - Ireny, iż zmarła jej siostra i to właśnie Nina ma zająć się pogrzebem. Zmienia więc swoje plany i udaje się do Gutowa, by zorganizować pogrzeb ciotce Agacie. Zatrzymując się w hotelu w Zajezierzycach Nina poznaje Igę Toroszyn, właścicielkę hotelu oraz współwłaścicielkę Cukierni Pod Amorem. Kobiety bardzo się polubiły i Iga korzystając z tego, że Nina zna się na sztuce poprosiła ją o pomoc w sprawie portretu hrabiego Tomasza Zajezierskiego. W hotelu wisi przecież jego ogromny portret, podobno pędzla Rose de Vallenord, a przecież ostatnio doszło do kradzieży jej obrazów. Jak uchronić portret przed kradzieżą? Czy jest on faktycznie autorstwa Róży? Dlaczego giną obrazy tak mało znanej malarki? Czy Ninie uda się uratować portret hrabiego? I czy znajomość zawarta podczas pożyczenia roweru ma szansę przetrwać? Co musi zrobić Nina by wyzwolić się spod władzy dominującej matki?

Może i nie jestem w swej ocenie obiektywna, ale jest to moja opinia i mam do niej prawo - książka jest świetna! Po prostu mnie oczarowała. Jest to moje trzecie spotkanie z twórczością autorki (przede mną jeszcze trzeci tom Cukierni) i na pewno nie ostatnie. Bardzo lubię jej styl pisarski, akcję współczesną przeplataną wydarzeniami z przeszłości, gąszcz tajemnic i zwrotów akcji. Bardzo sobie cenię szczegółowy opis życia ludzi w Paryżu, podział na bogatych i biedotę oraz konieczność dostosowania miejsca zamieszkania i wyposażenia do wysokości pensji. Autorka w doskonały sposób przedstawiła typową francuską kobietę z każdej warstwy społecznej, jej sposób na codzienne rozrywki oraz zawartość garderoby czy szafy. Zapewne wiele jest kobiet współczesnych, które choć na chwilę chciałyby mieć możliwość przeniesienia się do tamtej epoki tylko po to, by móc założyć gorset i strojne suknie z falbanami czy z turniurą.

"Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich" jest doskonałą pozycją na rynku wydawniczym. Nie jest to przewidywalna lektura. Wiele wydarzeń opisanych tu przez autorkę zaskoczyło mnie swoim finałem. Książka ma bardzo otwarte zakończenie, nic się nie wyjaśnia, w żadnym wątku autorka nie postawiła kropki nad "i". Jak to dobrze, że do października już niedaleko... Wtedy to pojawi się rynku drugi tom serii: "Podróż do miasta świateł. Rose de Vallenord". Nie mogę się doczekać!



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Book z nami (3 cm), Pod hasłem, Polacy nie gęsi..., 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo
Autorce oraz
Pani Agacie z Wydawnictwa Nasza Księgarnia

czwartek, 15 sierpnia 2013

Szybkie tempo mają w sierpniu - połowiczny stosik

Zwykle posty ze stosikami publikowałam na końcu miesiąca. Jednak tym razem będzie to post z książkami, które przybyły do mnie w pierwszej połowie miesiąca, bo nazbierało się ich ponad 10 a do tego wciąż nie mogę ogarnąć mieszkania po remoncie u córy w pokoju... Wczoraj musiałam ekspresowo wyjąć wszystko z jej poprzednich mebli, bo znalazł się kupiec i chciał zabrać od razu... Mam zatem totalny zamęt, więc choć książki pochowam :)

Ale do rzeczy...


Od góry (przybyły jako pierwsze):
  1. "Rodzinnych ciepłych świąt" - kupiona w najmłodszym krakowskim Matrasie w zawrotnej cenie 9,99zł - wiem że do świąt jeszcze troszkę, ale wtedy był jej nie znalazła....
  2. "Oplątani Mazurami" - jw. - cena 5zł
  3. "Puść już mnie" - do recenzji od Wydawnictwa Borgis - dziękuję :)
  4. "W szpilkach od Manolo" - wygrana w Konkursowie 15 u Sil - za zajęcie 2 miejsca dostałam 3 książki - dzięki :)
  5. "Źle wydrukowane życie" - jw.
  6. "Hotel Zaświat" - jw.
  7. "Agatha Raisin i krwawe źródło" - zakup w Biedronce za 7,99zł
  8. "Magic Molly. Tajemniczy kucyk" - kupiona w Znaku podczas promocji -50%
  9. "Azyl" - jw.
  10. "Chustka" - jw. - od jakiegoś czasu o niej marzyłam, ale cena mnie powalała, teraz za niecałe 18zł mogłam spełnić marzenie :)
  11. "Wyspa Motyli" - jw.
  12. "W imię miłości" - zakupiona dawno temu w przedsprzedaży Matrasa, wczoraj odebrałam z księgarni. To było zanim jeszcze dowiedziałam się, że autorka wybrała mnie do TOP23 w konkursie na recenzję i dostanę od niej tę książkę :)
Zatem jeśli ktoś chciałby ten nowiutki egzemplarz najnowszej powieści Kasi Michalak to mogę odsprzedać (24zł) lub wymienić, bo dostanę lada chwila drugi. Czekam na propozycje w komentarzach.

I teraz tradycyjne pytanie - jak się zapatrujecie na książki z mojego stosiku? Co Was kusi albo odpycha? Na co macie największą ochotę i marzycie skrycie?

Miłego wolnego czwartku!

wtorek, 13 sierpnia 2013

Erich Segal "Opowieść miłosna"


Tytuł oryginału: Love story
Tłumaczenie: Grzegorz Kołodziejczyk
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2006
Liczba stron: 144







Jakże często w naszym życiu spotykamy się z sytuacją, kiedy to w książce czy filmie, zderzają się bogactwo z biedą. Ileż razy mieliśmy okazję śledzić losy bohaterów, którzy zakochując się w sobie zapominają o całym świecie, również o dzielących ich statusach społecznych. Ile komplikacji wynika z takiej miłości? Czy zawsze miłość zwycięża wszystko? Jedną z historii o takim właśnie uczuciu jest książka amerykańskiego pisarza, syna rabina - Ericha Segala.

"Opowieść miłosna" przenosi nas do świata studentów w okolicach Bostonu. Głównym bohaterem jest Oliver Barrett IV, przystojny syn bankiera, który studiuje prawo na Harvardzie, gra w drużynie hokejowej i nie dba zupełnie o stronę finansową swojego życia. Przecież ojciec za wszystko zapłaci... I za czesne i za wszelkie przyjemności jedynaka. Szkoda tylko, że miłości i zrozumienia w tej rodzinie kupić się nie da.

Pewnego dnia chłopak udaje się do biblioteki Radcliffe, by wypożyczyć książkę niezbędną do nauki na kolokwium z historii. Za blatem miał do wyboru albo smukłą tenisistkę albo okularnicę. Wybrał tę drugą i musiał stoczyć pojedynek słowny, ponieważ Jennifer Cavilleri nie chciała wypożyczyć mu pożądanej książki. Jenny zauroczyła Olivera swoją błyskotliwością i umiłowaniem muzyki, którą studiowała. Był pełen obaw, gdy musiał poznać jej ojca, ponieważ nie znał pojęcia "przywiązanie do rodziców". Phil i jego relacje z córką przekonują go jednak, że jest to możliwe. I jak tu nie porównywać swoich oschłych kontaktów z rodzicami i wiecznych konfliktów? Kolejną barierą do pokonania była religia, bowiem Jenny to katoliczka a jej wybranek - niewierzący. Czy tak liczne przeciwności uda się bohaterom pokonać w drodze do wspólnego życia? Czy rodzice Olivera zaakceptują biedną Jenny? Jak potoczą się losy dwójki młodych ludzi? O tym przeczytacie już w książce.

Książkę trudno jest jednoznacznie ocenić. Z jednej strony jest to niedługa opowiastka, która nie powala na kolana, nie zawiera w sobie wulkanu emocji ani lawiny zdarzeń. Jednak znajdziemy w niej ponadczasową przesłankę o miłości, która łączy ponad wszystko. Chętnie zapoznam się z dalszym ciągiem historii o Oliverze Barrettcie IV "Opowieść Olivera".



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Book z nami (0,9 cm), Debiuty pisarskie, W prezencie, 52 książki 

sobota, 10 sierpnia 2013

Melissa Senate "Szczęśliwa przystań"


Tytuł oryginału: The Secret of Joy
Tłumaczenie: Anna Płocica
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 2013
Liczba stron: 368







 Jak się wali to wszystko naraz, prawda? Wielokrotnie w życiu spotkałam się z powiedzeniem, że nieszczęścia chodzą parami. Muszę przyznać, że często się z nim zgadzam. A jak się okazuje to bohaterom literackim też życie wali się na głowę... Melissa Senate, amerykańska pisarka, wykreowała właśnie taką bohaterkę, której problemy z dnia na dzień się pomnażają.

Rebecca Strand jest jedynaczką i choć od najmłodszych lat próbowała "kupić" sobie rodzeństwo za pieniądze ze skarbonki, niestety nigdy się go nie doczekała. Kiedy dziewczyna miała dziewiętnaście lat w tragicznych okolicznościach, na trzy dni przed Bożym Narodzeniem, zmarła jej matka. Teraz Rebecca przeżywa kolejne trudne chwile, bowiem w szpitalu umiera na raka trzustki jej ojciec. Lekarze nie pozostawiają nawet cienia szansy, że pacjent mógłby pokonać chorobę. Córka codziennie odwiedza ojca w szpitalnej sali, narażając się jednocześnie na słowa krytyki w pracy. Stanowisko asystentki prawnej w kancelarii, gdzie wspólnikiem jest jej partner - Michael, też nie daje jej satysfakcji. Wciąż dowiaduje się o swoich kolejnych potknięciach i błędach. No i sam Michael... Są razem od dwóch lat, od roku mieszkają razem a on jeszcze się nie oświadczył... Tylko czy dziewczyna chce zostać jego żoną? Tak na sto procent chce związać z nim swoje życie?

Dzień przed śmiercią ojciec wyznaje Rebecce tajemnicę swojego życia - kiedy
miała dwa latka, miał romans z artystką. Przekazuje córce kluczyk do skrytki bankowej z prośbą, by zabrała stamtąd zawartość, bowiem dotyczy ona jej przyrodniej siostry - Joy. Rebecca jest tą wiadomością wręcz wstrząśnięta, nie potrafi skupić się na pracy, nie jest też w stanie porozumieć się z Michaelem.

Mężczyzna uważa bowiem, że siostra może teraz tylko wprowadzić chaos w jej życie i żądać połowy majątku. Jednak po śmierci ojca, przyjaciółka bohaterki - Charlotte popiera jej pomysł odszukania siostry. Odnajdują nawet stronę internetową Joy, ponieważ prowadzi ona weekendowe wycieczki dla singli. Rebecca wypożycza samochód, pakuje niemal wsystkie swoje rzeczy i wyrusza do Maine. Jak przebiegnie pierwsze spotkanie sióstr? Jaka będzie reakcja Joy na tak szokującą wiadomość? Czy kobiety znajdą nić porozumienia? Oraz jaką rolę odegra w życiu kobiet Michael? Zapraszam gorąco do przeczytania książki.

Autorka stworzyła niesamowitą powieść, ciepłą i ujmującą, ale równocześnie poruszającą wiele trudnych tematów: rozwody, mediacje, nieślubne dziecko, apodyktyczny partner. A wszystko to w scenerii małej miejscowości, gdzie wszyscy się znają, ale dzięki temu rozumieją swoje problemy i potrafią wzajemnie pomagać.

Melissa Senate opowieść częściowo wzorowała na swoim życiu, ale o który wątek chodzi, nie zdradzę. Zapraszam do przeczytania wywiadu z autorką na końcu książki.
Fabuła została stworzona z pomysłem i nie można powiedzieć, jakoby miała tylko jeden wątek. Książkę czyta się bardzo szybko, ponieważ czytelnik nie może doczekać się zakończenia się tej zaskakującej historii. "Szczęśliwa przystań" to lektura idealna nie tylko na wakacje. Rewelacyjna!



Książka przeczytana w ramach wyzwań: Book z nami (2,2 cm), 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo Pani Agacie
z Wydawnictwa Nasza Księgarnia


czwartek, 8 sierpnia 2013

Czy tylko ja widzę tu kwiatuszka? #9

Jeśli będziecie mieli dosyć postów z tego cyklu to po prostu mi napiszcie, co? :P   Bo ja mam chyba totalnego bzika i nie mogę się opanować - wybaczcie :)
Dziś w programie Anne Ashley "Francuski szpieg" - błędzik drugi i ostatni z tejże książki. Złapaliście go?


wtorek, 6 sierpnia 2013

Piotr Kołodziejczak "Bo wiesz..."


Autor: Piotr Kołodziejczak
Wydawnictwo: Borgis
Data wydania: 2009
Liczba stron: 180








Lubię czytać książki o codzienności. Uwielbiam poznawać problemy innych ludzi, śmiać się z nimi kiedy opowiadają dowcip lub świętują oraz płakać, gdy przeżywają trudne chwile. Takie książki pozwalają mi oderwać się od mojej codzienności, od moich problemów, smutków i zmęczenia. Czytając przenoszę się przecież w inny świat i wnikam w środowisko bohaterów. O ileż takie chwile są łatwiejsze i dające odprężenie.

Taką właśnie powieścią o zwykłym życiu zwykłych ludzi jest książka Piotra Kołodziejczaka "Bo wiesz...". To już piąte moje spotkanie z twórczością tego autora i muszę przyznać, że dotychczasowe były w znacznej większości bardzo udane. Autor pisze lekko i potrafi zaczarować czytelnika niespodziewanymi zakończeniami. Czy i w tym przypadku nie odgadnę finału historii?

W jakim celu małżeństwa udają się do kawiarni? Świętują rocznice, wzniecają uczucia po wielu latach bycia razem, spędzają czas z dala od zgiełku miasta pijąc filiżankę pysznej kawy lub egzotycznej herbaty - otóż nie tylko.
Janek, rehabilitant i masażysta w ekskluzywnym ośrodku sportowo-rekreacyjnym "Rajski Park", był zdziwiony tym niecodziennym zaproszeniem. Rok temu ożenił się z Grażyną i raczej nie bywali w kawiarniach, bo przecież tylko on zarabiał i mimo, że nie mieli dzieci utrzymanie domu i niepracującej żony kosztowało. A i rodzicom musiał pomóc. Grażynie podobało się siedzenie w domu, nie była skora do podjęcia pracy a jeszcze mężowi wytykała, że powinien więcej zarabiać. Janek kochał żonę ogromnie, zgadzał się na wiele, ustępował, spełniał zachcianki, ale pracy zmieniać nie chciał, bo ta była jego powołaniem. 

Co zatem Grażynie przestało się podobać w ich krótkim małżeństwie? Co skłoniło ją do kawiarnianego wyznania? Do Janka nie dotarło w pierwszej chwili zupełnie to, co żona mu wyjawiła. A mianowicie, że poznała kogoś. Mężczyzna jednak, mimo cierpienia i upokorzenia, wybacza żonie i pragnie nadal z nią dzielić życie. Nie odwodzi go od tego pomysłu nawet drugi cios - Grażyna wcześniej miała jeszcze jeden romans i chce się wyprowadzić z ich mieszkania.
Autor przenosi potem czytelnika w przeszłość, aż do chwili, gdy Grażyna poznaje "tego drugiego". Kim on jest? Czy to takiej odmiany w życiu oczekuje Grażyna? Czy ten mężczyzna zarabia wystarczająco, by sprostać jej wymaganiom? I wreszcie jak ułoży się życie Janka? Czy znajdzie miłość swojego życia? Po odpowiedź na te pytania zapraszam serdecznie do książki "Bo wiesz...".

Powieść ta jest doskonałą lekturą dla kogoś, kto uważa, że za rozpad małżeństwa odpowiadają tylko mężczyźni. Autor przedstawił nam bohaterkę doskonałą, niestety negatywnie... Egoistka, kłamczucha i kobieta do szpiku kości wyrachowana. Nie zależy jej na szczęściu nikogo wokoło, tylko jej samej. To mąż ma harować do późnej nocy, bo zapewnić jej kurs gotowania, a ona wypełniając obowiązki "kury domowej", będzie jeszcze narzekała. To ona zdradziła Janka i jeszcze bezczelnie prosiła go o pomoc podczas wyprowadzki... W głowie mi się nie mieści, że wśród nas naprawdę żyją tak perfidne i irytujące kobiety. A jednak...

Piotr Kołodziejczak po raz kolejny wykazał się doskonałą znajomością zależności pomiędzy płciami i świetnie opisał relacje damsko-męskie. Tym razem zakończenie zaskoczyło mnie troszkę mniej niż podczas lektury innych książek autora, ale to chyba wina opisu na okładce... Niemniej uważam, że piąta z kolei powieść Kołodziejczaka "Bo wiesz..." jest warta przeczytania podczas któregoś wakacyjnego dnia. Polecam.





Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Book z nami (1,4 cm), Polacy nie gęsi..., 52 książki


Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo Panu Dominikowi
oraz Księgarni dopoduszki.pl



poniedziałek, 5 sierpnia 2013

EDIT Kup książkę

Dzisiaj będzie post ekspresowy. Jedna z moich koleżanek, podczytywaczek bloga zresztą - Aneta K. poprosiła mnie o wystawienie jej książek.

Zatem, jeśli ktoś miałby ochotę to myślę, że w komentarzach można wyrazić chęć a Anetka się do niej ustosunkuje.

Oto książki:


Wszystkie są w dobrym stanie. Coehlo jest nowy, ale wyrwaną ma jedną stronę, tą pierwszą białą, bo była tam dedykacja.

Za wszystkie 50zł + koszt przesyłki.

Chętni? Rączki do klawiatur :D


Przy okazji przypominam skromnie o mojej zakładce Targowisko.


EDIT:

1. J.K. Rowling "Trafny wybór". Książka jest jak nowa - przeczytane około 80 stron 13zł

2. P. Coelho "Weronika postanawia umrzeć" . Książka w stanie dobrym. 6zł

3,. Ch. Moore "Brudna robota". Stan książki niemal idealny - jedynie okładka jest trochę sfatygowana - ta fioletowa "ochronna", oprawa jest w stanie idealnym. 8zł

4. D. Koontz "Północ". Książka przeczytana raz, niewielkie ślady użytkowania na okładce. 10zł

5. L. Child "Echo w płomieniach". Stan oceniam jako dobry. 10zł

6. P. Coelho "Być jak płynąca rzeka". Książka jest nowa, jednak brakuje w niej tej białej kartki, która jest zawsze zaraz za okładką - była na niej dedykacja, więc ją wyrwałam. 8zł

7. T. Pratchett "Carpe Jugulum". Książka jest nowa, nigdy nie czytana, ale przeleżała kilka lat w komodzie, dlatego zaznaczam ją jako używaną - jest lekko "zakurzona". 12zł

sobota, 3 sierpnia 2013

Zbigniew Rzońca "Plac czarownic"

Recenzja bierze udział w wakacyjnym konkursie dla syndykalistów




Autor: Zbigniew Rzońca
Wydawnictwo: Poligrafia AD REM
Data wydania: 2012
Liczba stron: 140













Zbigniew Rzońca to autor mało znany w naszym kraju. Dlaczego? Jest on bowiem lokalnym, jeleniogórskim dziennikarzem publikującym głównie w "Nowinach Jeleniogórskich". Jego artykuły możemy jednak znaleźć również w "Polityce" oraz "Wprost". Rzońca został nagrodzony za rzetelność w konkursie zorganizowanym w 2010 roku przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "Plac czarownic" jest jego debiutem prozatorskim. Czy udanym? Zapraszam do przeczytania mojej recenzji.

W klasztornej piwnicy należącej do ojców pijarów dochodzi do włamania. Sprawcy zbeszcześcili trumny stojące w krypcie odrywając wieka, zrywając metalowe okucia i niszcząc inskrypcje. Ksiądz Marek, który odkrył włamanie, doznał olbrzymiego szoku na widok zniszczeń i nie potrafił zrozumieć kto i w jakim celu ich dokonał. Po chwili rozważań czy należy w tej sytuacji zawiadomić policję czy nie, ksiądz wystukał "997". Trumny okazały się być cennym zabytkiem, nawet z XVIII wieku i zagadka zaginionej tabliczki z jednej z nich stała się jeszcze bardziej intrygująca. Kto i dlaczego ją ukradł? I czego szukał w historycznych trumnach?
Kiedy rzeczniczka prasowa komendanta jeleniogórskiej policji wysłała do prasy komunikat dotyczący włamania, wywołał on falę nieprawdopodobnych zdarzeń... I to nie tylko na terenie Polski, gdyż okazało się ono mieć ogromne znaczenie również dla obywateli Niemiec i Rosji. Autor wspomina nawet samego Putina...

A zaczęło się od pewnego młodego i - pod wieloma względami - doskonałego Niemca, który w 1945 roku otrzymał zadanie - najważniejsze w swoim życiu. Martin Franz jako niezaprzeczalny as hitlerowskiego lotnictwa miał dostarczyć z Turcji niedużą skrzynkę. Mężczyzna nie wiedział co jest jego zawartością, jednak usłyszał że jest to tajna broń, która może być ostatnią nadzieją Hitlera. O ile początkowo lot przebiegał bardzo spokojnie, to kiedy Franz znalazł się gdzieś w okolicach Karkonoszy jego samolot został uszkodzony przez działka przeciwlotnicze. Świetnemu pilotowi udało się wydostać bez szwanku z samolotu i nawet wynieść skrzynkę. Ukrywał się w Jeleniej Górze pod nazwiskiem Stefan Hanc a tajemniczą przesyłkę ukrył. Co się z nim stało? Czy udało mu się przeżyć trudne historycznie czasy? Co się stało ze skrzynką?

Wracając do czasów współczesnych poznajemy człowieka, który przybywa do Jeleniej Góry w poszukiwaniu zawartości skrzynki, którą przewoził Martin Franz. Wysoki, pięćdziesięcioletni Eugen Stier zatrzymuje się w hotelu "Neptune" i rozpoczyna swoje śledztwo. Pomocy szuka między innymi u księży, w archiwum oraz u nauczycielki historii Magdy, z którą zresztą połączą go nie tylko poszukiwania. Eugen jeździ BMW, kaleczy język polski i pozwala myśleć o sobie jako o inwestorze. Czy przyczyni się to do odniesienia sukcesu? Na wszystkie pytania znajdziecie odpowiedzi w "Placu czarownic".

Książka jest klasycznym kryminałem, w którym znajdziemy i "trupa" i liczne poszukiwania, zagmatwane powiązania, tajemnice i zwroty akcji. Jest też facet szukający skarbów pod ziemią. Autor zwrócił nam uwagę na wiele podstawowych życiowych i codziennych problemów, na przykład brak koszy na śmieci czy miejsc do parkowania, a wszystko to okraszone ciekawym humorem i punktem widzenia cudzoziemca. Dzięki jego wędrówkom i przejażdżkom poznajemy miasto Jelenia Góra i jej okolice.
W "Placu czarownic" znajdziemy też sporo znanych i współcześnie żyjących osób, które mimo iż mają zmienione nazwiska od razu kojarzą się z pierwowzorami. Nawet nazwy partii politycznych można łatwo sobie przetłumaczyć na polską rzeczywistość. Ale nie martwcie się, polityki tu bowiem nie ma zbyt wiele.
Co mnie zaintrygowało? Czemu Rzońca nadał bohaterom wiele prostych nazwisk: Hokej, Lampa, Bułeczka czy Zimny.

Zakończenie, mimo iż spodziewałam się pewnych zawirowań podczas poszukiwań skrzynki Franza, było dla mnie totalnym zaskoczeniem. Chyba czekałam na oczywiste rozwiązanie tej tajemnicy... Książkę czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Można się pośmiać z polskiej rzeczywistości, poznać zależności w świecie polityki w kraju i na świecie. Uważam debiut autora za udany. Chętnie przeczytałabym kolejną jego książkę.



Książkę przeczytałam w ramach wyzwań: Book z nami (0,6 cm), Debiuty pisarskie, Pod hasłem, Polacy nie gęsi..., 52 książki
Baza recenzji Syndykatu ZwB



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki 
dziękuję bardzo 
Pani Magdalenie z Wydawnictwa "AD REM"


czwartek, 1 sierpnia 2013

Zamiast podsumowania lipca - Pod hasłem


Sierpień czas zacząć! W ankiecie, która była widoczna w lewym bocznym pasku, 68% głosujących zdecydowało, że lipcowe hasło "Homo sapiens" będzie obowiązywało również w sierpniu. Nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy. Podczas mojego urlopu bowiem, przesłaliście mnóstwo linków do przeczytanych lektur... U niektórych osób numeracja przekroczyła już dziesięć. Nie zdążyłabym stworzyć podsumowania... 

Poza tym jest dość łatwe hasło, do którego pasuje ogromna ilość książek - a przecież są wakacje i lekkie hasełko jest idealne.

Wszystkim czytającym dziękuję i równocześnie gratuluję wyników... No i takiej ilości czasu - szczerze zazdroszczę :)

Serdecznie zapraszam do czytania w sierpniu - hasło nadal brzmi "Homo sapiens". Powodzenia!

Linki do recenzji proszę zostawiać pod postem z 1 lipca lub pod tym. :)

Na wrzesień i kolejne miesiące oczywiście przygotuję nowe pomysły :) Drżyjcie :D